Przed nami uroczystość Wszystkich Świętych i cały okres wspominania zmarłych z tym związany. Czy w dzisiejszym świecie to jeszcze święto zadumy czy raczej rewia mody na cmentarzu?
Z moich obserwacji powiedziałbym, że chyba – niestety - to drugie ma dla wielu osób znaczenie. Ale z drugiej strony już troszkę się od tego odchodzi, także ze względu na to, że jest wiele innych miejsc, w których można się pokazać. Święto zadumy na pewno, ponieważ ta tradycja dłuższego zatrzymania się przy grobach bliskich jest w nas głęboko zakorzeniona. Czasami, w tym pędzie - bo częstokroć chcemy odwiedzić kilka lub kilkanaście grobów - możemy ją zgubić. Wydaje mi się, że mimo wszystko, w tych dniach większości z nas zaduma towarzyszy, bo cmentarz jednak mocno sprowadza na ziemię. Przypomina, że mamy na ziemi określony czas i nikt nie wie, kiedy on nam się skończy.
W ubiegłym roku, właśnie w tym okresie popularny był obrazek, na którym stoi kilka osób nad grobem i mówią po kolei: ten czerwony daj tam z tyłu, druga dopowiada: nie tak, teraz nie widać, kolejny podchodzi i mówi: tu przy parkingu kupiłem za 12, a kolejna osoba odpowiada: uuu to ja tydzień temu kupiłem za 8. Czytając to, nie mogłem się pozbyć wrażenia, że tak właśnie wygląda w Polsce Wszystkich Święty. Ile tak naprawdę rozumiemy z przekazu, jaki płynie z tego święta?
Jest w tym wspomnianym obrazie sporo prawdy. Znicze takie czy inne, kwiaty żywe czy sztuczne itd. To wszystko, w tym okresie jest bardzo obecne. Moim zdaniem mamy taką rywalizację, która – w dobie, gdy wszystko jest coraz bardziej dostępne – jeszcze się pogłębiła. W tym zamieszaniu gdzieś pewnie ginie to, co niesie za sobą 1 listopada, czyli uroczystość Wszystkich Świętych. Wszystkich świętych, czyli wszystkich tych, którzy są w niebie. Jest ich bez liku, nie znamy ich imion, a kościół nie ogłasza ich świętymi. Żyli zwyczajnie, pokornie i cicho, wypełniając swoje proste obowiązki. W tym dniu dziękujemy Panu Bogu za ich życie i świadectwa. W tym miejscu warto przypomnieć, że Wszystkich Świętych to święto nakazane, podczas którego mamy obowiązek uczestniczyć we mszy świętej. Z tą piękną radością wszystkich świętych kłóci się – wchodzący do nas bardzo agresywnie – zwyczaj Halloween, który burzy nasze religijne doświadczenie troski o zmarłych i kultu Wszystkich Świętych. Tam – w przeciwieństwie do naszej tradycji – panuje przekonanie, że należy kpić sobie z wieczności i świętości życia po śmierci.
Żyjemy w czasach, w których śmiercią epatuje się prawie wszędzie: w internecie, w informacjach radiowych i telewizyjnych czy serialach lub filmach. Wydawałoby się, że powinniśmy być z nią oswojeni. Ale kiedy przychodzi moment odejścia, czy naprawdę jesteśmy na nią gotowi? Czy w zabieganym świecie znajdujemy chwilę, aby zastanowić się, że kiedyś przyjdzie koniec, i co wtedy?
Sądzę, że z myślą o śmierci, tak do końca, trudno byłoby nam się oswoić. Żyjemy jednak także po to, żeby tej śmierci, aż tak bardzo się nie bać. Oswajamy się przecież z tym, że nasi bliscy odchodzą. Z wiarą związana jest też pewna logika: jeśli modlimy się za zmarłych, to wierzymy, że oni żyją. Chcemy dla nich jak najlepiej. Moment przyszłego spotkania z bliskimi w niebie, to powinna być dla nas mobilizacja. Abyśmy im dobrze życząc, też starali się z nimi u Pana Boga spotkać. W moim odczuciu pełnej świadomości śmierci we współczesnym społeczeństwie nie ma. Jest gros ludzi, którzy w ogóle ten temat odsuwają od siebie, jakby nie istniał. Może gdyby był on bardziej zdrowo i logicznie podejmowany, gdyby więcej na jego temat mówiono – także w takiej przestrzeni międzyludzkiej – bylibyśmy spokojniejsi i łatwiej przyjmowali to, co dzieje się, gdy ktoś odchodzi z tego świata.
Jak można przeżyć Dzień Wszystkich Świętych, aby jego przesłanie pozostałoby w nas nieco na dłużej. Co radziłby ksiądz zarówno katolikom, jak i tym którzy do kościoła chodzą rzadziej lub nie zaglądają tam wcale?
Jeśli chodzi o sam dzień Wszystkich Świętych, to życzyłbym pewnego zatrzymania się i zadumy. Wiele rzeczy, które w nas się dzieją, dzieją się wtedy, kiedy mamy na to czas. Kiedy mamy chwilę, aby nieco się zastanowić i pomyśleć. Druga sprawa to 2 listopada, czyli Dzień Zaduszny. To bardzo ważny dzień, kiedy w kościele modlimy się za zmarłych. Warto wspomnieć o wielkiej wartości, o której trochę za mało się mówi, a ma ona niesamowite znaczenie duchowe. Chodzi o oktawę Wszystkich Świętych. W dniach o 1 do 8 listopada będąc na cmentarzu, modląc się za zmarłych i przyjmując Komunię Świętą możemy zyskać odpust, czyli odpuszczenie kar za grzechy, dla zmarłych. To wielka wartość duchowa. To najlepsze, co w tym okresie możemy zrobić. Ofiarowując taki odpustu za zmarłych możemy dać im odpuszczenie grzechów. To po prostu ratowanie dusz czyśćcowych. Pamiętajmy o tym. Pamiętajmy o tym niezwykłym duchowym przeżyciu. Jeśli to pominiemy, to będzie po prostu kolejna rzecz do odklepania: iść, pokazać się, świeczkę zapalić i na tym koniec.