Do wypadku doszło najprawdopodobniej na terenie prywatnej posesji we wtorek wieczorem. Nieoficjalnie wiadomo, że mężczyzna naprawiał uszkodzony samochód, a ten spadł na niego.
- Strażacy przeprowadzili resuscytację krążeniowo-oddechową do czasu przybycia zespołu ratownictwa medycznego. Nie podjęto jednak dalszych czynności reanimacyjnych. Lekarz stwierdził zgon - tłumaczy młodszy brygadier Wojciech Maciejewski z PSP w Bełchatowie.
Z kolei policjanci ustalili, że w tym dniu właściciel naprawiał swojego forda transita. - W tym celu wjechał na metalowy skośnie ustawiony najazd i będąc pod spodem pojazdu wymontowywał wał napędowy - tłumaczy kom. Iwona Kaszewska z zespołu prasowego bełchatowskiej policji. Przyciśniętego przez samochód mężczyznę znaleźli członkowie jego rodziny, którzy wydobyli go spod pojazdu. Zelowianin nie dawał już żadnych oznak życia. Akcja reanimacyjna prowadzona na miejscu zdarzenia okazała się bezskuteczna. Kaszewska dodaje: - Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że najprawdopodobniej samochód nie był właściwie zabezpieczony i samoczynnie stoczył się z najazdu w momencie, kiedy jego właściciel zdemontował wał napędowy.