- Zderzenie pojazdów przy Hali Targowej w Piotrkowie. Kierowca wymusił pierwszeństwo
- Ścieżka rowerowa Piotrków - Przygłów oficjalnie otwarta
- Policja apeluje o bezpieczną podróż podczas świątecznych wyjazdów
- ZUS wypłacił ponad 151,2 tys. świadczeń "Aktywnie w żłobku" na 214,4 mln zł
- Pożar ciężarówki na A1
- Miejskie wigilie w regionie. Piotrków, Bełchatów, Opoczno, Tomaszów, Łódź
- Ponad 1,3 mln zł umorzonej pożyczki
- Wspólne działania policji i straży leśnej. Patrolują okoliczne lasy
- Wyłudzał pieniądze za pomocą BLIK-a
Zalew Sulejowski staje się cuchnącym bajorem
Naukowcy już dawno wiedzieli, że Zalew Sulejowski ma poważne kłopoty. - Od lat obserwujemy niepokojące zjawisko nadmiernego rozwoju sinic w akwenie - mówi prof. Maciej Zalewski, pracownik naukowy katedry ekologii stosowanej Uniwersytetu Łódzkiego. - Przede wszystkim do takiego stanu przyczynia się wprowadzanie do zbiornika dużej ilości fosforu i azotu. W 40 proc. fosfor trafia do zalewu z pól, które bardzo często sięgają aż do jego brzegów. Ponadto ogromnym problemem są ścieki z Piotrkowa, które, oczyszczane, trafiają do zbiornika.
Metod oczyszczania Zalewu Sulejowskiego, czyli w uogólnieniu pozbycia się z niego tych niebezpiecznych pierwiastków, jest wiele. Najlepszym rozwiązaniem, jaki zastosowali wcześniej Skandynawowie do oczyszczania swoich jezior, było pozbywanie się zatrutego dna i oczyszczanie wody. - Ten sposób przynosi bardzo dobre rezultaty - mówi prof. Helena Gawrońska z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. - Jednak jest najbardziej kosztowną metodą i wymaga szerokiego zaplecza technicznego.
Obecnie żadnej placówki samorządowej nie stać na jakiekolwiek rozwiązanie opracowane przez naukowców. Pieniądze może dać Unia Europejska, ale droga do nich jest skomplikowana. - Środki na ratowanie zalewu mogłyby się znaleźć - mówi Andrzej Budzyński, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi. - Muszę mieć jednak w rozmowach o nie jednego partnera.
Wskazaniem byłoby utworzenie jednego ciała prawnego, które o nie wystąpi. Z tym mogą być jednak problemy, gdyż nie ma decyzji zainteresowanych samorządów o utworzeniu np. stowarzyszenia. Prezydent Tomaszowa twierdzi, że tym powinny zająć się powiaty, na których terenie znajduje się zbiornik. Nikt jednak nie wyraził woli prowadzenia tematu. Niektórzy specjaliści twierdzą, że problem jest gorący i został wywołany w okresie wakacyjnym. Jednak gdy sinice znikną na jesieni, zniknie i zainteresowanie sprawą. Jak będzie w rzeczywistości, przekonamy się może podczas spotkania urzędników, jakie zaproponował prezydent Tomaszowa. Termin to przełom sierpnia i września.
Arkadiusz Wojciechowski POLSKA Dziennik Łódzki