Skutki nawałnicy: kłopoty z prądem
śr., 1 sierpnia 2007 14:58
Skutki piątkowego żywiołu Piotrków jak i okoliczne miescowości odczuły bardzo dotkliwie. Brak zasilania i wody stały się problemem najważniejszym, ale nie jedynym. Wiele emocji wzbudzał brak informacji do kiedy to wszystko potrwa.
Mieszkańcy nie kryli oburzenia z faktu, że nie mogą się dodzwonić i dowiedzieć kiedy awaria będzie usunięta.
- Nikt nie raczył odebrać telefonu i poinformować nas czy będzie prąd czy nie będzie! - mówił podirytowany jeden z mieszkańców Piotrkowa.
Ponieważ zgłoszeń do zakładu było bardzo wiele, ludzie często nie mogąc się połaczyć z "energetykiem" przyjeżdzali do niego osobiście.
Wojciech Stasiewicz - kierownik rejonowej dyspozycji ruchu w Zakładzie Energetycznym Łódź-Teren S.A. oddziału w Piotrkowie - prosił jednak o wyrozumiałość i cierpliwość:
- Jeździmy ile się da, pracujemy na pełnych obrotach. Prosimy przede wszystkim o wyrozumiałość przy telefonach, bo przy tej ilości zniszczeń jest ich bardzo wiele, a my nie jesteśmy w stanie rozmawiać z każdym kto do nas dzwoni. Obstawiamy stanowisk ile tylko można. Prosze nas zrozumieć, robimy co możemy!
W ciągu trzech dni: piątku, soboty i niedzieli zgłoszeń było ponad 700. Wyłączonych było 18 ciągów linii średniego napięcia, co daje 665 stacji energetycznych. Połamanych słupów było 22. Do naprawy pozostały już tylko 2. Było ponad 100 zgłoszeń dotyczących zerwanych przewodów. Do podłączenia została jeszcze tylko jedna stacja w miescowości Janikowice. Dziś będą tam wymieniane słupy, więc powinna być już sprawna. Najwięcej zniszczeń było podczas kulminacji nawałnicy, czyli w piątek. Wówczas nawet ok 100 miejscowości było pozbawionych prądu. Najbardziej ucierpiał Piotrków.
W usuwaniu szkód uczestniczyło 15 miejscowych zespołów pogotowia, oraz dodatkowo kilka z nimi współpracujących.
Prawdopodobnie usuwanie awarii może potrwać do środy.
Rafał Różycki
Komentarze 1
17.05.2010 15:11
Nieprawda: Barbara Pol - dyrektor Miejskiej Biblioteki publicznej, nie zakończyła pracy zawodowej, tylko ją bezpardonowa wyrzucono, bo za dużo językiem obracała w słusznej sprawie. Wyrzucenie, oczywiście, owinięto w ładny papierek od cukierka.
Prawda: Błażej Torański - rzecznik prasowy magistratu, rzeczywiście chciał zerwać z dotychczasowym stereotypem pracy rzecznika. I nawet zerwał. Więc i z nim pryncypał zerwał umowę o pracę (czytaj: także wyrzucony).
Prawda: Jacek Sokalski - dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury, został pozytywnie oceniony przez ministerstwo kultury, ale negatywnie przez prezydenta miasta, więc również został odwołany ze stanowiska (czytaj - wyrzucony).
Prawda: Mariana Błaszczyńskiego - byłego przewodniczącego Rady Miasta, faktycznie - na wierzchu! Ale urząd stracił.
Prawda? Nieprawda? A co do decydującego ślizgu Krzysztofa Chojniaka - prezydenta miasta, to oby tylko wywrotki nie było i kontuzji jakiejś!