Piotrkowscy strażacy otrzymali zgłoszenie po godzinie 6:00 rano. Chodziło o pożar w jednym z lokali mieszkalnych, a zgłaszający mówił o dymie, który czuć było na klatce schodowej.
Po przybyciu na miejsce zdarzenia strażacy próbowali zlokalizować pożar. Nie było żadnych zewnętrznych oznak, a z żadnego lokalu nie wydobywał się dym. Po kontakcie z osobą, która dokonała zgłoszenia, strażacy przeprowadzili kontrolę okolic mieszkania, w którym podejrzewano pożar. Sprawdzali m.in. czy widać dym na klatce lub drzwi wskazanego lokalu są nagrzane. Żadne oznaki wskazujące na pożar nie występowały - relacjonuje mł. bryg. Wojciech Pawlikowski z Państwowej Straży Pożarnej w Piotrkowie. - Sąsiedzi poinformowali kierującego akcją ratowniczą, że skontaktowali się z jednym z członków rodziny zamieszkującej w tym lokalu. Miała ona pojawić się z kluczami, aby ewentualnie strażacy mogli skontrolować to mieszkania. Pozostałe mieszkania w obrębie zostały sprawdzone przez strażaków wcześniej - dodaje.
Po otwarciu drzwi i skontrolowaniu mieszkania okazało się, że w jednym z pomieszczeń tego lokalu jest pożar. Wprawdzie jego powierzchnia była bardzo mała, ale spowodował on duże zadymienie w tym pokoju.
Paliła się jedna z poduszek oraz część wyposażenia. Pożar bez mała został po prostu zadeptany przez strażaków. Substancje, które wytworzyły się podczas procesu spalania, były jednak na tyle toksyczne, że osoba, która przebywała w tym mieszaniu zmarła - dodaje Wojciech Pawlikowski.
Ofiarą jest 80-letnia kobieta. Strażacy przypuszczają, że prawdopodobną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia. Czynności wyjaśniające prowadzi już policja pod nadzorem prokuratury.