Protestujący przeciw wykorzystywaniu zwierząt do produkcji futer podkreślają, że tego rodzaju postępowanie jest całkowicie niehumanitarne. - Ta akcja ma uświadomić ludziom, że przemysł futrzarski w Polsce działa na olbrzymią skalę. W Polsce zabija się w tym celu 10 mln zwierząt rocznie. To drugi wynik w Europie, a trzeci na świecie. Nawet pod Piotrkowem znajdują się fermy. Podczas naszych ulicznych protestów pokazujemy m.in., w jakich warunkach żyją zwierzęta. Widzieliśmy np. lisa w klatce o powierzchni jednego metra kwadratowego czy norkę, która również ledwie mieściła się w swojej klatce. Przez to, że zwierzęta często żyją na „gołych” kratach, mają zdeformowane łapy. To jednak nie przeszkadza hodowcom, bo przecież zależy im na futrach. Poza tym w związku z tym, że przebywanie w niewoli wiąże się z olbrzymim stresem, niektóre stworzenia dokonują samookaleczeń - powiedziała nam Martyna Kozłowska z Fundacji Viva!
Organizatorzy przyznają, że przechodnie różnie reagują na ich protesty. Kilka lat temu, gdy fundacja startowała ze swoją działalnością, mało kto wiedział, jak są traktowane zwierzęta w Polsce, ale dziś wiedza na ten temat jest większa. Przedstawiciele Vivy! podczas swoich akcji rozprowadzają m.in. ulotki informujące o sytuacji zwierząt hodowanych na futra i - jak podkreślają - świadomość ludzi dotycząca tego problemu rośnie z roku na rok.