Mateusz Bernatek, zawodnik piotrkowskiego Atletycznego Klubu Sportowego, bo o nim mowa, kilka dni temu został młodzieżowym mistrzem Europy do lat 23. Złoty medal podczas turnieju w Bułgarii wywalczył w wielkim stylu, nie tracąc nawet jednego punktu technicznego i jeśli utrzyma taką formę, ma dużą szansę na zakwalifikowanie się do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, na co sam Mateusz, jak i jego klubowy trener Henryk Grabowiecki bardzo liczą.
Mateusz, Twój występ w Bułgarii był kapitalny, przeszedłeś przez ten turniej jak burza. W tej chwili jesteś chyba w najwyższej możliwej formie?
Mateusz Bernatek: Wierzę w to, że stać mnie na więcej, mam nadzieję, że najwyższą formę osiągnę podczas Igrzysk Olimpijskich, podczas których bardzo chciałbym wystąpić, lub podczas Mistrzostw Świata lub Europy.
Henryk Grabowiecki: Dokładnie pamiętam, gdy trzy lata temu Mateusz został najlepszym juniorem w Europie, ale ten ostatni medal cieszy szczególnie, ponieważ wywalczył go w mistrzowskim stylu, walcząc z jeszcze bardziej doświadczonymi zawodnikami.
Oglądając Twoje walki podczas tego turnieju można było odnieść wrażenie, że jesteś szybszy od swoich rywali o co najmniej dwa lub trzy tempa. Jak wypracowałeś tak wysoką formę?
M.B.: Sama przyszła, było to jednak poprzedzone ciężką pracą. Byłem na zgrupowaniu kadry seniorów w Danii, później na kolejnym w Raciborzu.
H.G.: Mateusz podczas tych walk pokazał to, co potrafi najlepiej, dlatego jakoś specjalnie mnie nie zaskoczył, dobrze wiem, na co go stać, ale może być jeszcze lepszy, ponieważ pod względem technicyzm nie jest jeszcze zawodnikiem kompletnym.
Wszyscy chcielibyśmy, żebyś utrzymał tę formę przynajmniej do Igrzysk Olimpijskich, ale najpierw trzeba się na nie zakwalifikować. Teraz to na pewno Twój najważniejszy cel?
M.B.: Trener kadry poinformował mnie, że prawdopodobnie będę mógł wystąpić w drugim turnieju kwalifikacyjnym w mongolskim Ułan Bator, który odbędzie się pod koniec miesiąca (odbędą się jeszcze trzy takie imprezy, pierwszy europejski turniej kwalifikacyjny rozpocznie się już 15 kwietnia w Zrenjaninie w Serbii, kolejny tydzień później w mongolskim Ułan Bator, a na początku maja w Stambule zapaśnicy i zapaśniczki, będą mieli ostatnią szansę na wywalczenie biletu do Rio - przyp. red.), miałbym wtedy więcej czasu, żeby się odpowiednio do tego występu przygotować.
H.G.: Moim zdaniem Mateusz swoim ostatnim startem udowodnił, że zasługuje na co najmniej dwa starty w turniejach kwalifikacyjnych. Trener kadry powinien wykorzystać fakt, że forma naszego zawodnika jest bardzo wysoka, ale trzeba wziąć też pod uwagę opinię Mateusza, skoro twierdzi, że wolałby wystąpić w tym drugim turnieju, to trzeba mu zaufać.
Twoje sukcesy to też zasługa klubowych kolegów, z którymi trenujesz.
M.B.: Oczywiście, serdecznie chciałbym im za to podziękować, zawsze mogę na nich liczyć, wspierają mnie zarówno wtedy, gdy osiągam sukcesy, jak i wtedy, gdy nie idzie mi tak dobrze. To także zasługa mojego klubowego trenera Henryka Grabowieckiego, który potrafi mnie zmobilizować do ciężkiego treningu. Bardzo chciałbym, żeby Piotrków znów miał swojego reprezentanta podczas Igrzysk Olimpijskich i zrobię wszystko, żeby tak się stało. Szansę na wywalczenie olimpijskiej kwalifikacji wciąż ma też mój klubowy kolega Radek Grzybicki. Obydwaj zrobimy wszystko, żeby powtórzyć sukces Piotra Stępnia, który w 1992 roku zdobył srebrny medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie.
H.G.: Zarówno ja, jak i klubowi koledzy Mateusza, nie bylibyśmy w stanie nic zdziałać, gdyby nie był tak utalentowany. Jak pokazują statystyki taki diament trafia się raz w ciągu dekady, my pomagamy ten diament oszlifować.
O postępach naszym zapaśników będziemy informować na bieżąco, zarówno na łamach TT, jak i na antenie Radia Strefa FM i stronach portalu epiotrkow.pl.
Kamil Budny
fot. kb