Na to pytanie próbowano odpowiedzieć radiowym Maglu. Krzysztof Brzózka z Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych nie jest w stanie do końca wyjaśnić przyczyny: - W kilku miastach zaobserwowaliśmy taki trend, ale tam wiązało się to z otwarciem kilku dużych marketów. Dlaczego w takim pięknym Piotrkowie tak się dzieje, nie wiem. Trzeba poczekać kilka miesięcy na wszystkie dane z GUS, może wtedy będzie łatwiej to wytłumaczyć.
Wydaje się, że wpływ na wzrost spożycia może mieć np. sprzedaż mocnego (choć nie tylko) alkoholu w małych butelkach (100 lub 200 ml), czyli tzw. małpek. - To perfidia przemysłu monopolowego – mówił K. Brzózka. – Wyliczono, że rocznie Polacy kupują nawet 1,5 miliarda takich buteleczek. Najlepiej sprzedają się między godziną 6.00, a 8.00 i po 17.00. Czyli tuż przed pracą i tuż po jej zakończeniu.
Pojawiły się opinie, że coraz więcej alkoholu w takich miastach jak nasze kupują Ukraińcy. - To możliwa przyczyna, ale przecież goście ze Wschodu przyjeżdżają do Polski od dobrych kilku lat, a w tym przypadku mówimy o roku ubiegłym - dodaje Brzózka.
Zdaniem Mirosława Świecha ze Stowarzyszenia Pomocy Abstynenckiej Pałacyk w Piotrkowie oprócz popularności tzw. małpek do zwiększenia sprzedaży napojów alkoholowych w Piotrkowie i nie tylko przyczynia się... nasza życiowa sytuacja. - Pęd za pieniądzem, władzą, pozycją, wyścig szczurów – wyliczał w Maglu. – To wszystko rodzi stres. Ten niektórzy zabijają alkoholem. Nawet 2,5% mieszkańców miasta to osoby uzależnione. I to nie są już ludzie z marginesu społecznego, z nizin. Bardzo często to przedstawiciele zawodów społecznie szanowanych i cenionych: policjanci, lekarze, politycy, ale także księża czy dziennikarze.
A przecież w Piotrkowie od wielu miesięcy mamy ograniczenie nocnej sprzedaży alkoholu, niezbyt trafnie nazywane w mediach prohibicją. Dlaczego nie pomogło? - Bo miało poprawić bezpieczeństwo w pobliżu punktów sprzedaży. I to się raczej udało. Ale na samą sprzedaż wpływu nie miało - mówi Świech.
Takie ograniczenie Piotrków wprowadził jako jedno z pierwszych miast w Polsce. Dziś jesteśmy jedną z 43 gmin, które na to się zdecydowały. Co zatem może pomóc? Zdaniem M. Świecha profilaktyka, ale K. Brzózka idzie dalej. - Całkowity zakaz reklamowania alkoholu i działania administracyjne, czyli ograniczanie liczby miejsc, w których można go kupić - mówi. - Z reklam młodzi ludzie dowiadują się, że alkohol jest fajny, smaczny i że człowiek czuje się po nim bardzo dobrze. Prawda jest jednak inna.
Pytanie tylko, czy wprowadzenie zakazu reklamowania napojów wyskokowych opłaci się państwu. Rocznie ich sprzedaż przynosi budżetowi ok. 14 miliardów złotych. W Piotrkowie do kasy miasta z tytułu tzw. kapslowego (opłat przedsiębiorców sprzedających alkohol) w ubiegłym roku wpłynęło niemal 1,5 miliona.