- Już połowa Polaków pomaga potrzebującym w święta
- ZUS: Niemal 837 tys. informacji o przyznaniu wakacji składkowych. Kolejne w przygotowaniu
- Wigilia dla osób samotnych w SWPA "PAŁACYK"
- Tradycyjna szopka w Klasztorze oo. Bernardynów w Piotrkowie
- Potrącenie rowerzysty w Piotrkowie
- Nikodem i Maja w Piotrkowie. Aleksander i Laura w Bełchatowie
- Sześć zarzutów kradzieży dla 34-latka
- Łódzkie z rekordowym budżetem
- Wypadek w Milejowie, kolizja w Kamocinie
Przeklęty fotel szefa rady miasta?
Tym razem prokuratura podchwyciła doniesienia mediów o analogii występującej w oświadczeniach majątkowych Błaszczyńskiego i Szcześniaka, który był wiceprezesem Atletycznego Klubu Sportowego. Wcześniej na przypadek drugiego z nich wskazał sam Marian Błaszczyński, broniąc się w wytoczonym mu przez prokuraturę procesie. Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie przeprowadziła czynności sprawdzające i z urzędu zdecydowała o wszczęciu śledztwa. Tym samym kolejny szef Rady Miasta, wybrany kilka miesięcy temu, może się spodziewać zarzutów identycznych, jakie ciążyły na jego poprzedniku.
- Śledztwo wszczęto w sprawie dokonanego w okresie od 22 kwietnia 2004 roku do 29 kwietnia 2008 roku przez radnego rady miasta niedopełnienia obowiązku i zatajenia danych w dokumentach, mających znaczenie prawne (oświadczenia majątkowe), czym działał na szkodę interesu publicznego, w szczególności interesu organów samorządu terytorialnego - mówi Dorota Mrówczyńska, prokurator rejonowy w Piotrkowie.
Co na to sam Paweł Szcześniak? - Nie widzę żadnego przestępstwa i analogii do pana Błaszczyńskiego, bo będąc radnym nie zasiadałem w zarządzie klubu akurat w tym okresie - zaprzecza przewodniczący. W jakim więc okresie zasiadał w klubie? - Nie wiem, nie pamiętam - odpowiada poirytowany pytaniem. Zastrzega przy tym, że... "korzystanie przez media z rozmów telefonicznych jest niedopuszczalne".
Aktualna wypowiedź Pawła Szcześniaka przeczy temu, co sam mówił w rozmowie z reporterem "DŁ" w maju 2007 roku. Stwierdził wówczas, że w drugiej połowie lutego zrezygnował z funkcji wiceprezesa AKS, dotrzymując ustawowego terminu, a w zarządzie klubu zastąpiła go żona "żeby z jednej strony jego sytuacja była zgodna z ustawą, z drugiej zaś, aby nadal społecznie mógł pomagać klubowi".
Dodaje, że nie otrzymał dotychczas informacji o wszczęciu postępowania przez prokuraturę.
- Nawet nie byłem przesłuchiwany i myślę, że na podstawie dokumentów, które zostały przekazane, mogą umorzyć to postępowanie - dodaje Szcześniak.
- Niesamowite, czyżby znów zadziałało "Prawo Mariana", wedle którego, kto jest przewodniczącym, nie zostaje nawet radnym w kolejnej kadencji? Aż strach na tym fotelu zasiadać - dzieli się refleksją radny Adam Gaik (PiS).
Marek Obszarny POLSKA Dziennik Łódzki