W akcji uczestniczy 5 jednostek Państwowej Straży Pożarnej i jedna z OSP w Moszczenicy.
- Byłem w firmie, zdążyłem otworzyć drzwi, chwyciłem gaśnicę, ale był taki dym, że jej nie mogłem otworzyć, wpadłem dalej i oddychać nie mogłem, złapałem tylko torbę i od razu zadzwoniłem na 112. Jak straż przyjechała to nie było na górze żadnego ognia, gdy gasili na dole to się dopiero zaczęło palić na górze. I to w tej chwili widać jak to się hajcuje - powiedział nam Henryk Mizio, właściciel budynku. - Tam są stropy z 1936 roku! Wszystko drewniane, belki, podkłady pod podłogi, a konstrukcja dachu była tak stara jak ten budynek. Dopiero położyliśmy płytę warstwową na górze - dodał.
Posłuchaj
- W trakcie naszych działań uwidoczniły się oznaki pożaru, który przeszedł w taką przestrzeń ukrytą. Działania strażaków polegają na tym, aby dotrzeć do tego miejsca, wykonujemy otwory w dachu przy użyciu urządzeń tnących, podajemy środek gaśniczy, aby zminimalizować straty. Co do przyczyn nie jestem w stanie powiedzieć - poinformował mł. bryg. Wojciech Pawlikowski, zastępca dowódcy JRG PSP w Piotrkowie.