Zapytaliśmy o to w salonie tatuażu "Wydziarani" w Piotrkowie, gdzie pod jednym dachem funkcjonuje studio tatuażu i barber shop. Jak wyjaśnia nam menadżer sieci "Wydziarani" Marcin Gujszczak - moda jest na pewno. Pojawia się coraz więcej studiów tatuażu, przyjeżdża do nas coraz więcej artystów z Europy, by prezentować swoje prace i wykonywać nowe. Niedawno obchodziliśmy urodziny i w salonie w Piotrkowie wykonaliśmy z tej okazji ponad 35 tatuaży w promocyjnych cenach. I co warto zauważyć - częściej wykonują je kobiety niż mężczyźni. Proporcje nie są równe, bo około 60% naszej klienteli stanowią panie. Zazwyczaj decydują się na małe, delikatne wzory. Tutaj królują serca, znaki nieskończoności, a także "psie łapki" czyli wzór wyglądający jak odbicie łapki pupila - dodaje Marcin Gujszczak. - Na większe wzory, na przykład całego przedramienia decydują się osoby powyżej 30 roku życia, to kolejna prawidłowość, jaką możemy zaobserwować. Są to już osoby zdecydowane, które wiedzą czego konkretnie chcą. Ale mamy też klientów, którzy przychodzą zrobić sobie tatuaż z okazji 18. urodzin. Z drugiej strony mieliśmy też klientkę po 60-tce, która zdecydowała się na wzór z motywem pióra. To była w miarę prosta sesja, która trwała około dwóch godzin.
Wzory są konsultowane z artystami i przygotowywane na indywidualne zamówienie. Zazwyczaj wykonanie tak sporego wzoru zajmuje kilka godzin. Trzeba się na to nastawić, że wykonanie całości będzie czasochłonne, ale nie boli. To mit związany z tatuażami. Podczas pracy tatuażysty odczuwamy jedynie lekkie mrowienie skóry. - Dopiero później, gdy wzór musi się wygoić możemy odczuwać swędzenie, ale nie jest ono aż tak uciążliwe - wyjaśnia Marcin Gujszczak.
Czy w czasach pandemii wykonywanie tatuażu jest bezpieczne?
Jak mówi menager - jak najbardziej. Na długo przed pandemią dochowywaliśmy wszelkich standardów bezpieczeństwa i higieny. Zawsze miejsce jest dezynfekowane, a igły służące do wykonania wzoru są sterylne, bo za każdym razem używane są fabrycznie nowe. Artyści pracują w nitrylowych rękawiczkach - jeśli chodzi o higienę, jesteśmy lepiej przygotowani niż od nas się tego wymaga w rozporządzeniach - dodaje manager.
Każdy, kto decyduje się na tatuaż otrzymuje też na miejscu w salonie kompleksową informację na temat tego, jak dbać o tatuaż. Na rynku dostępnych jest wiele kremów pielęgnujących, bo trzeba o tym pamiętać zwłaszcza w pierwszych dniach od wykonania pracy. Na rynku dostępnych jest już wiele tuszów, także kolorowych, które nie zmieniają barwy pod wpływem słońca, jak jeszcze powszechnie się uważa. - To kolejny mit związany z tatuażami - dodaje Marcin Gujszczak. - To już nie są te produkty, które po kilku miesiącach zmieniały kolor, gdzie czarny stawał się zielonkawy, a czerwony zamieniał się w róż. Tusze są wysokiej jakości i nawet po kilku latach, stosując regularnie polecane kremy, możemy cieszyć się niezmienioną barwą tatuażu - dodaje.
Tatuaż i fryzjer w jednym salonie?
Tak. To coraz bardziej powszechne połączenie. Bo i moda na tatuowanie ciała i dbanie o fryzurę idą w parze. A może nawet bardziej o brodę, bo barber shopy są dla panów i powstały, by dbać o zarost. Moda na zapuszczanie brody dotarła do Polski kilka lat temu. To wtedy wzrosło zapotrzebowanie na tego typu usługi. Bo długa gęsta broda lepiej wygląda, gdy jest dobrze przystrzyżona. U „Wydziaranych” w Piotrkowie barber pojawił się nie tak dawno, ale odpowiada potrzebom brodaczy. Jak wyjaśnia nam Marcin Gujszczak, menager salonu – brodę może nosić każdy mężczyzna. I nie ma tu dużego znaczenia gęstość zarostu, bo można odpowiednią pielęgnacją pobudzić mieszki włosowe i broda zacznie gęstnieć. Może nie od razu będzie wyglądała, jak u typowego amerykańskiego drwala, ale będzie już czym się pochwalić.
Podobnie, jak i w typowych salonach fryzjerskich, tak i w barbershopach dostaniemy kompleksowy zestaw porad, jak dbać o zarost, jakich używać szamponów, olejków czy wosków do układania brody. Olejki powodują, że zarost robi się bardziej miękki, ale też sprawiają, że całość pachnie. Gama zapachowa jest bardzo szeroka od ciężkich zapachów po orzeźwiające nuty cytrusowe. Każdy brodacz powinien też zainwestować w szczotkę do brody, bo dzięki niej pozbywa się złuszczonej skóry, a także okruchów, bo… „broda lubi jeść”. Zawsze odrobina jedzenia trafi tam, gdzie nie powinna i należy ją wyczesać. Ma to też dodatkowe znaczenie – pobudza mieszki włosowe do wzrostu i tym samym wpływa na zagęszczenie zarostu.
- Tam moda na brody tak się nakręciła, że nie brakuje nam brodaczy czy salonów. Zaczyna brakować dobrych barberów – wyjaśnia Marcin Gujszczak. - Ta moda na uporządkowany i zadbany zarost tak się utrzymuje, ku naszemu zadowoleniu. I mam nadzieję, że brody będą jeszcze w modzie przez długi czas. Patrząc na Stany Zjednoczone czy zachód Europy widać, że nie jest to chwilowe zjawisko, ale długofalowe upodobanie panów. Wygląda na to, że także w Polsce broda będzie elementem wyglądu wielu mężczyzn.