Inni felietoniści
Felietony pozostałych autorów
Zbiór felietonów napisanych przez niezależnych autorów.

wpisów

Tylko koni żal...
Środa, 19 listopada 2014
"Tylko koni,tylko koni żal…". Te słowa piosenki wykonywanej przez znakomitą Marylę Rodowicz krążą wokół mnie, gdy słyszę, jak to grupa obrońców zwierząt zatarasowała drogę do Morskiego Oka góralom wiozącym turystów konnymi zaprzęgami.

Ekolodzy uważają, że konie są męczone, bo górale zabierają za dużo turystów, żeby więcej zarobić za kurs. Słowa przypomnianej przeze mnie piosenki bynajmniej nie świadczą, że komuś żal koni, bo ciężko pracują. W tym wypadku “koni żal”, bo odchodzą z naszej rzeczywistości tak jak odeszli Cyganie ze swoimi taborami. Jeśli chcemy podziwiać konie, to najprościej sięgnąć do polskiego malarstwa. Widzicie to naturalne piękno?

 

Biały koń na obrazie Juliusza Kossaka, pełen gracji, lekkości. Konie Chełmońskiego -
- pędzące, silne, tajemnicze. I niesamowity, wzbudzający zachwyt i grozę
koń na obrazie Podkowińskiego “Szał”. “Konie, dumne konie, zasłuchane w szumy traw. Lekkie i swobodne jak na czystym niebie ptak” - brzmią słowa innej piosenki ( Seweryn Krajewski:”Wschód słońca w stadninie koni” ). I rozpłynęły się nam te konie w mętnych wodach współczesnego, zdominowanego techniką życia. Bo ich obecność w nielicznych stadninach to tylko namiastka tego co było.

 

Gdzie dziś można spotkać konie w sposób naturalny współegzystujące z człowiekiem? No właśnie - m.in. w Zakopanem, na trasie do Morskiego Oka! A jacyś ludzie chcą, by je wycofać z obiegu, zastępując koniami mechanicznymi. I motywują to troską o dobro tych zwierząt. Zastanawiam się, jak to jest. Ja też uważam, że o zwierzęta należy się troszczyć, ja też kocham zwierzęta. Wszak to nasi bracia mniejsi, wszak my ludzie jesteśmy cząstką natury tak jak one, ale co do pracy koni, to jak świat światem a koń koniem, koń zawsze służył człowiekowi i pracował dla niego. Jak wyglądała ta służba? Przeróżnie. Człowiek dosiadał konia i pędził na nim przez prerię. I kuł go w boki ostrogami, żeby pędził jeszcze szybciej. Koń niósł człowieka w wir walki i tak samo jak człowiek odnosił rany. I ginął. I dopóki nie wymyślono samochodów, to koń właśnie ciągnął różnego typu pojazdy kołowe.
I smagano konia batem, żeby ciągnął lepiej. A co powiedzieć o ciężkiej pracy koni w kopalniach? Któż z nas nie zna losu Łyska z Pokładu Idy?

 

A co powiedzieć o koniach jeszcze do niedawna wykorzystywanych w gospodarstwach chłopskich? Czy miłośnicy koni widzieli, z jakim wysiłkiem ciągną one pług, którego lemiesz wrzyna się głęboko w ziemię? A ile siły musiał wykrzesać z siebie koń zaprzężony do fury naładowanej snopami zboża aż pod niebo! I jeszcze kiedy koła tej fury wrzynały się w grząskie podłoże, a nie toczyły po asfaltowej nawierzchni jaka jest na drodze do Morskiego Oka. I gospodarz smagał konia batem, gdy ten ustawał. Czy komuś przyszło wtedy do głowy, że człowiek znęca się nad koniem? Człowiek też pracował ciężko, dlaczego nie miałby koń? Wszak koń ma więcej siły niż człowiek. A przecież naprawdę mogło być żal tych gospodarskich koni, lecz niejednemu gospodarzowi ani przez myśl nie przeszło, żeby się ich żałować. I nie przeszło przez myśl, żeby ktoś się za koniem wstawiał. Swoją drogą, znam realia wiejskie i dziwi mnie fakt, że ludzie tam żyjący ( myślę
o rolnikach, nie przybyszach z miasta, którzy ostatnio coraz liczniej przeprowadzają się na wieś, doceniając zalety tutejszego życia, natomiast drugą nogą tkwią w mieście, bo tam mają pracę i czasem drugie mieszkanie ), wydawałoby się na co dzień zjednoczeni z naturą, będący jej oczywistą cząstką, tak mało mają dla niej szacunku. Znane są historie psów wiecznie uwiązanych na łańcuchu, krów stojących na łące przez cały dzień, prażących się w czterdziestostopniowym upale, bez wody, bez możliwości odetchnięcia w cieniu. Czy to świadczy o okrucieństwie człowieka? Ten człowiek to najczęściej zmęczony pracą rolnik, który zawsze traktował zwierzę jako istotę sobie podporządkowaną, służącą mu jako narzędzie pracy i zysku. Czemu ten człowiek, nie taki zły przecież, zapomina, że to “narzędzie” jest żywe, jest Bożym stworzeniem ( a rolnik wierzy przecież w Boga ), odczuwa ból, głód, pragnienie, zmęczenie. Wystarczyłoby tylko tyle - traktować te zwierzęta nie jako “narzędzia”, ale istoty żyjące z człowiekiem w specyficznej symbiozie, uzależnione od niego, ale i pomagające mu.

 

Wracam do problemu koni w Zakopanem. Z całym szacunkiem do koni i do ich obrońców, to myślę, że ci drudzy popadli w pewną skrajność. A skrajności nigdy nie niosą nic dobrego. Konia można podziwiać jako piękne zwierzę, ale jak się już rzekło, można go wykorzystywać do pracy. Praca to rzecz całkiem dla konia naturalna. Koń lubi pracować, co potwierdza też Ireneusz Kozłowski - trener koni.

 

I nie chodzi o to, jak chcą protestujący, żeby koni z tej pracy zwolnić, a turystów wozić pojazdami z silnikami elektrycznymi. Cóż to za przyjemność byłaby wtedy dla turysty? Chodzi o zapewnienie koniom godziwych warunków pracy, tak jak w godziwych warunkach chce pracować człowiek. Godziwe warunki - czy to tak trudno określić, ustalić?

 

I zastanawia mnie jeszcze fakt, dlaczego problem znęcania się nad końmi przez górali wypłynął akurat teraz? A jak było 10, 20, 30 lat temu?
Czy może teraz, bardziej niż w przeszłości, zaczęły liczyć się pieniądze?

 

Ech, te pieniądze! Z jaką gorzką ironią pisał o ich kuszącej, zniewalającej człowieka mocy J. Tuwim w utworze “Bal w operze”! Czy ludzie coraz bardziej dają się im opętać? Ale przecież nie wszyscy są tacy sami. Nie wszyscy górale męczą swoje konie. Cóż, są ludzie, na których najwidoczniej działają tylko nakazy, zakazy, kary. Karłowaci ludzie. Zatem trzeba stworzyć te nakazy i zakazy. Czy to takie trudne rozwiązać problem jakimś urzędowym przepisem, którego realizację egzekwowaliby strażnicy Tatrzańskiego Parku Narodowego, tak jak policjanci czynią to w odniesieniu do kierowców? Oczywiście policjantom jest trudniej wyłapać wszystkie nieprawidłowości, bo w stosunku do kierowców jest ich dużo mniej, a górali - fiakrów jest przecież garstka. I tylko jedna droga do kontrolowania.

 

To takie moje gadanie. Może wydawać się naiwne, bo upraszczam pewne sprawy. Niestety, mam świadomość, że to co proste być powinno, bywa nagle skomplikowane w realizacji, bo głupota ludzka, niekompetencja, brak dobrej woli… Różne schody, przeszkody, bariery…I oczywiście słowa, słowa, słowa…

 

Tak, żal koni, jeśli człowiek się nad nimi znęca. Ale byłoby też żal koni, gdyby miały zniknąć z górskiego pejzażu. I z naszego życia. Bo kto wtedy martwiłby się za nas? Czyż nie lżej się robi człowiekowi na duszy, gdy w sytuacjach, których nie ogarnia, może sobie powiedzieć: “Koń ma wielki łeb, niech się martwi”.

 

Gaja
listopad 2014 r.


Pozostałe felietony autora:
 Był sobie człowiek...
 O sensie pisania
 Życie po południu
 Polityko, polityko, cóżeś ty za pani

Komentarze (2)
Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat