- Groźny wypadek przy dworcu PKP w Piotrkowie. Mężczyzna po zderzeniu z volkswagenem wpadł w wiatę autobusową
- Konferencja prasowa prezydenta Piotrkowa
- Jesienny koncert w piotrkowskim MOK-u
- 17 mln na Centrum Świętego Mikołaja w Wolborzu
- Dzień Pracownika Socjalnego. Statuetki dla MOPR i PCPR w Piotrkowie
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu
Piractwo komputerowe po piotrkowsku
Zjawisko nielegalnego ściągania i użytkowania danych z Internetu, zwane piractwem komputerowym, jest w Polsce powszechne od lat. Tuż obok niego pojawia się pojęcie piractwa telewizyjnego. Przykłady na obydwa procedery obecne są także w Piotrkowie, a ich ściganiem zajmuje się u nas Sekcja do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Miejskiej Policji. Komisarz Dawid Frączkowski z tej właśnie sekcji wyróżnia w pojęciu piractwa komputerowego dwa rodzaje. – Pierwszy to piractwo komputerowe związane z posiadaniem i używaniem nielegalnego oprogramowania, w tym także gier komputerowych – mówi komisarz. Drugi, główny rodzaj przestępstw komputerowych, to nielegalne posiadanie i rozpowszechnianie wszelkiego rodzaju utworów. Może to być muzyka, film, koncert na dowolnym nośniku – płycie CD, DVD, dysku komputera i różnych kartach pamięci. Obydwa zjawiska są karane, co reguluje Ustawa o prawach autorskich i prawach pokrewnych, w której znajdziemy kilka artykułów analizujących te zachowania. Z piractwem wiąże się ściśle proceder rozprowadzania nielegalnych płyt CD, DVD zawierających różne dane: muzykę, filmy, oprogramowanie, w tym także gry komputerowe. Obok piractwa komputerowego, piotrkowscy policjanci ścigają także piractwo telewizyjne. – Takim pojęciem określamy omijanie wszelkiego rodzaju zabezpieczeń telewizji cyfrowych, które są odbierane tylko za pomocą dekodera – wyjaśnia kom. Dawid Frączkowski. - Jeśli ktoś odbiera kanały, za które nie płaci, a powinien, jeśli sprzedaje kody, to prędzej czy później zostanie to wykryte i ten ktoś poniesie konsekwencje – dodaje.
(Nie)świadomi piraci
Formy piractwa, o których mowa, są w Polsce nielegalne i karane. Niestety prawo nie do końca precyzyjnie reguluje całe zjawisko. – Sprawa rzeczywiście jest nieco zagmatwana – mówi kom. Dawid Frączkowski. - Ściąganie wszelkiego rodzaju utworów nie jest w Polsce nielegalne. Osoby, które chcą sobie coś ściągnąć, robią to za pomocą któregoś z wielu tzw. programów P-2-P („peer–too-peer”). Szkopuł tkwi w tym, że ściągając dane za pomocą takiego programu, z reguły udostępniamy własne dane posiadane na dysku. I o ile ściąganie takich utworów nie jest nielegalne, o tyle udostępnianie – owszem. To trochę paradoksalne, ale tak właśnie jest – wyjaśnia funkcjonariusz i dodaje, że intencje ustawy prawdopodobnie są pozytywne. Może chodzić o to, żeby w sieci można było udostępniać legalne utwory, czyli np. własne kompozycje, do których posiada się prawa autorskie i ma się życzenie nimi podzielić. Niestety, weryfikacja legalności ściąganego utworu jest mocno ograniczona, a w wielu przypadkach wręcz niemożliwa. Niejasności prawne powodują, że niektórzy nie są świadomi, że łamią prawo. - Może się zdarzyć, że ktoś może nie wiedzieć, że udostępnia nielegalne materiały, jednak w większości przypadków dzieje się to świadomie – mówi komisarz z Sekcji PG. – Z reguły większość osób tłumaczy się właśnie tym, że nie wiedziały o popełnianiu przestępstwa. Oczywiście może się tak zdarzyć i są takie przypadki – nieświadomość w tej materii jest całkiem duża. Przecież wchodząc na daną stronę, nie mamy ostrzeżenia, że możemy zrobić coś, co będzie stanowiło naruszenie prawa – przyznaje funkcjonariusz. Jeśli jednak ściągnięty z Internetu materiał ktoś uczynił przedmiotem handlu i dzięki temu zarabia, można być pewnym, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co robi.
Jak najmniej boleśnie
Piotrkowscy policjanci kilka razy w miesiącu zabezpieczają materiały pirackie. Ostatni taki przypadek miał miejsce kilka dni temu w Sulejowie. Zatrzymano tam osiemnastolatka, który na dysku swojego komputera miał zainstalowane nielegalne oprogramowanie. W jego mieszkaniu funkcjonariusze policji zabezpieczyli także prawie 150 nielegalnie powielonych płyt CD i DVD z filmami, muzyką i grami ściągniętymi z Internetu. Z takimi i podobnymi sytuacjami policjanci z Sekcji PG spotykają się często. Ściganie tego typu przestępstw odbywa się według ściśle określonych zasad. Posiadanie nielegalnego oprogramowania, a m.in. za to odpowie osiemnastolatek z Sulejowa, podlega pod par. 2 art. 278 Kodeksu karnego. To przestępstwo ścigane “z urzędu”, a więc nie potrzeba wniosku instytucji pokrzywdzonej. Dotyczy to każdego oprogramowania, w tym również gier komputerowych. - Większość producentów tego typu oprogramowania jest reprezentowana przez instytucje, które się tym zajmują – mówi kom. Dawid Frączkowski. - Kiedy taka instytucja wchodzi w posiadanie informacji, że dany podmiot gospodarczy lub osoba fizyczna nielegalnie ściąga lub używa jakiegoś oprogramowania, składa zawiadomienie. Informacje takie pozyskujemy również w sposób operacyjny, a czasem podczas badania zupełnie innej sprawy – dodaje. O nieprawidłowościach związanych ze zjawiskiem piractwa komputerowego funkcjonariusze informowani są także przez komórki odpowiednich szczebli policji, które zajmują się np. monitorowaniem sieci pod kątem wielu różnych zjawisk. Następnie procedura przewiduje uzyskanie nakazu przeszukania z prokuratury lub w przypadkach niecierpiących zwłoki - nakazu komendanta. - Oczywiście o takiej wizycie nie informujemy wcześniej osoby podejrzanej. Podczas niej musimy dokonać przeszukania w firmie lub miejscu zamieszkania w celu zebrania dowodów – wyjaśnia kom. Dawid Frączkowski. - W toku dalszego postępowania materiał jest zabezpieczany i poddawany opinii biegłych, którzy sprawdzają, czy na danym komputerze są zainstalowane programy do ściągania plików, co ściągały, jak długo funkcjonowały. Na tej podstawie możemy potem udowodnić komuś dane czyny. Podczas przeszukań z reguły podejrzani nie stawiają oporów, choć raczej nie są zachwyceni naszą wizytą. Zawsze natomiast staramy się tłumaczyć, skąd nasza wizyta i przedstawiamy nakaz. Staramy się przeprowadzać takie akcje jak najmniej boleśnie – opowiada funkcjonariusz z Sekcji PG. Działalność policji w kwestii ścigania piractwa komputerowego kończy się w momencie, kiedy sprawę przejmuje prokuratura, która wnosi akt oskarżenia. Ilość takich spraw jest od kilku lat podobna, bo i, jak wynika z obserwacji policji, zjawisko wciąż jest dość powszechne. - Podejrzewam, że wiąże się to z tym, że wiele osób traktuje ściąganie danych z sieci jako coś normalnego i naturalnego, nie zastanawiając się nad tym, że w którymś momencie może to być nielegalne – mówi kom. Dawid Frączkowski.
Jak unikać kłopotów?
Jedynym, jak się wydaje, sposobem uniknięcia posiadania nielegalnego oprogramowania i danych, jest zwyczajne kupowanie go w sklepie. – Jeśli istnieją w sieci jakieś darmowe programy, zwykle jest zaznaczone, że są to wersje demo, które po określonym czasie należy usunąć z komputera – mówi kom. Dawid Frączkowski. - Można być pewnym, że wszelkie programy użytkowe są płatne i to samo dotyczy gier. Dlatego warto zastanowić się nad tym, co ściągamy z siec, i nie robić tego bezrefleksyjnie. Według jednego z piotrkowskich informatyków i aktywnego użytkownika sieci, weryfikacja legalności plików ściąganych z Internetu nie jest tak naprawdę możliwa. – Najlepiej zwracać baczną uwagę na to, z jakiego źródła pobieramy dane – mówi pan Władek. – Korzystając właśnie z programów wymiany plików P-2-P, narażamy się na pobieranie danych w sposób nielegalny, ponieważ ściągane tą drogą, już podczas pobierania, stają się dostępne dla innych użytkowników sieci, a jak wiemy, udostępnianie ich jest już nielegalne. W związku z tym najlepiej pobierać dane ze stron, które oficjalnie udostępniają zasoby. Niestety niektóre z nich są płatne i za skorzystanie z serwisu należy wnieść opłatę, np. poprzez sms, i zarejestrować się – wyjaśnia informatyk. Za piractwo komputerowe można ponieść karę grzywny lub ograniczenia bądź pozbawienia wolności. Wiele zależy od tego, ile materiału zabezpieczono u danej osoby. Ważne jest także, czy z danych korzystano jedynie na własny użytek, czy ktoś trudnił się w tej materii handlem oraz jak długo. Wtedy wszystko może się skończyć nie tylko grzywną, ale nawet karą pozbawienia wolności do pięciu lat.
***
Aktywni użytkownicy sieci ściągający z niej różne dane powinni bacznie śledzić prace Sejmu, bowiem trwają dyskusje nad nowelizacją Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Na razie nie wiadomo, czy posłowie przychylą się do pomysłu środowisk twórczych, które domagają się zaostrzenia przepisów tak, aby samo posiadanie utworów bez praw autorskich było już karane. To, czy taka nowelizacja podziałałaby korzystnie, czy może byłaby lekką przesadą, każdy może rozważyć sobie sam. Póki co pewne jest, że w sieci dostępne jest dziś niemal wszystko, a każdy, kto z tego korzysta, może się całkiem niepostrzeżenie stać komputerowym piratem.
Anna Warych Tydzień Trybunalski