Na pytania odpowiada dr n. med. Sławomir Adam Wolniak, specjalista psychiatra, ordynator Kliniki Wolmed w Dubiu k. Bełchatowa:
Anhedonia jest bardzo poważnym stanem psychicznym, nieco różniącym się od depresji w jej ogólnym pojęciu, bywa jej nową formą. Objawia się brakiem okazywania uczuć, wynikającym z ich nieodczuwania. Dochodzi do stopniowej utraty zdolności przeżywania różnego rodzaju emocji – i fakt ten jest zauważalny zwłaszcza przez bliskich, ale także przez samego chorego. Konsekwencje są podobne, jak w przypadku depresji - chęć przebywania w samotności, brak szukania kontaktów z ludźmi, wycofywanie się z życia towarzyskiego. Anhedonia może być jednym z objawów depresji, a jej przyczyny można doszukiwać się w niepowodzeniach życiowych czy traumatycznych przeżyciach. Bywa też konsekwencją zaburzeń psychicznych, np. schizofrenii.
Należy podkreślić, że od marca ubiegłego roku, czyli pojawienia się pandemii koronawirusa także w Polsce, coraz więcej osób nie radzi sobie z tą nową sytuacją. Wpływa na to wiele aspektów. Po pierwsze zdrowotny – obawa o to, że my sami lub ktoś z naszych bliskich zachoruje na COVID-19. Z tym wiąże się strach i pojawiają się pytania: Jak sobie z tym poradzimy? Czy będzie konieczna hospitalizacja? I wreszcie – czy na pewno z tego wyjdziemy? Do tego dochodzi lęk o pracę, poczucie wyobcowania w kontekście narzuconej przez władze izolacji, domowa kwarantanna itp.
Psychiczne obciążenie jest więc spore, a jeszcze zostanie spotęgowane, gdy choroba dotknie kogoś z naszych bliskich. Jednak bez względu na to, z jakiego powodu Pani bratowa aż tak się zmieniła, sugeruję wizytę u lekarza psychiatry. Wiadomo, że obserwując bliską nam osobę jesteśmy w stanie zauważyć, że dzieje się z nią coś niepokojącego. W przypadku depresji będzie to utrzymujący się co najmniej przez dwa, trzy tygodnie stan smutku, przygnębienia, obniżony napęd i nagła utrata zainteresowania niemalże wszystkim. Osoba chora nie ma ochoty oglądać telewizji, czytać książek, rozmawiać z bliskimi, a nawet jeść. Dochodzi wręcz do sytuacji, w której nie ma ochoty żyć, pojawiają się myśli o samobójstwie.
Z kolei anhedonia to brak radości i wszechogarniający smutek. Co znamienne, poza dobrymi emocjami zanikają lub są osłabione także te negatywne, jak np. gniew. Osoba dotąd spontaniczna, dowcipna, towarzyska zamyka się w sobie, unika kontaktu z ludźmi, wycofuje się. Nie znajduje radości w czynnościach, które wcześniej ją sprawiały. Traci zainteresowanie hobby, nie idzie do kina ani nawet na spacer, nie gotuje ulubionych potraw. Jest smutna i zaniepokojona.
Podobnie, jak dzieje się w przypadku depresji, u osób cierpiących na anhedonię dochodzi do blokowania wytwarzania dopaminy, bez której odczuwanie przyjemności nie jest możliwe. Leczenie psychiatryczne rozpoczyna się od przywrócenia jej właściwego poziomu. Najważniejsza jest jednak diagnoza i chęć poszukania pomocy u specjalisty. Bez niej choroba może się pogłębiać i przybrać formę groźnej dla życia fazy depresji. Farmakoterapia polega na podawaniu pacjentowi leków przeciwdepresyjnych (antydepresantów), czyli tymoleptyków. To krok pierwszy, drugim powinna być psychoterapia odbywająca się w systemie behawioralno-poznawczym. Wszystko po to, by pacjent poznał istotę choroby, zrozumiał mechanizmy, jakie jej towarzyszą. Istotna jest nauka nowych zachowań, która pozwoli spojrzeć na świat optymistycznie. Psychoterapeuta pracuje też z pacjentem nad emocjami, nauką ich wyrażania, bo zdarza się, że tłumienie emocji, uczuć, są przyczyną depresji. Terapia behawioralno-poznawcza ma charakter indywidualny, jednak istnieje możliwość włączenia sesji rodzinnych. Bliscy mogą bardzo pomóc w procesie zdrowienia, proszę zatem nie rezygnować z kontaktów z bratową, przebywać z nią jak najczęściej i namówić na sesje psychoterapeutyczne.
więcej porad na www.wolmed.pl