Skazany to 21-letni Kamil P. Prokuratura zarzuciła mu, że kilka razy uderzył Łukasza R. w głowę. Ciosy były tak silne, że chłopczyk doznał m.in. złamania kości czaszki i wylewu krwi do mózgu. Dziecko w ciężkim stanie trafiło do szpitala, w którym zmarło.
Kamil P. przyznał się do winy. Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim 19 stycznia br. skazał go na 15 lat więzienia. Wyrok był nieprawomocny i obie strony odwołały się od niego. Oskarżyciel domagał się 25 lat więzienia, a obrońca chciał powołania nowych biegłych oraz uchylenia wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd pierwszej instancji.
Sprawa trafiła do łódzkiego Sądu Apelacyjnego. Matka zabitego dziecka, Marzena R., wystąpiła w procesie jako oskarżyciel posiłkowy. Nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. Także na rozprawie mało się odzywała.
Adwokat Bogdan Uryszek, który bronił 21-latka z wyboru, poinformował, że oskarżony był leczony psychicznie i przyjmował silne leki przeciw schizofrenii. Zaznaczył, że opinie biegłych powołanych przez sąd w Piotrkowie Trybunalskim różniły się, więc nie były wiarygodne.
- Między Kamilem P. i Marzeną R. nie było sporów - dowodził mecenas Uryszek. - Matka Łukasza zostawiała go pod opieką oskarżonego i nic złego się nie działo. Nie wiemy, dlaczego doszło do pobicia dziecka. Nie ma motywów działania. Nie można poprzestać na opinii, że oskarżony był pod wpływem alkoholu i dlatego miał ograniczoną poczytalność. Dlatego potrzebne są nowe badania psychologiczne oskarżonego.
Prokurator Jerzy Wojciech Płóciennik oznajmił zaś, że badania biegłych były prawidłowe i nowe są niepotrzebne. Podkreślił, że ostatnio liczba ciężkich pobić małych dzieci jest zatrważająca, dlatego kara powinna być surowsza.
Sąd stwierdził, że apelacje obrońcy i oskarżyciela są bezpodstawne i utrzymał wyrok 15 lat więzienia uznając, że sąd w Piotrkowie właściwie rozpatrzył sprawę.
Do zdarzenia doszło w nocy z 14 na 15 czerwca 2008 roku w miejscowości Załuże pod Szczercowem. Marzena R. mieszkała z dwoma braćmi. Jeden z nich urządził imprezę alkoholową. O północy przyszedł na nią Kamil P., który wcześniej był związany uczuciowo z Marzeną R. Kobieta spała w swoim pokoju z dzieckiem. Oskarżony poszedł do niej. Rozmawiali, po czym kobieta wyszła do kuchni, aby przygotować Łukaszowi posiłek. W tym czasie Kamil P. chwycił śpiące dziecko i uderzył je w twarz, po czym wybiegł z mieszkania i wrócił do swego domu, gdzie został zatrzymany przez policję. Skatowany półroczny chłopczyk trafił do szpitala w Bełchatowie, w którym zmarł.
Wiesław Pierzchała POLSKA Dziennik