- 4 stycznia po południu wszedłem po prostu do obory. Wchodząc, nie zauważyłem leżących wideł. Dziabnąłem się nimi w podudzie – dość głęboko (około 10 centymetrów) w głąb nogi. Ból był bardzo duży. Od połowy podwórka wczołgałem się na czworaka do domu - mówi poszkodowany, Paweł Kowara.
Tego samego dnia mężczyzna trafił do szpitala przy Rakowskiej. Tam lekarze ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego opatrzyli ranę i odesłali 27-latka do domu. To był piątek. Przez weekend stan mężczyzny pogorszył się do tego stopnia, że w poniedziałek zdecydowano o przyjęciu poszkodowanego na oddział chirurgiczny. Do tego czasu 27-latek jeszcze dwa razy odwiedzał SOR. Lekarze ze szpitala im. Kopernika podjęli decyzję o przetransportowaniu chorego do szpitala MSW w Łodzi, a tam diagnoza zabrzmiała jak wyrok. - Doktor obejrzał nogę i stwierdził, że nie ma dla mnie ratunku. Powiedział, że trzeba nogę amputować. Zakażenie było za duże. „Nie mamy szans” – powiedział lekarz. Ciężko wypowiadać się na ten temat. Nie życzę tego nikomu. Nie chciało się żyć. Całe życie wówczas runęło. „Zabierajcie pacjenta z powrotem i amputujcie nogę. Jest zagrożenie życia” – stwierdził lekarz w MSW. Karetką zostałem przewieziony do Piotrkowa. Przed 18.00 miałem już przeprowadzoną amputację – opowiada pan Paweł.
W tej sprawie sprawdzane jest także to, czy nie doszło do sfałszowania dokumentacji medycznej pana Pawła. Do tego tematu Strefa FM powróci jeszcze w jednym z najbliższych wydań Faktografu.
(Strefa FM)
- Asystenci pomagają osobom z niepełnosprawnościami
- Gala laureatów IX Powiatowego Konkursu Poetyckiego "Sercem piszę, sercem maluję"
- Kierowca skody zderzył się z ciężarówką. Zginął na miejscu. Ciężarówka spłonęła.
- Remont chodnika przy Próchnika
- Walka o mistrzostwo Polski zacznie się w Sulejowie
- "Osiemnastka" promocji kuchni wege. Świętują również piotrkowianie
- Dożywocie za zabicie sąsiadów
- Amazonki zapraszają na akcję „Badamy nie tylko mamy"
- Uwaga! Wyłączą prąd