A płacą ją piotrkowianie, którzy zdecydowali się na pobyt w Warszawie. W małym mieście nie widzieli dla siebie miejsca. O plusach i minusach życia w dużym mieście opowiadają migranci z Piotrkowa i okolic: Monika, Marta, Kasia i Jakub.
Wyjechali, by studiować, pracować, rozwijać się. Często o zmianie miejsca decydował przypadek. Dobrze jednak wiedzieli, że Warszawa daje większe możliwości i po zamieszkaniu tam nie zmienili zdania. Chcieli spróbować życia w dużym mieście. Większość została. Część nie wyobraża sobie powrotu do małego miasta. Piotrków jest już dla nich za ciasny. Jak sobie radzą w dużym mieście? Co ich fascynuje, a do czego nie mogą się przyzwyczaić i dlaczego czasem nie warto tam być, opowiadają migranci z Piotrkowa.
Spróbować innego świata
Monika miała szczęście i - jak sama mówi - znalazła się w komfortowej sytuacji. Piotrkowianka obroniła pracę magisterską i już kilka dni później była w stolicy. Nie musiała szukać pracy ani lokum. Miała też wielkie wsparcie u koleżanki. Mimo to, nie obyło się bez stresu. Pierwszy dzień w stolicy to zaciekawienie i lęk.
- Kilka dni po obronie pracy magisterskiej dostałam telefon od koleżanki z roku, która w stolicy już się zadomowiła. Zapytała, czy jestem zainteresowana zatrudnieniem w pracowni, w której ona pracuje. Byłam. Spakowałam się i pojechałam na rozmowę kwalifikacyjną. Zostałam przyjęta. W nieznanym, dużym mieście miałam od razu mieszkanie, pracę i wsparcie koleżanki - mówi Monika.
Jakub też nie planował, że z Warszawą będzie wiązał swoją przyszłość. O zmianie miejsca zamieszkania zadecydował przypadek.
- Do stolicy przeprowadziłem się w jeden wieczór i tak już zostałem. W trakcie pisania pracy licencjackiej stwierdziłem, że czas zacząć szukać jakiejś pracy. Znalazłem kilka ofert na popularnych portalach internetowych . Po kilku dniach otrzymałem zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. Pojechałem i zostałem przyjęty. Miałem się gdzie zatrzymać. Pomogła mi kuzynka, wówczas studentka - mówi Jakub, były mieszkaniec powiatu piotrkowskiego.
Marta jeszcze studiuje. Jest na początku swojej studenckiej drogi. Nie była specjalnie nastawiona na Warszawę. Liczyły się przede wszystkim studia, wymarzony kierunek i duże miasto. - Po zastanowieniu, analizie i pomocy od bliskich w podjęciu decyzji, stolica wygrała bezkonkurencyjnie - mówi Marta z Rozprzy.
- W decyzji pomogli mi najbliżsi, a przede wszystkim mama, która chciała, żeby jej dziecko spróbowało życia w "wielkim mieście". Pewnie dlatego, że całe życie mieszkała w małej miejscowości i chciała, bym spróbowała czegoś innego - opowiada Marta.
Marcie nie było łatwo wyjechać z rodzinnego domu. Nie było łatwo znaleźć mieszkanie i odnaleźć się w stolicy.
- Kiedy opuszczałam rodzinną miejscowość, wszyscy mówili mi, że zaczynam nowe życie, a mnie serce pękało. To był dla mnie jeden z najgorszych momentów w tamtym czasie. Początkowo wszystko w Warszawie przerażało!!! W znalezieniu mieszkania i zaaklimatyzowaniu się pomogli mi dwaj dobrzy koledzy i dziewczyny, z którymi zamieszkałam. Jednak mieszkanie z obcą dziewczyną w pokoju było dla mnie krępujące. Nie było to łatwe. Imprezy integracyjne, zajęcia na studiach i nowe lokum z koleżanką z liceum sprawiły, że zaczęłam czuć się dobrze - mówi Marta.
Studia sprawiły, że Kasia znalazła się w Warszawie. Po skończeniu ich wróciła. Stolica nie zatrzymała jej na długo.
- Lubię wyzwania, lubię nowe miejsca, ludzi. Chciałam spróbować. To, oprócz uczelni, na której mi zależało, zadecydowało o wyjeździe do stolicy. Tam podjęłam pracę. Była to pierwsza, przypadkowa i wydawała mi się wtedy... ciekawa. Zatrudniłam się jako osoba do opieki na dwiema kobietami. Szybko się okazało, że panie, mimo starszego wieku, nie potrzebowały pomocy. Były bardzo sprawne i samodzielne. Potrzebowały tylko osoby do towarzystwa i pomocy przy ich ukochanym psie. Teraz jest to zabawne, ale po kilkunastu dniach mojej pracy pies zdechł ze starości. Skończyłam studia i wyjechałam z Warszawy. Nie wróciłam jednak do swojej miejscowości. Moim domem i miastem została Łódz. Głównie ze względu na pracę - mówi Kasia.
- To, że Warszawa "kradnie" ludzi innym miastom, nie jest zaskakujące. Jest to miasto z najrozleglejszymi perspektywami na rozwój zawodowy i indywidualny, ale też dlatego, że jest to stolica. We wszystkich krajach świata stolice są najatrakcyjniejsze. Warszawa dla młodych Polaków jest atrakcyjna przez swoją "europejskość" czy "światowość". Jest miejscem "styku wielu kultur", daje szansę na ich poznanie. Młodzi ludzie chcą spróbować "innego świata", często wyrwać się z "zaściankowości" swoich miast i miasteczek. Dlatego też nie zawsze decyzja o wyjeździe jest decyzją przemyślaną. Bazuje za swoistym zachłyśnięciu się innością - mówi socjolog Kamila Jakubczak-Krawczyńska.
Rozwój na plus. "Korki" na minus
Monika widzi plusy i minusy życia w stolicy. Plusy według piotrkowianki sprawiają, że minusy można pokonać.
- Największym plusem jest nieograniczona oferta rozrywek kulturalnych i towarzyskich. Warto zwrócić też uwagę na możliwość dokształcania się. Tutaj jest mnóstwo możliwości rozwoju, wystarczy tylko wyciągnąć po nie rękę. Do minusów zaliczam niewątpliwie konieczność pokonywania dużych odległości, co zabiera mnóstwo czasu, podobnie zresztą jak robienie zakupów w zatłoczonych sklepach. Poza tym można tu zarobić więcej, niż w Piotrkowie, ale ceny też są relatywnie wyższe - mówi Monika.
- Miasto to aż tętni niezliczonymi imprezami, koncertami, przedstawieniami teatralnymi. Człowiek tutaj dużo się uczy, poznaje nowe rzeczy, nowych ludzi. Rozwija się. To duży plus. Pośpiech, pokonywanie dużych odległości i koszty życia w Warszawie to dla mnie jedyne minusy stolicy - odpowiada Jakub.
Marta, jako studentka biologii, za duży minus uznaje zanieczyszczenie warszawskiego środowiska. To jej przeszkadza. Podobnie jak kilometrowe korki, spóźniające się autobusy, hałas... - I ja w tym całym zgiełku. Złościło mnie to bardzo, ale teraz wiem, że mieszkając w mieście, trzeba się z tym liczyć. Rekompensatą są imprezy kulturalne, na które na wsiach czy w Piotrkowie nie ma co liczyć - mówi Marta.
Marta dostrzega też bardzo osobisty plus mieszkania w Warszawie.
- Dzięki tej rozłące z rodziną, znajomymi z mojego małego, bezpiecznego świata i skupieniu tylko na mnie samej uświadomiłam sobie, że tu, w stolicy muszę zacząć liczyć tylko na siebie i wreszcie dorosnąć. Zawsze mogłam liczyć na rodzinę i bardzo bliskiego mi chłopaka. Jednak Warszawa to prawdziwa szkoła życia. Uważam, że każdy młody człowiek powinien taką przejść. Co nie znaczy, że nie widzę plusów małych miejscowości. Czyste powietrze, cisza i spokój są bardzo cenne - dodaje Marta.
Kasia, chociaż zrezygnowała z gwarnej Warszawy, uważa, że nie wróciłaby do swojego miejsca urodzenia. Jako młoda mama, w większym mieście widzi większe możliwości rozwoju swojego dziecka.
- W miejscowości, gdzie się urodziłam, jest jeden plac zabaw dla dzieci. W Piotrkowie trudno o nowości. Większe miasto daje możliwości. Dobre szkoły, przedszkola, żłobki, z których mogę wybrać swojemu dziecku najlepszą opcję. Poza tym wiele ciekawych atrakcji stymulujących rozwój dziecka. Małe miasto tego nie ma. Jako mama dwuipółletniej Zosi, zwracam na to szczególną uwagę - mówi Kasia.
- Przybywanie do wielkich miast coraz większej ilości ludzi jest trendem światowym. Miasta, szczególnie te wielkie, są dla ludzi miejscem skupiania się ich działalności gospodarczej, a także, a może przede wszystkim, miejscem zetknięcia się wielu kultur, języków, stylów życia i sposobów myślenia. Młodym ludziom nie chodzi jedynie o lepsze zarobki, bowiem przeniesienie się do wielkiego miasta nie jest gwarantem ich uzyskania. Jednak jest to łatwiejsze niż w mniejszej miejscowości - tłumaczy socjolog.
Powrót do Piotrkowa? Nie!!!
Żaden z rozmówców, już byłych mieszkańców Piotrkowa i powiatu, nie zamierza wrócić w swoje rodzinne strony. Wielkie miasto wciągnęło ich na dobre. Monika znalazła atrakcyjną pracę. Jakub kupił mieszkanie, Marta zamierza skończyć studia i chce pracować w zawodzie. Kasia rodzinne strony odwiedza często, ale mieszkać chce w większym mieście niż Piotrków.
Duże miasto, stolica, Piotrków czy mała miejscowość? Z wypowiedzi rozmówców wynika, że młodym, zdolnym Piotrków ma niewiele do zaoferowania. Cisza, spokój i powolny tryb życia już nie wystarczają tym, którzy inwestują we własny rozwój.
Ewa Tarnowska