Zagadka zdawalności egzaminów na prawo jazdy

Dziennik Łódzki Czwartek, 18 grudnia 200812
W tym roku we wszystkich ośrodkach ruchu drogowego w województwie łódzkim skróciły się terminy oczekiwania na egzamin na prawo jazdy. Szefowie WORD-ów dokupili samochodów, zatrudnili więcej egzaminatorów, zmienili system zapisywania do kolejek. To miało zdecydowanie poprawić odsetek zdających egzamin. Niestety, zdawalność albo w ogóle nie drgnęła, albo nieznacznie spadła.
Jeszcze niedawno na pierwszy egzamin praktyczny trzeba było czekać nawet dwa miesiące od zakończenia kursu. Narzekali kursanci i właściciele szkół jazdy. I jedni, i drudzy twierdzili, że to z winy niebotycznie długich terminów tak niewielu kursantów zdaje. Ktoś, kto przystępuje do egzaminu ze świeżymi umiejętnościami i wiedzą ma większe szanse - argumentowali.

Dyrekcje WORD-ów zaczęły walczyć o skrócenie terminów. W piotrkowskim ośrodku Bogusław Kulawiak wprowadził program "Pierwszy egzamin".
- Na wniosek ośrodków szkolenia przystępującym po raz pierwszy do egzaminu rezerwujemy krótsze terminy. To wymagało przeorganizowania systemu kolejek, ale dzięki temu "pierwszacy", którzy decydują się na łączony egzamin, czekają kilkanaście dni, a ci, którzy chcą zdawać oddzielnie praktykę 8 - 9 dni. Na teorię czekają 3 - 4 dni - wyjaśnia Kulawiak.

Piotrkowski WORD, gdzie miesięcznie jest ponad 7 tys. egzaminów, liczył, że dzięki krótkim terminom poprawi się zdawalność, a przez to skróci kolejka, ale...- Oczekiwanego rezultatu nie ma, zdawalność utrzymuje się na poziomie 32,1 procent, a nawet podobnie jak w całym województwie minimalnie spada - dodaje Kulawiak.

Dlatego Piotrków, wzorem innych ośrodków, rozważa zatrudnienie na stałe psychologa, który znalazłby sposób na poprawienie statystyk. - Psycholog już współpracuje z nami przy szkoleniach - dodaje Bronisław Brylski, zastępca dyrektora w piotrkowskim WORD. - Wiosną chcemy jednak stworzyć pracownię psychologiczną i "oddać" psychologa kandydatom na kierowców.

Ten pomysł sprawdza się w Łodzi, gdzie zespół psychologów pomógł ośrodkowi.
- Mieliśmy złą opinię - mówi Łukasz Kucharski, zastępca dyrektora. - Psycholodzy wypracowali pozytywny wizerunek, zaczęli wspierać zdających i w pierwszym okresie zdawalność z 23 proc. skoczyła do 32 proc. Teraz ustabilizowała się na poziomie 27,7 proc.

"Pierwszacy" w Łodzi czekają na egzamin 7 dni, reszta ok. miesiąca. Dłużej, bo 30 - 35 dni czeka się w Sieradzu i Skierniewicach. Oba ośrodki też wprowadzają krótsze terminy dla zdających po raz pierwszy. Średnia zdawalność w Sierdzu wynosi 34,7 proc., w Skierniewicach nieco ponad 30 proc. Dlaczego nie więcej?
- Zdawalność się nie poprawia, mimo krótszych terminów, bo egzaminowani sami poddają się presji, chcą mieć "to" już za sobą jak najszybciej i nie skupiają się na prowadzeniu auta, a na pozbyciu problemu - tłumaczy Jolanta Dańda, psycholog WORD w Łodzi.

Aleksandra Tyczyńska POLSKA Dziennik Łódzki

Zainteresował temat?

0

0


Zobacz również

reklama

Komentarze (12)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

tombat ~tombat (Gość)04.10.2012 19:19

jak ku..a można egzaminować ludzi na samochodach których jeszcze niema w szkołach nauki jazdy .to Piotrkowski WORD liczy się tylko kasa.

10


Dorotaaa ~Dorotaaa (Gość)07.11.2011 17:56

A może po prostu to dla ośrodka dobry interes, skoro 70% zarobków pochodzi z egzaminów poprawkowych? Mój instruktor, który pracował wcześniej w skierniewickim WORDzie opowiadał,że Ci którzy przepuszczają zbyt dużo ludzi, trafiają na dywanik, a w dalszej perspektywie tracą pracę. Nie wspominając o wyżywania się egzaminatorów na dostatecznie już zestresowanych kursantach za pomocą krzyku i wychodzeniu na egzaminie do sklepu po fajki...
Na szczęście za 4tym razem trafiłam na fantastycznego, spokojnego człowieka, ale do tej pory prawo jazdy jawi mi się jako trauma

00


NieLubięPseudoEkspertów ~NieLubięPseudoEkspertów (Gość)20.11.2010 02:47

"maddox" napisał(a):
Już nie wspominając o tym, że znaczna część ludzi którzy idą na egzamin w ogóle nie jest jeszcze na niego gotowa.


oj zerojedynkowy niku, przecież praktyka czyni mistrza. Jak mają się idealnie nauczyć jeździć na zdanie egzaminu? Przecież musza jeździć, a to robisz za 50 zł za godzine. Więc mistrzu kierownicy opisz swoje 5.000 km.Jak Ci się jeździło, a może tatuś kupił Ci prawko.

00


maria ~maria (Gość)02.06.2009 17:14

na warsztacie samochodowym na Strykowskiej stoi Corsa
na której nie zdałam egzaminu bo mi gasła. Mechanik naprawia w niej układ zasilania bo ciągle gasła. Dlaczego złodziej z WORD-u mnie oblał, a następnie oddał tam samochód do naprawy ??? Dlaczego Urząd Marszałkowski w Łodzi toleruje złodziejstwo na Smutnej ???

00


mexx ~mexx (Gość)27.03.2009 19:40

o znam tego Pana. U mnie takie sytuacje też miały miejsce, dlatego zmieniłam instruktora i po kłopocie :)

00


motyl ~motyl (Gość)03.03.2009 09:39

"politykierek" napisał(a):
W środku instruktor machający rękami i coś wykrzykujący pod adresem wystraszonej dziewczyny

"politykierek" napisał(a):
Wszystko to było jeszcze przeplatane słowami k…. Gdy już sobie ulżył rzucił w kierunku kursantki piankę w sprayu ze słowami „umyj kierownicę i deskę”


Niestety takie przypadki nadal mają miejsce. Kursant ma prawo do zmiany instruktora a nawet szkoły w trakcie szkolenia bez podania przyczyn. Od starej szkoły dostaje kartę zajęć, zwracane są pieniądze (oczywiście te które nie zostały wykorzystane) i może udać się do każdej inne szkoły. Powinno sie publicznie piętnować takich instruktorów, jak okaże się, że przestaną mieć kursantów to może zmienią swoje postępowanie lub znikną z rynku.

00


politykierek ~politykierek (Gość)02.03.2009 21:18

"~maddox" napisał(a):
Nie płaczmy nad zdawalnością, bo nie o to przecież chodzi żeby wszyscy zdali za pierwszym razem, ale właśnie o to aby przeszli Ci przygotowani i umiejący już jeździć a pozostali Ci którzy jeszcze się muszą pouczyć.


Nauka jazdy, czy chamskie igraszki?
Dzisiaj byłem świadkiem następującego zdarzenia:
Ok. godz. 11-tej na ul. Staszica zatrzymał się samochód osobowy szkolący kursantów z ośrodka DELTA. W środku instruktor machający rękami i coś wykrzykujący pod adresem wystraszonej dziewczyny.
Gdy wysiadł dalej wykrzykiwał, że ile razy ma powtarzać, że trzeba być matołem by jego zbawiennych rad nie rozumieć, że jak tych głupków teraz kształcą szkoły itd. Wszystko to było jeszcze przeplatane słowami k…. Gdy już sobie ulżył rzucił w kierunku kursantki piankę w sprayu ze słowami „umyj kierownicę i deskę”. Działo się to wszystko w obecności przypadkowych przechodniów.
Trudno mi po prostu znaleźć słowa na takie zachowanie, to skandal!
Przecież ci młodzi ludzie lub ich rodzice płacą często ciężko zarobione pieniądze za taką pseudo naukę. Jeśli tak wyglądają lekcje nauki jazdy to nie mam wątpliwości, że zdawalność później jest kiepska. Czy ktoś pod ciągłą presją, gdy nierzadko jest obrażany może normalnie jeździć? Taka osoba jest w ciągłym stresie wywołanym przez jakiegoś zakompleksionego prostaka. Przecież nauka jazdy powinna być przyjemnością, a nie gehenną. Czy ta dziewczyna chętnie idzie na takie lekcje? Pójście na takie zajęcia to jak pójście na egzekucję.
Wiem, że nie są to przypadki odosobnione bo często rozmawiam z młodymi ludźmi, oni boją się odezwać i nie zawsze potrafią się obronić przed chamstwem i prostackim atakiem.
Do dzisiaj pamiętamy z żoną jaką traumę przeżywała na takich lekcjach jazdy w jednej z piotrkowskich szkół nasza córka. Dopiero po zdecydowanych dwóch interwencjach z naszej strony zmieniono instruktora i skończył się problem. Dzisiaj córka jest dawno po zdanym egzaminie i nieźle sobie radzi za kierownicą.
Dlatego nie wolno lekceważyć złych sygnałów od naszych dzieci dotyczących jazd. Przecież my za to płacimy i mamy prawo wymagać dobrego traktowania i porządnej nauki w miłej atmosferze. Obowiązkiem szkolących jest być cierpliwym i wyrozumiałym, ale widać nie wszyscy do tego zawodu się po prostu nie nadają.
Jest bardzo wielu naprawdę świetnych instruktorów, bo takich znam, ale różni przypadkowi ludzie psują opinię całemu temu środowisku.
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w Niemczech. Po takim zdarzeniu i skardze kursanta facet traci pracę, a firma może jeszcze trafić do sądu i zapłacić karę.
No, cóż fizycznie jesteśmy już w Unii Europejskiej, ale mentalnie w głębokim PRL-u.

00


joka ~joka (Gość)01.03.2009 21:47

Czas w ktorym jest przeprowadzany egzamin jest zdecydowanie za długi.Prawie każda osoba popełni drobny błąd ktory wcale nie musi wpływać na bezpieczeństwo na drodze, tym badziej ze dochodzi do tego stres.Bo jezeli ktos na prawde zasluguje na prawo jazdy i umie jezdzic to widac juz to po 10 minutach jazdy a nie 45.

00


joka ~joka (Gość)01.03.2009 21:27

A może ta zdawalność jest tak niska bo ktoś poprostu nabija sobie kieszeń kasą, tym bardziej że egzamin nie kosztuje mało, a jeśli ktoś już zacznie to napewno nie przerwie i bedzie zdawal do skutku.

00


maddox ~maddox (Gość)14.02.2009 13:42

Egzaminatorzy nie mają być wyrozumiali, oni mają sprawdzić czy potrafisz jeździć samochodem. Po tym jak widziałem co ludzie wyprawiają samochodami na egzaminach, przestałem psioczyć na egzaminatorów. Ludzie nie potrafią jeździć i tyle. Też mam znajomych którzy dobrze jeżdżą, wszyscy zdali za pierwszym razem.

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat