Kilka dni temu zwołano walne zebranie członków tego stowarzyszenia, podczas którego wybrano Zarząd, wszystko odbyło się pod czujnym okiem kuratora wyznaczonego przez prezydenta miasta. Rejonowy WOPR w końcu będzie mógł działać legalnie.
Czy udało się wreszcie zażegnać konflikt w Rejonowym Wodnym Pogotowiu Ratunkowym w Piotrkowie Trybunalskim? Według sądu ostatnie walne zebranie tego stowarzyszenia zostało zwołane nieprawidłowo i władze wtedy wybrane nie miały mandatu, aby tę funkcję sprawować. Z związku z tym powołany został kurator, który zwołał zebranie, podczas którego miały zostać wyłonione nowe władze Rejonowego WOPR-u. - 30 września wybrano nowy Zarząd Rejonowego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Piotrkowie - mówi Bartłomiej Krasiński, kurator powołany przez prezydenta. - Czy uda się zażegnać konflikt? To już kwestia należąca do nowego Zarządu. W zebraniu uczestniczyło 122 członków, czyli kworum (114) zostało spełnione. Zgodnie ze statutem stowarzyszenia, członkowie Zarządu wybrani podczas walnego zebrania wybiorą ze swojego grona prezydium Zarządu, czyli prezesa i wiceprezesa. Najważniejsze zadanie, jakie otrzymałem, czyli przeprowadzenie walnego zebrania, zostało wykonane. Teraz pozostaje przekazać dokumenty do sądu.
O konflikcie w środowisku woprowców TT pisał w maju tego roku, choć pierwsze symptomy sporu dały o sobie znać już w lipcu 2013 roku. Wtedy poszło o łódki. Nowy prezes Rejonowego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Piotrkowie Leszek Ciechanowski twierdził, że jego poprzednik Witold Skrodzki nie chciał oddać łódek podarowanych przez Zarząd Główny. Przed kilkoma miesiącami żaden z panów prezesów (ani obecny, ani były) nie chciał z nami oficjalnie rozmawiać, póki nie wyjaśnione zostaną kwestie prawne.
Skoro jednak problemy prawne Rejonowego WOPR-u w Krajowym Rejestrze Sądowymi udaje się powoli wyprostować, o przyszłości jednostki rozmawiamy z jej legalnie wybranym prezesem. - Dziękujemy, że aż tyle osób przyjechało na nasze zebranie. Przyjechali członkowie naprawdę z daleka - z Torunia, Wrocławia, Krakowa, Bydgoszczy. Zmobilizowali się, przyjechali i dzięki temu nasze stowarzyszenie nie upadło – mówi Leszek Ciechanowski, prezes Rejonowego WOPR w Piotrkowie.
Teraz WOPR musi zwołać kolejne, tym razem nadzwyczajne, walne zebranie. Po co? Aby zmienić statut (stary ma już ok. 30 lat), to bowiem jest niezbędne, aby uzyskać zgodę MSW na wykonywanie ratownictwa. - Byliśmy pionierami w staraniu się o te zgodę, ale w wyniku decyzji sądu nie mogliśmy podejmować dalszych działań - mówi Ciechanowski. - Dlatego działaliśmy na zasadzie wolontariatu. Duże podziękowania należą się tym ratownikom, którzy starali się zabezpieczyć teren bazy w Bronisławowie. Pływaliśmy na łodziach wiosłowych. Dzięki naszym ratownikom nie doszło do utonięcia żeglarza. Był też drugi wypadek, w którym nasi ratownicy brali udział, wówczas doszło niestety do utonięcia, jednak gdybyśmy pełnili wtedy służbę w pełni i mieli do wykorzystania łodzie, na pewno nie doszłoby do nieszczęścia. Przypomnę tylko, że w roku 2013, kiedy nasi ratownicy pełnili dyżury nad Zalewem, nie było żadnego utonięcia. Dysponujemy łodziami, które przekazał nam stary zarząd WOPR-u. Są to łodzie po remoncie. Mamy nadzieję, że po wtorkowym zebraniu zbierze się cały zarząd, który podejmie działania, aby odzyskać pozostały sprzęt.
A ten sprzęt to dwie łodzie motorowodne, które teraz znajdują się w Straży Pożarnej, kolejna w porcie jachtowym „U Łysego” w Bronisławowie. - Były próby odzyskania tego sprzętu poprzez starostę, który wystosował pismo do prezesa wojewódzkiego WOPR-u, niestety nie było odzewu. Mamy nadzieję, że teraz będzie łatwiej to odzyskać. Uważam, że nowy zarząd ma prawo przejąć te łodzie. One znajdują się w naszej księdze środków trwałych, są więc na naszym stanie - mówi prezes Ciechanowski.
Andrzej Jankowski, prezes wojewódzkiego WOPR-u podkreśla (w wypowiedzi dla Strefy FM), że łodzie, o których mówi Leszek Ciechanowski zostały przekazane wojewódzkiej jednostce przez Zarząd Główny. - Zarząd wojewódzki jest użytkownikiem wszelkiego sprzętu, który został przekazany przez Zarząd Główny. My ten sprzęt dawaliśmy jedynie w użyczenie jednostkom terenowym. Pieczę nad sprzętem sprawowali panowie Skrodzki i Kapiec (czyli były prezes WOPR i komendant miejski PSP w Piotrkowie – przyp. red.). Poczekamy na decyzję sądu o rejestracji, wówczas Zarząd na pewno podejmie decyzję w tej sprawie.
Z powodu konfliktu w piotrkowskim środowisku woprowców, starosta powiatu zmuszony był ogłosić w tym roku konkurs na wyłonienie jednostki, która zadba o bezpieczeństwo nad Zalewem. Wygrała jednostka z Tomaszowa Mazowieckiego, i to właśnie tomaszowski WOPR wspierał wodny posterunek policji nad Zalewem, pomagał również policji w patrolowaniu akwenu na terenie powiatu piotrkowskiego. Która jednostka zadba o bezpieczeństwo w przyszłym sezonie?
Tymczasem o tym, że w środowisku piotrkowskich woprowców od lat nie najlepiej się dzieje mówią sami ratownicy. - Przyznaję, że w ciągu ostatnich lat było dużo sporów, a całe towarzystwo jest niestety skonfliktowane i nie ma co tego ukrywać. W tym roku weszła w życie ustawa o ratownictwie wodnym, już w poprzednim sezonie wiadomo było, że zajdą duże zmiany. Podmiotów uprawnionych do ratownictwa wodnego jest obecnie kilkadziesiąt, niektóre z nich nazywają się WOPR-ami, a niektóre nie. Przedstawiciel samorządu terytorialnego, jakim jest starosta musi – czy chce czy nie – wybrać podmiot uprawniony do ratownictwa wodnego, a z tego, co wiem, Rejonowy WOPR takim podmiotem nie jest. Czy w strukturach są konflikty, czy ich nie ma, zgoda ministra spraw wewnętrznych na prowadzenie ratownictwa musi być. Być może piotrkowski WOPR wystąpi o zgodę do MSW, chociaż nie przewiduję, że w tym środowisku będzie zgoda. Wg mnie sprawy zaszły już za daleko – mówi Jacek Witkowski, członek Rejonowego WOPR-u w Piotrkowie
as