O to zapytaliśmy ojca Gracjana Kubicę, przełożonego klasztoru oo. Bernardynów w Piotrkowie.
- Koszyk wielkanocny musi być zawsze zaopatrzony w Baranka wielkanocnego – to ten Baranek, który gładzi grzechy świata i który oddał za nas życie. To jest najważniejsze. Oprócz Baranka symbolem nowego życia jest jajko. Wiemy, że w nim kryje się nowe życie, które za chwilę, gdy skorupka pęknie, wydostanie się na zewnątrz. Poza tym wkładamy do koszyka to, co chcemy mieć na stole wielkanocnym, czyli to, na co nas stać. Będą to może kiełbaski, słodycze. Przy okazji bierzemy zawsze sól, bo sól dawniej konserwowała, dawała świeżość potrawom. Bierzemy też chrzan, bo trochę goryczy też nam się przyda. Poza tym może być wszystko, byle tylko nie przesadzić i zachować istotę święcenia – radzi ojciec Gracjan.
W Polsce współistnieją dwie wielkosobotnie tradycje. Część osób, po poświęceniu pokrmów, spożywa już potrawy mięsne, inni poszczą do wielkanocnego poranka. Co radzi ojciec Gracjan?
- Ja jednak proponuję zachować post do końca, by radość wielkanocnego poranka była pełniejsza. Bo gdy człowiek więcej da, to więcej otrzymuje. To jest stara zasada biznesu ewangelicznego: tracąc – zyskujemy. A kto daje stokroć więcej, stokroć więcej otrzymuje.