Pomysłodawcą zlikwidowania części praktycznej na placu jest łódzkie Stowarzyszenie Właścicieli Szkolenia Kierowców i Kandydatów na Kierowców AUTOS. - Byłem na spotkaniu wykładowców i instruktorów, gdzie padła informacja z Ministerstwa Infrastruktury, że czekają na wnioski o zmianach w szkoleniu i egzaminowaniu, ponieważ trwają prace nad zmianą ustawy i rozporządzeń. Do końca miesiąca zbieramy podpisy pod petycją, mamy ich ponad tysiąc i prawdopodobnie umówimy się na spotkanie w ministerstwie, gdzie przedłożymy naszą propozycję - tłumaczy Krzysztof Kołodziejczyk, prezes AUTOS.
Prezes Kołodziejczyk sugeruje, by czerpać wnioski z Zachodu, jeśli chodzi o egzaminowanie na prawo jazdy. - W Europie nigdzie nie ma placów manewrowych, to jest polski wymysł. Tam bezpieczeństwo na drogach jest zupełnie inne, bo u nas rocznie w wypadkach ginie 3 tysiące osób. Wydaje mi się, że na placu manewrowym ludzie tracą bardzo dużo czasu, który można byłoby poświęcić na jazdę w terenie zabudowanym i poza nim. Cała formuła WORD-ów jest skonstruowana tak, że one zarabiają na osobach, które nie zdają. W Polsce zdawalność to 30%, natomiast w Europie za pierwszym razem prawo jazdy zdobywa 60% kandydatów na kierowców. To chyba błąd naszego rządu, że stworzył kiedyś taką samofinansującą się firmę jak WORD. Selekcja na placu trwa 5 minut, a egzamin kosztuje 140 zł. To przecież czysty zysk - wyjaśnia Krzysztof Kołodziejczyk.
Sprawdziliśmy, co na ten temat uważają przedstawiciele Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Piotrkowie. - Ten pomysł przewija się od kilku lat. Na podstawie mojego doświadczenia uważam, że to nie jest dobre rozwiązanie - kwituje Bogusław Kulawiak, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Piotrkowie Trybunalskim. - Wystarczy popatrzeć na galerię zdjęć, które obrazują zdarzenia na placu manewrowym, gdzie mamy najechanie na budki, płoty, murki, wzniesienie, przeskoczenie przez przegrodę na placu, a nawet urazy egzaminatorów poprzez niepanowanie nad samochodem przez kandydata.
Zdaniem dyrektora Kulawiaka, zadań na placu manewrowym jest mało. Mają one na celu sprawdzenie czy kandydat na kierowcę, wyjeżdżając w ruch drogowy, w odpowiednim czasie i z odpowiednią sprawnością będzie posługiwać się pojazdem, np. czy włączy światła mijania, używa kierunkowskazów. - Jazda łukiem czy ruszanie pod górkę pokazuje, czy przyszły kierowca w stresujących sytuacjach poradzi sobie z nagłymi zdarzeniami. Jeżeli nie zrobimy tej selekcji, to przeniesiemy te zagrożenia na innych uczestników ruchu drogowego. Za tym idą także szkody materiale, które ktoś będzie musiał pokrywać. Szczerze mówiąc, nie rozumiem idei likwidacji zadań egzaminacyjnych na placu - tłumaczy Bogusław Kulawiak.
Część praktyczna kursu na prawo jazdy to 30 godzin. Przez ten czas ćwiczone są wszystkie podstawowe umiejętności, czy to na placu, czy w ruchu drogowym. W związku z tym kandydat powinien być dobrze przygotowany do nadchodzącego egzaminu. Jednak okazuje się, że kursanci mają problemy jeszcze przed rozpoczęciem tego ważnego sprawdzianu. - Ostatnio, będąc na placu, obserwowałem jeden z egzaminów. Zdający nie potrafił przyjąć prawidłowej pozycji za kierownicą. Koło kierownicy leżało na klatce piersiowej i w takiej pozycji jest niemal niemożliwe wykonanie prawidłowo manewrów. Gdzie jest to 30 godzin szkolenia, jeżeli taka osoba uważa, że jest to dobra dla niej pozycja? Gdzie był instruktor? Przecież tak nie da się nawet skorzystać z hamulca ręcznego. Taka pozycja w ruchu drogowym to już potencjalne zagrożenie - mówi dyrektor Kulawiak.