Najbardziej do napisania skłoniło mnie zaobserwowanie Stróży prawa, idących o godzinie 13.00 w centrum miasta (ul. Słowackiego – UJK). Nie wiem, co za sens o tej porze? Dlaczego o godzinie 22-23 nie odbędzie się obchód po mieście ulicami, które są rzekomo najbardziej niebezpieczne? Ulica Wojska Polskiego, ul. Wyzwolenia, Rynek Trybunalski, ul. Roosevelta. W kwietniu prezydent przedstawił priorytety dla miasta – jednym z nich – więcej patroli pieszych Policji i Straży Miejskiej. Ile musi minąć czasu, żeby było ich więcej niż raz na tydzień w godzinach popołudniowych w centrum miasta? Jak to rozumieć? Czy to nie tak, żeby jedynie zamknąć wszystkim buzie, że w Piotrkowie służby te spełniają te zadania, że jest z pozoru bezpiecznie? Mnie to nie satysfakcjonuje.
Ostatnio idąc ze znajomymi ul. Słowackiego usłyszeliśmy krzyki, które dobiegały z ulicy bocznej, szło przed nami dwóch policjantów. Myśleliśmy, że skręcą, natomiast oni spojrzeli na siebie i nadal nie zważając na okoliczności poszli przed siebie. Kolejny przykład. Jestem świadkiem sytuacji. Grupa ludzi pijących alkohol, palących jointy (co to joint każdy jeden zapewne wie) na jednym z przystanków autobusowych. Policja podjeżdża (bo było pewnie zgłoszenie – w innym przypadku nawet nie podjadą) – kazali oni zgasić papierosy, zwracają uwagę, że nie można palić w miejscu publicznym. (!!!) Wszystko ładnie, piękne, gdyby nie pomylili zwykłych skrętów do tych z marihuaną, wylegitymowani i odjechali, nie pouczyli, bo po co się narażać? Grupa chłopaków też miała niezły ubaw. Niech teraz sami pomyślą, czy w przypadku, gdy znajdą się w sytuacji zagrożenia będą mieli na kogo liczyć. Czy w takiej sytuacji można czuć się bezpiecznie nawet w obecności ludzi, którzy powinni nas chronić? I teraz jedynie wypada przypomnieć im słowa, które przysięgali:
„Ja, obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, świadom podejmowanych obowiązków policjanta, ślubuję: służyć wiernie Narodowi, chronić ustanowiony Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej porządek prawny, strzec bezpieczeństwa Państwa i jego obywateli, nawet z narażeniem życia. Wykonując powierzone mi zadania, ślubuję pilnie przestrzegać prawa, dochować wierności konstytucyjnym organom Rzeczypospolitej Polskiej, przestrzegać dyscypliny służbowej oraz wykonywać rozkazy i polecenia przełożonych. Ślubuję strzec tajemnicy państwowej i służbowej, a także honoru, godności i dobrego imienia służby oraz przestrzegać zasad etyki zawodowej.”
Straż miejska – młodszy brat policji – fakt. Spacery po mieście ograniczają się do zwrócenia uwagi ludziom, którzy de facto nic ZŁEGO nie robią. Stoją dwie grupy ludzi: chuligani – za sam wygląd i sposób zachowania powinni zostać wylegitymowani, pięćdziesiąt metrów dalej grupa dziewczyn. Strażnicy miejscy przechodzą obok chłopaków (sytuacja wygląda, jakby modlili się, żeby nikt im nic nie zrobił) i zatrzymują się obok dziewczyn, które jedynie głośno się śmiały. Przyznam, że chłopaki stojący dalej mieli niezły ubaw. Sam śmiałem się z tej sytuacji.
Przebywając w parku księcia Poniatowskiego przy ulicy Żeromskiego można zauważyć szereg symptomów, które wskazują na problem demoralizacji w mieście. Powybijane lampy koło stawów, zaśmiecone miejsca, powyłamywane ławki. Bardzo często też zauważane demonstracyjne okazywanie sobie uczyć „w ciemnych częściach parku”. Zrozumiały jest fakt, że dużą rolę gra wychowanie, ale może gdyby częstsze patrole straży miejskiej nie byłoby tego?
Kolejny bardzo rażący w oczy problem, a mianowicie: kumoterstwo i nepotyzm. Człowiek po studiach nie znajdzie pracy, wszelkie konkursy ogłaszane przez instytucje, urząd pracy są już z góry ustalone. Będąc na jednym z takich, kobieta – z rozmowy wynikało bratowa jednego z wieloletnich pracowników urzędu wcale nie ukrywała faktu, że wynik jej jest już znany.. Ba, nawet każdemu dostarczała tej informacji. Po co cała szopka z konkursem? Tylko po to, by ludzie pracujący w Kadrach mieli, co robić. Jak zrozumieć fakt, że dziewczyna po technikum hotelarskim pracuje w MOPRZE, po pedagogice – w sądzie, jako protokolant. Nic dziwnego, że błędy w każdym dokumencie. Po turystyce w urzędzie pracy. Aż wstyd przyznać, po jakich studiach są ludzie pracujący w poszczególnych miejscach. Można zrozumieć obsadzanie stanowisk członkami rodziny, znajomymi w prywatnych firmach, ale na państwowych stanowiskach. Aż trudno uwierzyć w sprawiedliwość.
Urząd pracy – do likwidacji. Kolega ukończył historię. W urzędzie zaproponowali mu jedynie pracę wózkowego. Nie oczekiwał zbyt wiele, ale staży też nie było. Kursy? Wózki widłowe. W dobie rozwoju magazynów. Na nic więcej nie oczekuj. Ludzie tam pracujący – bez komentarza. Na pytanie: „A może w urzędzie pracy są jakieś wakaty?” Odpowiada: „A co Pan myśli, że z ulicy kogoś przyjmiemy?”
Budownictwo Społeczne w Piotrkowie. Dla mnie dziwna sprawa. Dla przeciętnego obywatela nie ma nic. Albo mieszkania socjalne dla rodzin zagrożonych, z kryminalnymi machlojkami, z eksmisjami, a co warte podkreślenia – za darmo. Albo dla bogaczy, ludzi, których stać na mieszkanie w apartamentach. I wielka gratka, bo budownictwo się rozwija. Dla młodego małżeństwa, które chce mieć własne M3 nie ma miejsca. Dlatego drodzy Państwo ludzie młodzi nie chcą żyć w takim mieście!
Służba zdrowia. Pieniądze w błoto. Pogotowie jedzie 40 minut na terenie miasta, a powinno ile? O ile w ogóle przyjmie Twoje zgłoszenie, bo przecież musisz umieć pierwszą pomoc. Nie udzielenie pomocy grozi odpowiedzialność karna. Lekarze w gazetach dają ogłoszenia, że dają zwolnienia za 50,60,70 zł. Paradoks. Im wyższa cena, tym dłuższe zwolnienie. Proste. Przecież lekarza obowiązuje tajemnica lekarska. ;)
Takich problemów jest bardzo dużo. Może wydają się banalne, ale z każdego pozornego banału później wynika poważny problem. To jest jedynie kropla w morzu. Tym wpisem może zachęcę innych do podzielenia się „obserwacjami”. :)
- Trakt wielu kultur, czyli jak to bywa z murkami, telefonami...
- Piotrków Trybunalski w Strasburgu
- Jest Nas wielu w dobrym celu
- CYKLODROM
- Śmieci...
- Wolbórz znów będzie miastem ...
- Piotrkowskie lotnisko w niewykorzystaniu
- Piotrkowskie topole "zły duch" chodników i ulic
- Akademia obiecuje - student po niej nie pracuje