Zdarza się, że nawet kilkuletnie dzieci - najczęściej z rodzin o tradycjach myśliwskich - uczestniczą w polowaniach. Skąd to wiadomo? Choćby ze zdjęć zamieszczanych w internecie. Widać na nich małych chłopców w otoczeniu dzików, lisów czy saren. Zabitych. Jedna z takich fotografii na tyle zbulwersowała ekologów ze stowarzyszenia Ludzie Przeciw Myśliwym, że zgłosili sprawę do częstochowskiej prokuratury, gdyż ich zdaniem był to dowód na udział dziecka w polowaniach i narażanie go na zagrożenie utraty zdrowia i życia. Sprawę umorzono, nie dopatrując się niczego złego w udziale małoletnich w polowaniu.
- Uważam, że ojciec ma prawo wychowywać swojego syna tak jak chce. Podobnie jest w przypadku wyboru religii, którego dokonują za dzieci ich rodzice - powiedział Miłosz Kwieciński rzecznik prasowy Polskiego Związku Łowieckiego w Piotrkowie. - Myślistwo to nie tylko strzelanie do zwierząt, ale także dokarmianie ich, dbanie o nie, wychowywanie, a kiedy już dochodzi do odstrzału, także oddawanie im czci i honoru. Gdyby nie kontrolowany odstrzał zwierzyny leśnej w ciągu pięciu lat jej populacja tak mocno by się zwiększyła, że doszłoby do zaburzenia równowagi w przyrodzie. Oczywiście kosztem człowieka.
O wprowadzenie do znowelizowanego prawa łowieckiego zapisu o zakazie uczestniczenia dzieci w polowaniach zabiegają m.in. posłowie. To rodzaj porozumienia ponad podziałami, gdyż są wśród nich zarówno członkowie PO, jak i PiS. Sceptycznie nastawieni do tego projektu mówią złośliwie: z jednej strony nie chcemy pokazywać dzieciom zabitych zwierząt, a później karmimy je mięsem, a przecież zdjęcie dziecka z kotletem nikogo nie gorszy.
Formalnie zakaz udziału dzieci w polowaniu nie obowiązuje. Ustawa o ochronie zwierząt, która zakazuje udziału dzieci w "uboju lub uśmiercaniu zwierząt kręgowych" funkcjonuje, ale według interpretacji prawnych dotyczy tylko uboju i uśmiercania zwierząt domowych.