Krajowy Rejestr Długów cytuje dane Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej, z których wynika, że w pierwszej połowie roku zbankrutowało 4,3 tys. osób, natomiast w drugiej - 8,4 tys. Większość konsumentów, którzy ogłosili upadłość, można było znaleźć w danych Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej (5,5 tys.). Na rok przed ogłoszeniem widniało w nim 51 proc. bankrutów. Na pół roku przed orzeczeniem upadłości odsetek ten rósł do 58 proc., a w dniu ogłoszenia upadłości do 65 proc. W drugim półroczu ich zaległe zobowiązania przekroczyły 310,2 mln zł. To ponad dwukrotnie więcej niż w pierwszym półroczu 2020 r. (118,5 mln zł). Łącznie w całym ubiegłym roku bankrutujący konsumenci mieli niespłacone 429 mln zł - wynika z danych KRD.
Prezes Krajowego Rejestru Długów Adam Łącki zwrócił uwagę, że bankructwo to efekt długiego procesu, którego oznaki można dostrzec znacznie wcześniej. "Pierwszym sygnałem niewypłacalności jest nieradzenie sobie ze spłatą rachunków czy zobowiązań. Z danych KRD wynika, że statystyczny bankrut w dniu upadłości miał średnio 37 tys. zł długów wobec ponad dwóch wierzycieli" - wskazał. Wyjaśnił, że jeśli wartość zaległych zobowiązań przekracza możliwości spłaty, liczba wierzycieli upominających się o pieniądze rośnie, a długi zaczynają się kumulować. "Może to być objaw poważnych problemów finansowych, których finałem będzie ogłoszenie upadłości" – podkreślił.
Jak wyjaśnił Łącki, dane rejestru pokazują, że w czasie pandemii większe problemy ze spłacaniem zobowiązań miały osoby zadłużone jeszcze przed jej wybuchem”. Można przypuszczać, że wiele z nich nie było przygotowanych na taki scenariusz wydarzeń lub pracowało w branżach, które dotknął koronakryzys" - ocenił. Przypomniał, że do KRD dłużnicy wpisywani są zgodnie z Ustawą o udostępnianiu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych - zostali powiadomieni o zadłużeniu minimum 30 dni po upływie terminu płatności i otrzymali 30 dodatkowych dni na zapłatę.
W poprzednich latach upadłości konsumentów najczęściej przypadały w udziale kobietom. Spośród bankrutów z drugiej połowy 2020 r. notowanych w KRD równe 50 proc. stanowiły kobiety, a drugie 50 proc. mężczyźni. Suma zobowiązań, jakie pozostawiły po sobie panie wyniosła ponad 137 mln zł, a panowie ponad 173 mln zł.
Większość konsumentów, którzy nie poradzili sobie ze spłatą zobowiązań i ogłosili bankructwo w drugiej połowie ubiegłego roku oraz byli wcześniej wpisani do KRD, mieszka w miastach (niemal 4,5 tys. osób). Mniej niż co dwudziesty (17 proc.) to mieszkaniec wsi.
Eksperci wyliczyli, że w odróżnieniu od liczby upadłości w 2020 r., liczba dłużników-konsumentów wpisanych do KRD nie zmieniła się znacząco rdr. W porównaniu do grudnia 2019 r., w ostatnim miesiącu minionego roku było ich o ok. 34 tys. mniej - łącznie prawie 2,5 mln osób. Urosła natomiast suma długu, z 45,6 mld zł na koniec 2019 r. do 48 mld zł w grudniu 2020 r. Średnio każdy dłużnik miał do oddania ponad 19,5 tys. zł.
Jedna na dziesięć upadłości konsumenckich miała miejsce w województwie śląskim (1143), nieco mniej bankrutów pochodziło z województwa mazowieckiego (773), a trzecie miejsce zajęło województwo wielkopolskie, z liczbą 541 upadłości konsumenckich. W pozostałych regionach takich osób było niespełna 500.
W drugim półroczu 2020 r. ogłaszający upadłość konsumenci byli najczęściej dłużni bankom (135,2 mln zł), funduszom sekurytyzacyjnym (118,7 mln zł) i firmom pożyczkowym (25,6 mln zł). Cytowany w badaniu Jakub Kostecki, prezes firmy Kaczmarski Inkasso, współpracującej z KRD zwrócił uwagę, że w większości wierzycielami konsumentów-bankrutów są instytucje finansowe, które "często mogą zaproponować pomoc dłużnikowi w zwrocie należności, przedstawiając mu dostosowany do jego możliwości plan spłaty czy konsolidując zaciągnięte zobowiązania".
W opinii Łąckiego upadłości konsumenckich mogłoby być więcej, gdyby nie pomocowe działania rządu, "które wymuszały na pracodawcach m.in. utrzymywanie miejsc pracy i powstrzymały szybki wzrost bankructw, szczególnie w pierwszej połowie roku". "Możemy się spodziewać, że w 2021 r. będziemy notować wysokie liczby upadłości konsumenckich do czasu, gdy nie ustabilizuje się sytuacja pandemiczna i gospodarcza" - ocenił.
Dodał, że dla wielu osób ogłoszenie bankructwo może stanowić jedyną furtkę do zaspokojenia roszczeń wierzycieli, pozbycia się długów i rozpoczęcia nowego życia bez obciążeń finansowych.
autor: Magdalena Jarco