- W czasie prac przy przegłębianiu studni w najmniejszej piwnicy naszego pałacu pracownicy wybierali różne rzeczy. Pomyślałem, że trzeba je obejrzeć. Jeden z naszych pracowników poszedł to sprawdzić do śmietnika i mówi: „Słuchaj, tam są jakieś drewna, jakieś cegły, niesamowite rzeczy!” Kolega jest na tyle przytomny (Tadeusz Zawiślak, pozdrawiam!), że przyniósł od razu to, co znalazł, a tu... zabytek z prawdziwego zdarzenia! - opowiada Piotr Gajda z Muzeum w Piotrkowie Trybunalskim. - Był straszny smród, bo drewno było gnijące. Po obmyciu patrzę, a tu piękne detale renesansowe, głęboko rzeźbione na 10-centymetrowym drewnie. Skojarzyłem miejsce, w którym to zostało znalezione i zacząłem się zastanawiać czy to nie jest ościeże od drzwi. Ościeża jednak raczej nie były tak bardzo zdobione, to raczej deska stanowiąca element drzwi zamykających królewski skarbiec.
Eksponat został umyty, po czym zawieziony do Muzeum Archeologicznego w Łodzi. - Był bardzo przesiąknięty wodą, drzewo zrobiło się już „masełkowate” - mówi Piotr Gajda.
Kiedy zabytek do nas wróci? Prawdopodobnie za 2 lata, bowiem ze względu na stan drewna, tyle właśnie może potrwać proces konserwacji. Same środki do konserwacji to koszt ok. 1 tys. zł. - To będzie cenny eksponat dla naszego Muzeum. Na eksponacie mamy ornament ostu, charakterystyczny w szczególności dla XVI w., troszeczkę wchodzi w XVII w. Póki nie przeprowadzimy badań, to w 100% nie określimy daty. Ja bym jednak stawiał, że to jest początek XVI w. Boli tylko to, że decyzje wydawane przez służby konserwatorskie są tak niedoskonałe, że dopuszczają do takich sytuacji. Nie jest to bowiem pierwszy przypadek, że znajdujemy coś na śmietniku. Tracimy w ten sposób historię naszego miasta. Gdyby nie nasza czujność, stracilibyśmy ten eksponat, zostałby wywieziony na śmietnik. To jest nauczka dla służb konserwatorskich, że zawsze wszystko trzeba przewidywać z odpowiednim zapasem - mówi pracownik Muzeum.
Pracownicy Muzeum mają nadzieję, że eksponat uda się uratować, że znajdą się środki na jego konserwację. - Oprócz samego pałacu, resztek ościeży renesansowych, które w tej chwili leżą na placu muzealnym, praktycznie nic nam się nie zachowało. Nawet stropy, tynki, klatka schodowa – to wszystko jest przebudowane. Co prawda w tej chwili podczas badań staramy się odtworzyć pierwotny układ, jest to ciężkie, ponieważ nie mamy możliwości dotarcia do wszystkich źródeł. Dotknąć prawdziwe drzwi z czasów Zygmunta Starego. Dotknąć drzwi, za którymi chowane były korony królewskie... to jest coś. Na podstawie tego fragmentu bylibyśmy w stanie odtworzyć całe drzwi, zamykać je i wpuszczać zwiedzających. To byłaby atrakcja historyczna. Wiele innych rzeczy zostało znalezionych, np. ceramika budowlana. To też dla nas istotne, bo po tych płytkach stąpał Zygmunt Stary, Zygmunt August – kończy Piotr Gajda.