W sprawie hałaśliwej i tak chętnie uczęszczanej przez kierowców trasy 91 interweniował już Urząd Gminy w Moszczenicy. - Po raz kolejny zwracamy się z prośbą do GDDKiA, by odciążyć odcinek drogi od trasy S8 do miejscowości Srock – mówi Marceli Piekarek, wójt. - Jest tam bardzo dużo wypadków. Jako gospodarza gminy bardzo mnie to niepokoi.
Daleko szukać nie trzeba. 10 sierpnia doszło do wypadku w Rękoraju (zderzenie auta z przyczepą ciężarówki, jedna osoba ranna), a dwa dni później pod Srockiem. Wówczas mieszkaniec powiatu piotrkowskiego stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na przeciwległy pas ruchu, gdzie zderzył się z ciężarową scanią. 23-latek zginął na miejscu. Oczywiście nie można gdybać ani generalizować i zakładać, że wyłącznie kierowcy tirów są sprawcami wypadków i jedynym źródłem zagrożenia na drodze, bo tak przecież nie jest. Ale trudno polemizować z faktem, że natężenie ruchu na tej trasie jest bardzo duże. I spora w tym zasługa pojazdów ciężarowych.
- To, że przez trasę przejeżdża tyle tirów powoduje, że mieszkańcy sąsiadujących miejscowości mają ogromne problemy z wyjazdem. Dodajmy, że to teren rolniczy - podkreśla wójt. I zwraca uwagę, że największy problem mają mieszkańcy Srocka i właśnie stamtąd płynie najwięcej próśb o interwencję.
Postanowiliśmy pojechać do Srocka, by sprawdzić, czy wójt ma rację. Wizytę rozpoczynamy od spaceru po rynku w pobliżu kościoła. Ludzi jest tu niewiele. Podchodzimy do pierwszych napotkanych mężczyzn. Pytamy, jak się żyje w Srocku w takim hałasie.
- Panie, szkoda gadać - mówi jeden. - Co 15 sekund jedzie tir. Nie można przejść do apteki, do sklepu, z dziećmi. Nic, w ogóle. Nawet ściany się trzęsą!
- Mój syn mieszka niedaleko, już kiedyś remontował ściany, bo popękały - mówi jego towarzysz. - On się do tego przyzwyczaił, ale ja nie mogę tam wysiedzieć... Jeszcze gorsze jest to, że jeżdżą za szybko, a przecież powinni stosować się do ograniczeń prędkości.
Idziemy dalej. Próbujemy odwiedzić kilka domów i sklepów. Wszędzie mówią to samo - jest coraz gorzej, to prawdziwa masakra. Przejście dla pieszych? Musisz liczyć albo na łaskawych kierowców, którzy cię przepuszczą, albo na pustą trasę. Mówiąc wprost - na łut szczęścia.
- Powinienem mówić, że to dobrze, że jest spory ruch. Kierowcy często zatrzymują się, żeby coś kupić, więc mam z tego zysk. Ale mimo wszystko wolałbym, żeby było spokojniej – mówi właściciel jednego ze sklepów.
Na ulicy Piotrkowskiej jest kilka budynków położonych tuż przy drodze. - Kierowcy ciężarówek nieraz zatrzymywali się, żeby kupić coś na szybko. Pytałam, dlaczego jeżdżą przez Srock, skoro mają autostradę. Zawsze odpowiadają, że tędy jest szybciej – opowiada ekspedientka w innym sklepie. Z węzła Tuszyn – na przykład do Wolborza – przez trasę A1 i S8 jest 37 kilometrów. Przez trasę 91 – już tylko 30. Do Sulejowa, w stronę Kielc i Radomia - 36, gdyby skorzystać z DK nr 91. Autostrada? 42. Wniosek nasuwa się sam – kierowcy nie chcą nadkładać drogi i wybierają sprawdzone, szybsze rozwiązanie, jakim jest DK nr 91.
Ekspedientka odsyła nas dalej. Mówi, że zna osobę, która w boju o wolną od ciężarówek trasę jest już zaprawiona. I której auta ciężarowe przeszkadzają szczególnie. Marianna Szychta, bo o niej mowa, mieszka z mężem Janem w domu na Piotrkowskiej. Przy samej trasie. Zaprasza nas do środka bez wahania, jest gotowa opowiedzieć o problemie, jakich nastręczają jej przejeżdżające przez drogę tiry. - Największą bolączką jest hałas odczuwany przez 24 godziny na dobę. Nie można się przed nim skryć – mówi.
To prawda, mimo że drzwi wejściowe i okna są zamknięte, cały czas towarzyszy nam szum przejeżdżających ciężkich aut. Nierzadko przekraczających dozwoloną prędkość. - Od okna do jezdni jest około półtora metra - tłumaczy Jan Szychta. - Powinien pan przyjechać, kiedy pada deszcz. Zobaczyłby pan, jaki jest huk, kiedy woda bije w okna i ścianę – mówi pani Marianna. Wspomina pielgrzymkę ełcką, która rokrocznie przechodzi przez Srock. - Pielgrzymi przyszli do nas na posiłek i otworzyli okna. Woda zmoczyła 6 czy 7 osób, zalała też cały stół. Tym, którzy siedzieli przy oknie, musieliśmy dać nowe ubrania. I to wszystko przez te chlapiące tiry.
Z kolei zimą drogą jeżdżą piaskarki. A poruszające się z dużą szybkością auta opryskują ściany domów i okna piaskiem i środkami chemicznymi. - Ściany popękały, wszystko odlatuje. Powinniśmy dostać jakieś odszkodowania – podkreśla pani Marianna. - Jeśli przejeżdżają zimą i opryskują płot albo dom błotem i chemią, to w nocy wszystko przymarza. Trzeba czekać na odwilż. Wychodzi na to, że trzeba stawiać nowy płot co 2-3 lata – wtóruje jej Zenona Glinka, sąsiadka.
Szychta przekonuje, że w tej sprawie próbowali już interweniować. - Dwa lata temu pisaliśmy na Irysową (Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad Oddział w Łodzi – przyp. red.). Powiedziano nam, że natężenie ruchu się zmniejszy wraz z otwarciem autostrady...
Tymczasem według spostrzeżeń wielu mieszkańców jest jeszcze gorzej. Kierowano różne pisma, pod którymi podpisywali się rodzice uczęszczających do szkoły uczniów.
Szychtowie to starsze małżeństwo. Zarówno pani Marianna, jak i pan Jan mają spore problemy ze zdrowiem, między innymi z sercem. Mężczyzna jest świeżo wyleczony z zapalenia płuc. - Nie jest to udowodnione, ale niektórzy lekarze twierdzą, że problemy z sercem mogą brać się właśnie przez hałas. Nie ma spokoju, choćby minuty na dobę – zdenerwowanej kobiecie wyraźnie drży głos. Ludzi zdesperowanych i zmęczonych jest znacznie więcej. Mieszkańcy Srocka w sprawie DK91 mówią niemal jednym głosem – tiry mknące przez Srock to udręka. Problem dostrzega każdy i każdy go w różnym stopniu odczuwa. Dla jednych uciążliwe jest przejście na drugą stronę jezdni czy wyjazd z drogi podporządkowanej, inni muszą zmagać się z pękającymi i trzęsącymi się ścianami. 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Bez ustanku.
Jak można rozwiązać sprawę? Wójt gminy Moszczenica przekonuje, że istnieje prosty, tani wariant: na drodze S8 – jadących od strony Warszawy w stronę Strykowa kierowców tirów poprzez znak nakazu zmusić do zjazdu na autostradę A1, a potem do zawrócenia na węźle Bełchatów – tak, by nie skręcali w DK nr 91. I odwrotnie – jadący od Strykowa w stronę Warszawy powinni zawracać na tym samym węźle.
Postanowiliśmy zwrócić się do GDDKiA z pytaniem, co można zrobić, by odciążyć ruch na feralnym odcinku i ulżyć mieszkańcom. I czy koncepcja przedstawiona przez Piekarka jest możliwa do zrealizowania.
W odpowiedzi, udzielonej przez Zbigniewa Palińskiego, możemy przeczytać, że "(...) drogi krajowe przeznaczone są do zapewnienia połączeń tranzytowych w skali całego kraju z zapewnieniem spójności całej sieci tych dróg. Nie jest możliwe wprowadzanie na drogach krajowych ograniczeń związanych z intensywnością ruchu drogowego. GDDKiA Oddział w Łodzi,wychodząc naprzeciw oczekiwań mieszkańców miejscowości usytuowanych przy DK12/91 na odcinku pomiędzy Tuszynem i Piotrkowem Trybunalskim, planuje na przełomie I i II kwartału 2017 r. wprowadzenie na autostradzie A1 oznakowania kierunkowego zalecającego jazdę w kierunku południowo-wschodnim (Kielce, Radom) autostradą A1 do węzła Piotrków Trybunalski Południe i dalej drogą ekspresową S8 do Piotrkowa Trybunalskiego. Powyższe działanie powinno wpłynąć na zmniejszenie natężenia ruchu tranzytowego przez Srock."
Trudno przypuszczać, by taka opcja zadowoliła wszystkich, którzy mieszkają w miejscowości. Już teraz mówi się, że mieszkańcy zapowiadają w tej sprawie ogólny protest. - Nie ukrywam, że jeśli do takiego protestu dojdzie, to gorąco go poprę. Bo jest po prostu uzasadniony - kończy Piekarek.
mj / współpraca mopaw