Informacja o organizacji sesji obiegła radnych w środowe popołudnie. Była ona o tyle zaskakująca, że zaledwie dwie godziny wcześniej radni skończyli poprzednie obrady. Z wnioskiem o zwołanie sesji w sprawie modernizacji miejskich ciepłowni wystąpiła Marlena Wężyk-Głowacka, a podpisało się pod nim siedmiu radnych. Nikt nie spodziewał się jednak zwołania jej o tak wczesnej porze.
Sesja zaczęła się od ostrej wymiany zdań pomiędzy dwójką wnioskodawców, a przewodniczącym Rady. Radna Wężyk-Głowacka oraz radny Łukasz Janik pytali, dlaczego sesja została zorganizowana tak wcześnie i postulowali o jej przełożenie na inny dzień.
Z informacji, która obiegła radnych wynika, że ktoś śpieszy się na pociąg i dlatego musieliśmy spotkać się tak wcześnie. Uważam, że to nieetyczne i nie fair wobec radnych - mówiła Marlena Wężyk-Głowacka. Wtórował jej radny Janik. -
Jesteśmy ludźmi i potrafimy wiele rzeczy zrozumieć. Możemy tę sesję przenieść na inny termin. Mogliśmy wycofać ten wniosek i złożyć w innym terminie, aby każdy spokojnie mógł w niej wziąć udział - mówił radny PiS.
Z nieoficjalnych informacji, które krążyły wśród radnych wynikało, że obrady zorganizowano o 6:00 rano ze względu na urlopowy(?) wyjazd jednego z miejskich urzędników, który uczestniczył w sesji.
Zarówno Marlena Wężyk-Głowacka, jak i Łukasz Janik, nie mieli okazji dokończyć swoich wypowiedzi, ponieważ przerwał je przewodniczący Rady Miasta Marian Błaszczyński. Jego zdaniem nie dotyczyły one omawianego aktualnie punktu. Na znak protestu oboje opuścili salę obrad.
Sesję kontynuowano, a jej głównym tematem stała się budowa spalarni odpadów. Do takiego rozwiązania przekonywał radny PiS Piotr Gajda. Jego zdaniem to najlepszy sposób na obniżenie cenę, jaką mieszkańcy będą płacić za ciepło.
Powinniśmy mieć drugie źródło ciepła. Dzięki temu moglibyśmy pozyskać dotację na budowę. Moglibyśmy spalać tam nie tylko odpady z Piotrkowa, ale także z innych miast. Chętnie swoje odpady przywoziliby nam z Warszawy i moglibyśmy jeszcze na tym dodatkowo zarobić - tłumaczył radny Gajda i wskazywał miejsca, w których - jego zdaniem - taka spalarnia mogłaby powstać. - Mamy tereny przemysłowe w Piotrkowie i tam należałoby taką spalarnię umieścić. Mogłoby to być w rejonie popularnej "Piomy" lub przy ciepłowni na ul. Rolniczej - wskazywał radny Gajda, równocześnie kilkakrotnie podkreślając, że takie rozwiązanie jest bezpieczne i nie stwarza uciążliwości dla mieszkańców.
Jego entuzjazmu nie podzielili radni prezydenckiego klubu Razem dla Piotrkowa: Rafał Czajka i Lech Kaźmierczak. Obaj kilkakrotnie podkreślali, że nie zamierzają godzić się na budowę spalarni odpadów w swoich rejonach wyborczych.
Marek Krawczyński, prezes Elektrociepłowni, podkreślał z kolei, że budowa spalarni odpadów to ogromne koszty.
Wszyscy widzimy, co się dzieje na sklepowych półkach. To nie jest tak, że pstrykniemy palcami i będziemy mieli spalarnię odpadów. Gdybyśmy chcieli taką spalarnię wybudować, to nie wiem czy 200 mln złotych by wystarczyło. Dodatkowo nie wiadomo, czy byśmy otrzymali dotację. Padły tu już słowa, że Unia Europejska wycofuje się z dotacji na spalarnie śmieci, ponieważ nie uznaje ich za "zielone paliwo" - tłumaczył prezes Krawczyński.
W trakcie sesji nadzwyczajnej ponownie omawiano możliwości wykorzystania geotermii, biomasy, a nawet energii wiatrowej. Przy każdym z tych źródeł zasilania przedstawiciele władz miasta tłumaczyli, że są to rozwiązania mniej efektywne i droższe od gazu.
Sergiusz Stachaczyk, radny PiS, podniósł także temat, który zapewne najbardziej interesuje wszystkich odbiorców miejskiego ciepła.
Proszę o informację, jaka byłaby cena ciepła z ciepłowni zasilanych gazem, przy takiej cenie "błękitnego paliwa", jaką mamy teraz? - pytał radny Stachaczyk.
Prezes Krawczyński unikał jednak jednoznacznych odpowiedzi.
W czerwcu spotykam się z przedstawicielami PGNiG i będziemy rozmawiać na temat cen gazu. Ona jest inna niż dla odbiorców indywidualnych. Poza tym, cena gazu jest zależna od giełdy i nikt nie wie jaka ona będzie. Gaz w tej chwili wrócił do cen sprzed wojny. Pan premier Morawicki i minister Moskwa oficjalnie powiedzieli, że oni nie wiedzą, jakie będą ceny gazu na jesień. Jak nie znam ceny paliwa to nic nie jestem w stanie powiedzieć - tłumaczył prezes Krawczyński.
Choć dokładnej ceny nie podano, to wiceprezydent Adam Karzewnik przytoczył niedawną wypowiedź Jacka Szymczaka, prezesa Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, który stwierdził, że podwyżki cen ciepła systemowego sięgają od 20 do 40 proc. i mogą być jeszcze większe w zależności od rozwoju globalnej sytuacji.
Dlaczego radni grozili sobie sądem, jak prezes Krawczyński odpowiadał na zarzuty radnego Gajdy oraz jak doszło do opuszczenia sali przez Łukasza Janika i Marlenę Wężyk Głowacką? Cały przebieg obrad można zobaczyć na transmisji dostępnej pod linkiem https://radni.tv/transmisja/?id=979.