Konferencja odbyła się pod budynkiem Elektrociepłowni przy ul. Rolniczej.
Problem dotyczący wysoki cen za energię cieplną jest w Piotrkowie ciągle obecny. Zarówno prezes Krawczyński, jak i magistrat nie mają pomysłów na jego rozwiązanie. Jednym z założeń przejścia na paliwo gazowe było wdrożenie kogeneracji. Polega ona na wytwarzaniu w jednym procesie energii cieplnej oraz elektrycznej. Pozawala to na mniejsze zużycie paliwa. Zmniejszają się również koszty, ale najważniejsza jest premie kogeneracyjna, którą można pozyskać - wskazywała radna Wężyk-Głowacka, powołując się na konkretne liczby. - Powinniśmy złożyć dokumentację i wnioski przyłączeniowe. Gdyby to było zrobione, to mieszkańcy nie borykali się z takim cenami. Utraciliśmy możliwość budowy kogeneracji na 8,6 MW. Ile miasto straciło na tym pieniędzy? Zakładając pełną realizację tej inwestycji, Piotrków rocznie stracił 27 milionów złotych. W perspektywie 15 lat daje to kwotę ponad 400 milionów złotych - wyliczała Marlena Wężyk-Głowacka, wskazując, że te pieniądze pozwoliłyby na realizację m.in. wielu miejskich inwestycji.
Z argumentami radnej nie zgadza się prezes Elektrociepłowni Marek Krawczyński.
Ja znam to opracowanie mówiące o premii kogeneracyjnej. Zakłada ono wpływ takich kwot przy założeniu, że giełdowa cena gazu będzie minimalna, a cena prądu maksymalna. Dodatkowo maksymalna musi być też premiera kogeneracyjna. A warto dodać, że aktualnie są takie dni, w których na giełdzie do sprzedaży energii trzeba dopłacić. Kogeneracje są wyłączane, ponieważ ich działanie jest nieopłacalne - wskazywał prezes Krawczyński, po raz kolejny przypominając także historię związaną z budowę kogeneracji. - Do budowy kogeneracji trzeba mieć wydane warunki przez PGE. Na dwa silniki i moc 8,6 MW nie dostaliśmy zgody, ponieważ nie było, i w dalszym ciągi nie ma, możliwości przyłączeniowych. Chodzi o to, że potrzebna jest przebudowa sieci energetycznych - wskazywał Marek Krawczyński.
Prezes zaznaczył także, że Elektrociepłownia nie zrezygnowała ze starań o budowę kogeneracji. Będzie ona jednak mniejsza, o mocy 4,3 MW. Część tej mocy ma być zużywana na potrzeby elektrociepłowni, a część sprzedawana.
Złożyliśmy już aplikację do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska o dotację. Ma ona wynieść 50 procent kosztów inwestycji. Cała inwestycja szacowana jest na 33 miliony złotych. Ten nasz wniosek czeka na rozpatrzenie i czekamy na wynik tego konkursu - podkreślał prezes Krawczyński.
Jeśli Elektrociepłownia pozyskałaby pieniądze na tę inwestycję, a miasto dołożyłoby wkład własny, to wówczas rozpocznie się budowa. Turbina zostałaby zainstalowana przy ul. Orlej. Prezes Krawczyński szacuje, że cały proces inwestycyjny potrwałby do końca 2026 roku.