Jaka jest sytuacja Polski na arenie międzynarodowej?
Trudna i skomplikowana, tak jak cała sytuacja międzynarodowa. Wiele zagrożeń, rosnący populizm, coraz więcej nacjonalizmów - to wszystko widać gołym okiem. Wiele dzieje się w Stanach Zjednoczonych, które pozostają naszym największym sojusznikiem, niezwykle ważnym dla naszego bezpieczeństwa. Tam też są problemy, chociażby ze śledztwem prowadzonym w sprawie rosyjskiego wpływu na wybory. Można powiedzieć, że mamy już otwarty konflikt na Bliskim Wschodzie. Wszystko to budzi niepokój i tworzy pewne oczekiwania, gdzie ta Polska powinna być, żebyśmy my czuli się bezpiecznie i mogli budować swój mały dobrobyt. Odpowiedź na to jest jedna. Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, a to jest gwarancją postępu cywilizacyjnego, dobrego budżetu w przyszłości, a w ramach NATO będziemy mogli liczyć na naszych sojuszników. Zawsze pojawia się pytanie, na ile możemy liczyć na naszych partnerów. Ja odpowiadam, że lepiej tego nie sprawdzać.
Czy obecny rząd szkodzi pozycji Polski na świecie?
Mamy poważny problem wizerunkowy w tej chwili. Chociażby ostatnie konflikty z władzami Izraela w sprawie ustawy o IPN. Zamieszanie niepotrzebne i stawiające nas w złym świetle. Uważam, że my na to nie zasługujemy. Dorabia nam się ksenofobiczną twarz narodu, który jest zamknięty w sobie i skupiony na własnych problemach. Nie dostrzegamy, że problem uchodźców musi zostać rozwiązywany i musimy w tym uczestniczyć, tak jak inne państwa i społeczności uczestniczyły w rozwiązywaniu naszych problemów. Tego się nie da rozdzielić. Ostatnie trzy lata, które przeżywamy, są bardzo szkodliwe dla Polski. Cała nadzieja, że społeczeństwo zacznie lepiej wybierać dla naszej przyszłości.
Oczy całego świata zwrócone są w stronę Syrii i skupiają się na napięciu w stosunkach Stanów Zjednoczonych i Rosji. Media podają, że nad Bliskim Wschodem wisi widmo wojny na dużą skalę. Czy bezpieczeństwo w tym regionie i również w Europie jest zagrożone? Jakie konsekwencje z obecnej sytuacji mogą wyniknąć dla Polski?
To nigdy nie jest dla nas dobre, jeżeli gdzieś rozgrywa się konflikt. Dzisiaj rozgrywają się one w świecie globalnym. W stopniu większym lub mniejszym mogą nas dotknąć. Jeżeli spojrzymy na historię stosunków międzynarodowych, to łatwo zauważyć, że jeżeli dochodziło gdzieś do konfliktów nawet daleko od nas, to w ramach dyplomatycznych negocjacji, czasem stawaliśmy się też ofiarą. Przypominam 1956 rok, awantura na Bliskim Wschodzie i wkroczenie wojsk radzieckich do Budapesztu. To scenariusz, który jest wyobrażalny i możliwy. Najlepiej, gdyby tych konfliktów po prostu nie było. W naszym interesie jest skupienie zainteresowania umownego Zachodu i Stanów Zjednoczonych na sytuacji wokół naszego regionu. Nie mamy wielkiego potencjału militarnego, który miałby decydującą rolę. Przede wszystkim chodzi o siły ekspedycyjne. Dzisiaj liczą się siły szybkiego reagowania.
Czy Donald Trump jest bardziej stanowczy i ostry w stosunkach z Rosją, niż jego poprzednik?
Na pewno chce, aby tak go postrzegano. Nie jest wykluczone, że toczące się śledztwo w jakimś stopniu inspiruje go do tego, aby pokazać, że Moskwa nie ma na niego wpływu.
Czy niedawny atak na Syrię to konsekwencja zarzutów, że czynniki rosyjskie wspierały wybór Trumpa?
Są dwie koncepcje tutaj. Jedna mówi, że jest to pozorowana reakcja na zagrożenia związane z użyciem broni chemicznej. Z drugiej strony wszyscy już na Zachodzie wiedzą, że nie ma rozwiązania problemu Bliskiego Wschodu, jeżeli nie wyprowadzi się stamtąd kilku poważnych graczy, czyli Rosji oraz Iranu, który ma znaczące wpływy w tym regionie. Nie będę tego rozstrzygać, ponieważ nie mam takiej wiedzy, która de facto jest wiedzą wywiadowczą. Nie wiemy do końca, jakie straty podczas tego ataku poniosła syryjska strona rządowa. Przekazy są bardzo rozbieżne, jedni mówią, że wszystkie rakiety osiągnęły swój cel, druga strona uważa, że wiele z nich zostało unieszkodliwionych. Powinniśmy bacznie obserwować sytuację, a to jest rola dyplomacji i Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Nie mam głębokiego przekonania, że z tej roli dobrze się wywiązują.
Media informowały, że administracja amerykańska naciskała na Izrael, aby unormował stosunki z Polską. Czy zażegnanie konfliktu związanego ze zmianą ustawy IPN jest bliżej czy dalej?
Słyszałem o tych pogłoskach. Nie mamy potwierdzenia, że rzekomo miało dojść do rozmowy wiceprezydenta USA Mike’a Pence’a z premierem Netanjahu. Szczerze mówiąc, trudno to sobie wyobrazić, żeby dla naszych amerykańskich partnerów było to tak istotne, tym bardziej, że oni sami mają zastrzeżenia, co do niektórych naszych posunięć. Niedawno był list kongresmenów amerykańskich w sprawie restytucji mienia. Można się spodziewać jeszcze dalszych kroków, które nie będą dla nas przyjemne, ponieważ nie rozwiązujemy problemów, które nas dotyczą. Przykładowo wycinanie puszczy. Świat to widzi i o tym się mówi. W zagranicznych mediach jesteśmy niezbyt pozytywnym bohaterem.