48-letni Tadeusz G., 38-letni Jacek P. i 30-letni Wojciech W. na proces czekają osadzeni w trzech różnych zakładach karnych w południowej Polsce. Jak mówi prowadząca śledztwo prokurator Katarzyna Płończyk z krakowskiego biura ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej, bezwzględni zabójcy najpierw strzelali, potem sprawdzali, czy mieli po co.
W Piotrkowie, gdzie do zabójstwa doszło 1 lutego ubiegłego roku, nie mieli po co. Obserwowany od października 2006 roku Wojciech Kulbat nie wrócił do domu z utargiem z kantoru, na co liczyli zabójcy, którzy od pewnego czasu pod posesję przy ulicy Karoli-nowskiej podjeżdżali nie tylko na obserwację ofiary. Tak było i tego wieczoru. W zaparkowanych w pobliżu domu, nierzucających się w oczy VW passacie i bmw była broń - pistolet maszynowy Skorpion i tłumik.
Do tragedii doszło zaraz po godz. 18, gdy Kulbat wjechał do garażu. Za nim weszli porozumiewający się za pomocą krótkofalówek zabójcy. Kulbat nawet ich nie widział - Wojciech W. oddał w jego kierunku serię śmiertelnych strzałów - dwa w głowę i pięć w plecy.
- Ofiara nie miała szans, kule trafiły w przeponę, kręgosłup, mózg - wylicza prokurator Płończyk.
Wojciech W. oddał broń Jackowi P., który odjechał. Sam z Tadeuszem G., mózgiem grupy, wybierającym ofiary, zaczekali na żonę Kulbata. Liczyli, że to ona wróci z pieniędzmi. Kobieta została zaatakowana kluczem do wymiany kół, a potem kostką brukową.
- Broniła się, tych uderzeń było kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt, byli bardzo bez-względni. Sądząc po rodzaju obrażeń, mieli prawo przypuszczać, że też nie żyje. A jednak odzyskała przytomność i zdołała dotrzeć do sąsiadów, którzy wezwali pomoc - dodaje Katarzyna Płończyk.
Zabójcy z Piotrkowa odjechali bez łupu. - Małżonkowie mieli przy sobie tylko kilkaset złotych, pieniądze na codzienne życie. Potem oskarżeni żałowali, że jednak ich nie wzięli - mówi prokurator.
Zostali zatrzymani dwa miesiące później, po bardzo już głośnym napadzie na prowadzących kantor w Myślenicach. O brutalnym zabójstwie ojca i syna informowały wszystkie media, co, jak przypuszczają śledczy, zaskoczyło nieco sprawców. Wtedy też policja zaczęła łączyć napady na właścicieli kantorów, do który w południowej i centralnej Polsce doszło od 2005 roku. Choć do dziś nie znaleziono broni, także drugiego pistoletu P83, to właśnie m.in. ślady balistyczne doprowadziły do zatrzymań. Mimo że broń była każdorazowo czyszczona, łuski pocisków wystrzelonych podczas napadów zgadzają się z tymi ze strzałów oddawanych na próbę w okolicach domów oskarżonych w rejonie Kielc i Skarżyska-Kamiennej. Do udziału w zbrodniach dziś przyznaje się tylko Jacek P., po którym, jak podkreśla prokurator Płończyk, widać rzeczywistą skruchę i wyrzuty sumienia. Wojciech W., już wcześniej karany, i Tadeusz G., który opracowywał napady, nie przyznają się do winy.
Zabójcom Kulbata oraz czterech innych właścicieli i współwłaścicieli kantorów grozi od 25 lat do dożywocia. Będą sądzeni w Krakowie.
Karolina Wojna POLSKA Dziennik Łódzki
- Zderzenie pojazdów przy Hali Targowej w Piotrkowie. Kierowca wymusił pierwszeństwo
- Ścieżka rowerowa Piotrków - Przygłów oficjalnie otwarta
- Policja apeluje o bezpieczną podróż podczas świątecznych wyjazdów
- ZUS wypłacił ponad 151,2 tys. świadczeń "Aktywnie w żłobku" na 214,4 mln zł
- Pożar ciężarówki na A1
- Miejskie wigilie w regionie. Piotrków, Bełchatów, Opoczno, Tomaszów, Łódź
- Ponad 1,3 mln zł umorzonej pożyczki
- Wspólne działania policji i straży leśnej. Patrolują okoliczne lasy
- Wyłudzał pieniądze za pomocą BLIK-a