- Było ich dziesięcioro, dziewięcioro kolejno trafiało do domów dziecka, jednym z nich był Dominik Moneta, dorosły już mężczyzna mieszkający obecnie w Irlandii – słyszymy w telewizyjnym reportażu. Szóstkę odnalazł, nadal nie może dotrzeć do Ewy, Ani i Sebastiana, którzy trafili do rodziny zastępczej. Jej dane, a także osób, które dzieci potem adoptowały są jednak utajnione. Ślad się urwał, jednak pan Dominik pragnie ich odnaleźć.
W reportażu wypowiada się też były pracownik Domu Dziecka w Piotrkowie. - Było głośno o tej rodzinie, tam facet pił, a tych dzieci to było w cholerę. To było smutne, żal mi było tych dzieciaków, co one przeszły.
Redakcja „Alarmu” dotarła również do matki całej dziesiątki, Barbary Gosz, która choć żałuje tego co się stało, to ma nadzieję, że dzieci ją odwiedzą. - Nie przyszły do mnie, nie zajrzały, może kiedyś zajrzą – mówi w rozmowie z dziennikarką TVP.
Pan Dominik Moneta liczy, że odnalezienie bliskich pozwoli scalić całą rodzinę.