Piłkarz piotrkowskiego klubu liczy na rozwiązanie kontraktu i odejście z Concordii.
- Nigdy nie podpisałem żadnego kontraktu z Concordią Piotrków. Mój podpis, który wiąże mnie z tym klubem został podrobiony - twierdzi Towarnicki.
Klub nie ma sobie nic do zarzucenia.
- To bzdura. Zawodnik doskonale wiedział, że ma podpisany kontrakt z Concordią - mówi tymczasem prezes klubu Dariusz Dzwonnik. - Kontrakt do klubu dostarczył 2,5 roku temu przedstawiciel zawodnika. Rozmawiałem z jego managerem i on uznał, że skoro zawodnik nie uznaje tego kontraktu, to dlaczego przez 2,5 roku brał pieniądze za ten kontrakt - dodaje prezes.
Sprawą zajmie się Wydział Gier PZPN, gdyż Concordia jest klubem drugoligowym. OZPN przekazał wszystkie dokumenty do piłkarskiej centrali, co potwierdził wiceprezes Grzegorz Adamczyk.
Ważność kontraktu stwierdzi więc PZPN. Jeśli nawet kontrakt będzie nieważny, to Towarnicki pozostanie zawodnikiem Concordii - o statusie amatora.
Pozostaje jeszcze sprawa podpisu. - Sfałszowanie podpisu to przestępstwo, za które grozi kara nawet do pięciu lat pozbawienia wolności - powiedział Witold Błaszczyk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie.
Wydział Gier PZPN może, ale wcale nie musi, kierować sprawy do prokuratury. W statucie PZPN jest bowiem zapis, aby wszystkie sporne sprawy rozstrzygać poprzez powołane do tego wydziały lub piłkarski sąd polubowny.