W Łodzi już od kilku dni na witrynach sklepów rybnych i spożywczych widnieje apel o zaopatrzenie się w wiadra z wodą. W Piotrkowie jest różnie.
Takich apeli w naszym mieście jeszcze nie spotkaliśmy, a w wielu sklepach ekspedientki deklarują, że będą sprzedawać ryby, w czym kto chce. W innych zastanawiają się, co na to powiedzą klienci. Ci natomiast obawiają się, że obładowani przedświątecznymi zakupami, będą mieć problem z niesieniem ciężkiego wiadra. Inni narzekają, że będą jeszcze do tego musieli kupić naczynie. Sprzedawcy ryb koło supermarketów zadbali również o „transport" dla żywych karpi. Jeśli ktoś zapomni o nim, sprzedawcy oferują wiadro w cenie około 4 zł.
Niektórzy piotrkowscy weterynarze mają jeszcze inny pomysł: w sposób humanitarny uśmiercać na miejscu.
- Uważam, że wiadra sprzedawane po to, by zanieść w nim karpia do domu, to poroniony pomysł. To kolejny sposób na tzw. napędzanie kasy. Nie wyobrażam sobie targania wiadra z wodą w kilkustopniowym mrozie przez całe miasto. Wiadro z wodą to według mnie tylko pozorny sposób na bardziej humanitarne traktowanie tego zwierzęcia. Sam jestem miłośnikiem ryb akwariowych i wiem, że nie wystarczy, by w akwarium była woda. Ważne, by była jej odpowiednia ilość. Widziałem żywe karpie leżące w ogromnych pojemnikach przed marketami. One tam są ułożone niemalże piętrowo, jeden na drugim, ale... są przecież w wodzie. Czy to jest humanitarne? Moim zdaniem wyjściem z tej sytuacji jest uśmiercanie karpi w sposób humanitarny w sklepie czy na stoisku. Wtedy ryby nie męczyłyby się, a ludzie mieliby świeże ryby na stół wigilijny - mówi lekarz weterynarii Krzysztof Koczwarski.
Ewa Tarnowska