Absolwenci domagają się od szkoły zwrotu opłaty (po 600 zł na osobę), którą musieli wnieść w 2013 roku, żeby móc przystąpić do obrony pracy dyplomowej. - Kiedy studenci rozpoczynali naukę nie było przepisów, które mówiły o tym, że opłata za egzamin m.in. dyplomowy nie powinna być uiszczana. Natomiast w trakcie studiowania pojawił się ten przepis, konkretnie 1 stycznia 2012 r. Po tej dacie został nałożony na studentów obowiązek opłaty za egzamin dyplomowy, przy czym przepisy przejściowe niejednoznacznie wypowiadają się czy można było pobierać taką opłatę, czy nie. Przepisy przejściowe mówią ogólnie o opłatach za kształcenie, natomiast w ocenie i naszej, i studentów opłata za egzamin dyplomowy nie jest opłatą za kształcenie, ale ma po prostu charakter administracyjny. Studenci zdecydowali się na wejście na drogę sądową właśnie w trybie pozwu zbiorowego - mówił czwartek pełnomocnik studentów Maciej Broniecki, radca prawny. - Jeżeli prawo zaczyna działać od jakiejś daty, a przepis nie jest jednoznaczny, to powinien być interpretowany na korzyść tej słabszej strony. W tym przypadku student nie miał możliwości odrzucenia opłaty egzaminacyjnej - dodaje pełnomocnik.
Pozew zbiorowy wystosowało 25 osób, ale ponoć studentów chętnych do przyłączenia się do inicjatywy jest więcej. - Wystąpiliśmy z pismem do władz uczelni o zwrot niezgodnie z prawem pobranej opłaty. Uczelnia odpowiedziała negatywnie, dlatego postanowiliśmy wkroczyć na drogę sądową – mówi Iwona Gretka, była przewodnicząca Samorządu Uczelnianego WSH.
Strona pozwana jest pewna swego. Pełnomocnik szkoły powołuje się na przepisy. - Nasze stanowisko jest jednoznaczne. To powództwo w postępowaniu grupowym zasługuje jedynie na odrzucenie. Strona powodowa nie zwróciła uwagi na istotne przepisy przejściowe. Studenci, którzy zawarli umowę w roku akademickim 2011/2012, w myśl art. 29, ust. 2, pkt. 2 ustawy o szkolnictwie wyższym, są zobowiązani do ponoszenia wszelkich opłat na dotychczasowych zasadach. Ponadto jeżeli nowi studenci zawarliby umowę po wejściu w życie przepisów ustawy, czyli po dacie 1 stycznia 2012 r., dopiero wtedy tych nowych studentów obowiązywałby zakaz pobierania przez uczelnię jakichkolwiek opłat – tłumaczył nam dr Dariusz Kotłowski, pełnomocnik Wyższej Szkoły Handlowej w Piotrkowie.
13 listopada przed piotrkowskim sądem strony zaprezentowały wyłącznie swoje stanowiska. - My jako strona pozwana odnieśliśmy się wyłącznie do przepisów. Nasze stanowisko w całej rozciągłości potwierdza Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego – podkreśla Kotłowski. - Zaskakujące było dla nas za to stanowisko Parlamentu Studentów RP, który wykazał się całkowitą biernością w momencie procesu legislacyjnego nowelizowanej ustawy. Zgodnie z przepisami ustawy z 2005 r. o działalności lobbingowej w procesie stanowienia prawa, studenci powinni dążyć do uchwalenia takiego przepisu, który nie pozwalałby na przepisy przejściowe. Skoro jednak ustawodawca wprowadził w życie przepisy przejściowe (które weszły w życie 1 I 2012), to dla laika, nie będącego prawnikiem, jest oczywiste, że jeżeli student zawarł umowę przed tą datą, to po tej dacie uczelnie nie mają prawa pobierać żadnych opłat.
20 listopada o godz. 8.30 zapadnie postanowienie sądu dotyczące tego, czy studenci mogą występować w grupie, czy każdy z nich powinien występować przeciwko uczelni indywidualnie.