- Zaczynałem od deski, ale zimą, kiedy jeziora są zamarznięte, deska niestety musi się suszyć. Na szczęście wyczytałem gdzieś, że istnieją takie zimowe pojazdy, do których można podpiąć żagiel windsurfingowy (są to icesurf i iceboard). Zorganizowałem więc dwie sklejki i trochę złomowych blach i tak oto powstał ten unikalny pojazd - mówi pozytywnie zakręcony pan Jacek.
"Bojer" skonstruowany przez piotrkowianina może rozwinąć prędkość 70-80 km/h. Żeby jednak pojeździć po zamarzniętym zbiorniku, trzeba wiele cierpliwości. Odpowiednie warunki do latania "bojerem" to rzadkość.
- Przyznać muszę, że to jest kapryśna dyscyplina. Wyruszyć można tylko wtedy, kiedy jest odpowiednio gruby lód i odpowiednia nawierzchnia, a także wystarczająco mocny wiatr. Czasami jest tak, że po rozwinięciu sprzętu okazuje się, że trzeba zwinąć go z powrotem - tłumaczy pasjonat.