Jednym z pierwszych kultowych aut, które pojawiło się na polskich drogach był oczywiście słynny garbus. Do dziś nie można przejść obok niego obojętnie, wciąż wywołuje uśmiech na twarzy, a u niektórych cała masę wspomnień. Kultowy garbus nadal ma ogromną rzeszę fanów. Podczas poszukiwania właścicieli legendarnych garbusów trop zaprowadził nas do Sulejowa i to nawet do samego burmistrza Wojciecha Ostrowskiego. - W latach 70. garbus to był jedyny znany zagraniczny samochód. My zawsze czuliśmy poczucie niższości, jeśli chodzi o motoryzację. W Polsce mieliśmy małe i duże fiaty, można było spotkać dacie, ale nadal to nie było to, co jeździło po niemieckich drogach. Garbus był taką namiastką czegoś z innego świata. Zawsze go ceniliśmy i lubiliśmy. Wiadomo, że Maryla Rodowicz jeździła porsche 911, ale to zupełnie co innego - opowiada Wojciech Ostrowski.
Burmistrz swojego garbusa posiada już od prawie 14 lat. Pieszczotliwie nazywa go "dziadkiem", bo auto liczy sobie 50 lat. - Moim zdaniem mężczyznom najbardziej podobają się w garbusach kształty, takie okrągłe, kobiece. W momencie, gdy myjemy, czyścimy, pastujemy sprawia nam to wielką radość. Bardzo lubię ten samochód. Gdy podróżuję się garbusem, ten zapach benzyny to jest to, o czym marzy każdy mężczyzna. Tak naprawdę jest to jedyny samochód w mojej stajni, który się nie psuje. Wiem, że mało nim jeżdżę, ale nie zawiódł mnie nigdy - mówi burmistrz Sulejowa.
Volkswagenem garbusem można śmiało podróżować po Europie i przeżyć niesamowitą przygodę. - Gdy pojedziemy w daleką podróż i nagle zawiedzie nas nowy samochód, to jesteśmy skazani na lawetę i autoryzowany serwis. Z kolei, gdy zepsuje się garbusik, za pośrednictwem internetu można skontaktować się z sympatykami tego auta, których jest bardzo wielu w każdym kraju Europy. Od razu przyjedzie grupa fanatyków tego legendarnego samochodu, naprawią go, a nawet zapewnią nocleg, wyżywienie i dobrą zabawę. To coś niesamowitego. Wiadomo, że jest to zupełnie inne podróżowanie. Nie ma klimatyzacji. Nie można przemęczać garbusa, bo "dziadek" woli jechać maksymalnie do 100 km/h, inaczej się zmęczy. Pali 7 - 8 litów benzyny na 100 km. Z perspektywy lat 70. jest paliwożerny. Dzisiaj mamy nowoczesne samochody, które potrafią spalić jeszcze więcej, a i tak mówimy, że są oszczędne - opowiada W. Ostrowski.
To, że garbusy są samochodami wyjątkowymi i kultowymi, potwierdza również fakt, że wiele par prosiło burmistrza o udostępnienie pojazdu na ślub. Posiadanie garbusa zapewniło także rozpoznawalność. - Pamiętam jak jechałem kiedyś latem po gminie Sulejów, a na ulicy była mama z dzieckiem. Dzieciaczek od razu mnie zauważył i krzyknął "Mamo, zobacz! Burmistrz jedzie!". To bardzo fajne i przyjemne, że ten samochód budzi takie uczucia - mówi Wojciech Ostrowski.