Tym samym, jak mówi, spełnił jedno ze swych sportowych marzeń. Trenuje po 6 godzin dziennie. Zaserwowana przez niego piłka potrafi osiągnąć prędkość 224 km/h. W sezonie letnim „niszczy” jeden naciąg rakiety na dzień, w sezonie halowym naciągi rakiet wytrzymują więcej. Zwykle naciąg każdej z nich wytrzymuje dwa sety. Od 14 lat jego trenerem jest Andrzej Sikorski, również piotrkowianin.
13 lutego br. w Bydgoszczy zdobył tytuł mistrza Polski w Halowych Mistrzostwach Polski Kobiet i Mężczyzn w tenisie ziemnym. Jest to dla niego, jak sam mówi, najwyższe osiągnięcie w dotychczasowej karierze, choć ma już na swoim koncie m.in. tytuł drużynowego akademickiego mistrza Polski (2014), drużynowego akademickiego wicemistrza Europy (2014), mistrza akademickiego Warszawy i Mazowsza (2012, 2013) czy indywidualne mistrzostwo Polski juniorów (2009). Maciej Rajski w tenisa gra odkąd skończył 7 lat. Pierwsze kroki stawiał w Piotrkowie na kortach OSiR-u przy ulicy Belzackiej, grając m.in. w Uczniowskim Klubie Sportowym Champions Team i TUKS Nor Tenis. Dziś piotrkowianin ma 23 lata, mierzy 192 cm wzrostu, waży nieco ponad 80 kg i jest zawodnikiem Klubu Tenisowego Warszawa Wilanów „TenisWil”. Status zawodowego tenisisty i pierwszy punkt w rankingu ATP zdobył w 2009 roku. Najwyżej na tej najsłynniejszej, światowej liście tenisistów był sklasyfikowany na 1084 miejscu w singlu i na 1014 w deblu. W Polsce jego nazwisko znajduje się w pierwszej 10 najlepszych zawodników tej dyscypliny sportu.
6 godzin dziennie
Maciej Rajski trenuje sześć dni w tygodniu, od poniedziałku do soboty, po 6 godzin dziennie. – Rozgrzewka i przygotowanie zajmują mi 2 godziny, kolejne 3 spędzam na korcie, zaś rozciąganie i kompensacja to jeszcze dodatkowa godzina zajęć – mówi Maciej. Ciężką pracę nad formą stara się godzić ze studiami na Wydziale Zarządzania Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. – Studia dzienne zamieniłem na zaoczne. Z racji kariery sportowej i częstych wyjazdów na turnieje mam także indywidualny tok nauczania. Uczelnia i profesorowie są dla mnie wyrozumiali i starają się pomagać, rozumiejąc, czym jest kariera sportowa.
Trenerem Macieja Rajskiego od 14 lat jest Andrzej Sikorski, również piotrkowianin, syn Stanisława Sikorskiego, jednego ze słynnych piotrkowskich braci bliźniaków, wybitnych deblistów i członków kadry narodowej juniorów. Jak mówi trener, jeszcze kilka lat temu treningi Macieja skupiały się na wyrobieniu jego siły, dziś przede wszystkim jest to praca nad szybkością, zwinnością i techniką gry.
224 km/h i blisko tysiąc „zniszczonych” rakiet
Maciej jest tenisistą praworęcznym, gra oburęczny bekhend. Zaserwowana przez niego piłka potrafi osiągnąć prędkość 224 km/h. – Lubię grać na nawierzchni ziemnej – mówi zawodnik. I dodaje: – Zwłaszcza latem, gdy jest gorąco, wtedy najlepiej się czuję. Naciąg rakiety wytrzymuje średnio rozegranie dwóch setów. – Zgodnie z zasadami gry Maciek ma prawo podczas meczu do zmiany rakiety, co 9 gemów – wyjaśnia Andrzej Sikorski. – Dlatego na mecz zabiera aż sześć rakiet. Zwykle, w sezonie letnim, pęka mu jeden naciąg rakiety dziennie. W sezonie halowym naciągi rakiet wystarczają na nieco dłużej . W ciągu 17 lat treningów „zniszczył” blisko tysiąc naciągów. Do tego należy jeszcze pamiętać o specjalnym obuwiu. Maciej zużywa w sezonie około pięciu par do tenisa i kilka par do biegania. Ważna jest również odpowiednia opieka lekarska. Taką musi mieć zapewniony każdy zawodnik, który myśli o występach na światowym poziomie i w zawodowych turniejach. Tenis to sport wymagający sporych nakładów finansowych, których część pochłaniają również wyjazdy, czyli przeloty, zakwaterowania w hotelach podczas turniejów czy zawodów, odpowiednia dieta, stroje… itp. Gdyby nie wsparcie nielicznych sponsorów oraz ludzi dobrej woli, z pewnością byłoby trudno osiągać takie sukcesy.
Większość roku poza domem
Maciej Rajski w Warszawie mieszka i trenuje od 7 lat. Co istotne, większość z 52 tygodni w roku spędza na wyjazdach, rozgrywając mecze na międzynarodowych, ogólnopolskich turniejach. Trenował m.in. w Hiszpanii. Grał niemal na całym świecie. W Europie, w Ameryce Południowej, na Filipinach. W marcu br. planuje zagrać w turnieju tenisowym rangi ITF Futures w Maroku. Jednak z uwagi na te podróże musi bardzo dbać o swoje zdrowie. – Tu nie ma mowy o jedzeniu surowych owoców, piciu soków owocowych czy kosztowaniu na przykład lodów, zwłaszcza w Ameryce Południowej, gdyż jest zupełnie inna flora bakteryjna – mówi trener. Ponadto, jak dodaje Andrzej Sikorski, tenis to sport, który wymaga niezwykłego wręcz zdrowia, wytrzymałości, hartu ducha. I to nie tylko ze względu na bardzo forsowne treningi. Również z racji ciągłego przemieszczania się tenisistów po całym świecie. Zazwyczaj gdy Maciej gra poza krajem, w miejscu rozgrywania zawodów musimy już być dwa dni przed ich rozpoczęciem w celu prawidłowego zaklimatyzowania.
Team zawodnik-trener
Team Rajski-Sikorski od kilkunastu lat z powodzeniem i konsekwentnie realizuje plan osiągnięcia sportowego sukcesu w oparciu o małe kroki i dobrze przemyślaną strategię. Swoją współpracę obaj, zawodnik i trener, porównują do łuku, przy czym łukiem i cięciwą jest trener, zawodnik zaś strzałą, która ma przebijać pancerz rywala, zdobywać punkty i zwyciężać. – Trener jest osobą, która z racji doświadczenia i znajomości dyscypliny, rozgrywa przeciwnika na korcie, rozpracowując jego strategię – mówi Maciej Rajski. – To on na zimno, spokojnie obserwuje rywala, stara się rozpoznać jego słabe punkty, ja zaś staram się wykonać powierzone mi zadanie. Oczywiście mamy ustalony system tajemnych znaków, którymi trener niekiedy przekazuje mi jakieś wskazówki podczas meczów, gdy akurat sędzia nie patrzy. – Między zawodnikiem a trenerem tworzy się rodzaj pewnej więzi, wynikającej z tysiąca godzin wspólnie spędzonych na treningach, turniejach, podróżach, noclegach, posiłkach – stajemy się jakby rodziną, jednym organizmem – mówi Andrzej Sikorski. – (…) Trener jest po trochu ojcem, księdzem, pielęgniarką, powiernikiem, musi wymagać, uczyć dyscypliny, etyki, wartości. Na początku jednak musi być autokratą, z czasem przechodzi na system partnerski. (…) Oczywiście w ciągu tych wszystkich lat ta nasza z Maćkiem relacja przeobraziła się, stała się teraz bardziej dojrzała, męska. Każdy z nas wie, co wchodzi w zakres jego obowiązków i powinności.
Biochemia i sportowa złość
Nie tylko odpowiednie warunki fizyczne decydują o sukcesach zawodnika w danej dyscyplinie sportowej. Równie ważna jest psychika. – Maciek ma wspaniałą biochemię, należy również do zawodników bardzo zrównoważonych pod względem emocjonalnym – mówi Andrzej Sikorski. – Potrafi w najtrudniejszych momentach trzymać nerwy na wodzy. Doskonale gra pod presją. Podejmuje rozsądne decyzje i właśnie swemu charakterowi zawdzięcza m.in. swój ostatni sukces. (…) Maciek ma dobrze poukładane w głowie. Wie co znaczy słowo szacunek, ma świadomość szansy, jaką dostał i jak wiele się od niego wymaga. Tenis uczy odpowiedzialności, samodzielności. To jedna z najtrudniejszych dyscyplin, jaką wymyślił człowiek, wymagająca ogromnej umiejętności koncentracji, zdolności intelektualnej oceny przeciwnika. Tutaj zawodnik może liczyć na siebie, tu nie ma zmian, nie ma zastępstwa, są za to zmienne warunki pogodowe, strefy klimatyczne, godziny spędzane w podróżach, różne nawierzchnie kortów...
Sam Maciej przyznaje jednak, że zdarza mu się sportowa złość, na szczęście, jak dodaje, jest ona motywacją do dalszej pracy nad formą. Pytany, o to, jak długo zamierza uprawiać tenis, odpowiada: – Najdłużej, jak tylko się da. Jeśli nie dopadną mnie kontuzje i zdrowie pozwoli to najdłużej jak tylko to będzie możliwe.
Agassi i Nadal
Maciej Rajski jest fanem Andre Agassiego, ponieważ jednak Amerykanin nie gra zawodowo, marzeniem piotrkowianina jest pojedynek z hiszpańskim tenisistą, Rafaelem Nadalem, zwycięzcą wielkoszlemowych turniejów French Open w latach 2005, 2006, 2007, 2008, 2010, 2011, 2012, 2013, 2014, Wimbledonu 2008, 2010 oraz Australian Open 2009, US Open 2010 i 2013 oraz mistrzem olimpijskim z Pekinu. – Cenię go ogromnie za sposób rozgrywania punktów, za szybkość i za waleczność oraz za to, jakim jest spokojnym i normalnym człowiekiem poza kortem – mówi piotrkowianin, zdobywca pucharu w Bydgoszczy.
Początki…
Maciej Rajski urodził się 3 maja 1991 roku w Piotrkowie. Swoją przygodę z tenisem rozpoczął, jak już wspomnieliśmy, w wieku 7 lat na kortach OSiR-u przy ulicy Belzackiej. W wieku 11 lat rozpoczął treningi w TUKS NorTenis, klubie założonym przez Andrzeja Sikorskiego i Dariusza Bogdana. Andrzej Sikorski już wtedy, jak mówi, zobaczył w nim zadatek na świetnego zawodnika. – To, co uderzyło mnie w Maćku, to jego spojrzenie. Stare trenerskie powiedzenie mówi, że tenis jest w oczach, a oczy to lustro duszy. Ponadto Maciej już wtedy miał cechę, której poszukują wszyscy trenerzy wśród zawodników, mianowicie umiał słuchać. Dzięki temu osiąga dziś takie a nie inne wyniki.
Kiedy więc w 2005 roku w Warszawie przystąpiono do realizacji sportowego projektu, który swoją treścią obejmował najzdolniejszych młodych tenisistów z całej Polski i miał ich przygotować do zwycięstw w zawodowym cyklu ATP, Sikorski ściągnął do stolicy Macieja. Wraz z innymi siedmioma wówczas 14-latkami stworzyli grupę Sinnet Tenis Club. W owym czasie Maciej Rajski miał już na swoim koncie tytuł mistrza Polski uczniowskich klubów sportowych do lat 12, 5 zwycięstw w turniejach ogólnopolskich w swojej kategorii wiekowej oraz zwycięstwo w bardzo prestiżowym cyklu turniejowym Banku Pocztowego, którego honorowym patronem był ówczesny prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski.
Sentyment do Piotrkowa
Choć na co dzień Maciej Rajski i jego trener Andrzej Sikorski przebywają poza Piotrkowem, sentyment do rodzinnego miasta im pozostał. Z myślą o Piotrkowie chcieliby w maju br. zorganizować pokazowy mecz na kortach OSiR-u pomiędzy Maciejem Rajskim a utalentowanym i utytułowanym (m.in. złoty medalista Letnich Igrzysk Olimpijskich Młodzieży 2014) tenisistą z Piotrkowa, Kamilem Majchrzakiem. – Z Kamilem razem trenowaliśmy wspólnie rozgrzewki dwa lata temu przed jednym z turniejów. To bardzo skromny, ale jednocześnie i bardzo utalentowany chłopak, którego cenię – mówi Maciej Rajski. – Taki mecz to byłaby fajna inicjatywa dla piotrkowian interesujących się tenisem, ale nie tylko. Z pewnością byłby to mecz na wysokim poziomie.
Agawa