Adam Nawałka
Adam Nawałka w momencie odchodzenia ze stanowiska trenera reprezentacji wzbudzał różne emocje wśród kibiców. Głównie zawdzięczamy to specyficznym meczom rozegranym w trakcie Euro. Nie zmienia to faktu, że był to przecież jeden z dłużej pracujących selekcjonerów drużyny narodowej. I każdy fan wiele Nawałce zawdzięcza. Sam Zbigniew Boniek, żegnając odchodzącego Nawałkę, powiedział: Adam tego nie powiedział, dlatego powiem ja: na tym stadionie pokonaliśmy Niemcy, awansowaliśmy na mistrzostwa Europy, awansowaliśmy na mistrzostwa świata. Po karierze piłkarskiej, którą skończyłem wiele lat temu, popłakałem się tylko raz, po jednym meczu. Właśnie po wygranej z Niemcami. Adam, nigdy ci tego nie zapomnę.
Niefortunny mecz, m.in. ten z Japonią, polski selekcjoner raczył usprawiedliwiać. Powiedział on później: Owszem, wynik był satysfakcjonujący dla Japonii. Natomiast my cały czas mieliśmy w planie grę w niskim pressingu, przyjmować przeciwnika na swojej połowie i wyprowadzać szybkie kontry. Jeśli prowadzimy 1:0, strategia gry nie zmienia się. Nie jest to jasne wytłumaczenie, pamiętając, jak wyglądała końcówka spotkania. Hamował nas atak pasywny>, dodał Nawałka, ale czy niski pressing powinien tłumaczyć takie zachowanie piłkarzy na murawie? o pojęciu pressingu więcej przeczytasz tutaj: https://sport.betfan.pl/pressing-w-pilce-noznej-na-czym-to-polega/
Jerzy Brzęczek
Po odejściu Adama Nawałki władzę nad kadrą przejął Jerzy Brzęczek. Choć znacznie mniej małomówny i charakterny w porównaniu do Nawałki, Brzęczek też powiedział wiele, co może świadczyć o jego realizmie piłkarskim. Potwierdza to chociażby ten cytat z Brzęczka: Z 12 punktami jeszcze nikt nie awansował na mistrzostwa. Piłka nożna pisała różne scenariusze, pozytywne i negatywne. Mówienie, że mamy już awans, jest brakiem szacunku wobec rywali. Jak zaczniemy myśleć, że już awansowaliśmy, a potem tego nie zrobimy, to za chwilę zaczniecie o nas pisać, że byliśmy największymi frajerami. Jak widać, selekcjoner nie omieszkiwał powiedzieć tych rzeczy wprost. O Piotrze Zielińskim najnowszy selekcjoner reprezentacji pisał w następujący sposób: Jeżeli wstanie pewnego dnia i coś mu przeskoczy w głowie, to będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć wszyscy na świecie. Z pewnością następne czasy dostarczą więcej interesujących wypowiedzi od pierwszego trenera reprezentacji.
Leo Beenhakker
Leo Beenhakker, holenderski trener i były piłkarz, był pierwszym od dawna selekcjonerem zagranicznym polskiej reprezentacji. Trenował reprezentację narodową biało-czerwonych w latach 2006 – 2009. Wbrew części opinii publicznej zasłynął z tego, że mówił wprost to, co każdy wiedział, ale często obawiał się powiedzieć.
Trener musi być pewien, że przygotował drużynę na 100 procent. Ale to daje mu tylko 80 procent gwarancji na sukces. Pozostałe 20 jest niezależne od niego. W tym wszystko to co siedzi w głowach piłkarzy, ich problemy, strachy. Jeden się pokłócił z żoną, drugi – dzień przed meczem dostał telefon, że zachorowało mu dziecko. To tworzy pole do indywidualnych błędów, takich, że ktoś taki jak Cristiano Ronaldo, kto normalnie się nie myli, tym razem spudłuje karnego. Jedyne pocieszenie trenera, że rywal jest dokładnie w takiej samej sytuacji. Do tematu swojej kariery trenerskiej podchodził z dystansem i realizmem, zdając sobie sprawę z prawideł rządzących piłką. Doskonale przewidywał, że w 2009 roku zakończy swoje powołanie na tym stanowisku, mówiąc wprost, że (…) trener nigdy nie jest dość dobry, by utrzymać się na stanowisku przez lata. Jeśli np. nie uda nam się zakwalifikować do mistrzostw Europy w 2008, to choćby postęp w grze był wyraźny, zaczną się roszady, poszukiwania nowego trenera itd… Taka jest specyfika naszego zawodu, nauczyłem się z tym żyć. Inna sprawa, czy to jest mądre: przegrywasz trzy mecze i od razu zmieniasz trenera. Od samej zmiany poziom drużyny się nie podnosi. Tego mi w waszej piłce brakuje najbardziej: nie ma filozofii futbolu, analizy, szukania logicznych rozwiązań. A powodów złych wyników mogą być setki. Trener będzie tylko jednym z nich.