- Nad rozwiązaniem tej sprawy pracowali nasi najlepsi policjanci - powiedział komendant bełchatowskiej policji - Krzysztof Michalski.
- Napady z bronią w ręku dotyczyły placówek handlowych, sklepów spożywczych, stacji benzynowej. Sprawca wchodził zamaskowany, wyciągał broń, żądał pieniędzy i zabierał je ze sobą. W przypadku oporu sprzedawcy oddawał strzał - opowiada komendant Michalski.
Zrabowane ofiarom pieniądze służyły do zakupu narkotyków i gry na automatach. - Wyeliminowaliśmy tę grupę w zarodku. Teraz była to broń gazowa i niewielki kwoty pieniędzy (700-800 zł, najwyższe straty wyniosły 2 tys. zł). Za chwilę ci sprawcy chcieliby więcej pieniędzy, zapewne kupiliby broń palną. Także złapanie przestępców to wielki sukces policji - dodaje Krzysztof Michalski.
Zatrzymanym przez bełchatowskich stróżów prawa grożą kary do dwunastu lat więzienia.