Z prośbą o interwencję zwrócił się do nas jeden z mieszkańców Wiślanej. - Problem był zgłaszany do Piotrkowskich Wodociągów, Urzędu Miasta, jednak nic w tej sprawie się nie zmieniło, z wyjątkiem poniedziałkowego wietrzenia kanalizacji sanitarnej - tłumaczy.
Mężczyzna zaprosił nas 18 lutego do swojego mieszkania. Zarówno w toalecie, jak i w garażu wyczuwalny był bardzo intensywny, nieprzyjemny zapach. Jak mówił, taka sytuacja ma miejsce już kilka lat. Poza tym bywa i tak, że fetor wydobywa się również ze studzienek kanalizacyjnych. - W okresie letnim odór nasila się do takiego stopnia, że dzieci idące do Szkoły Podstawowej nr 16, pokonują ten odcinek biegnąc. Problem występuje we wszystkich domach na tej ulicy. Myślę, że całą sprawę załatwiłaby rygorystyczna kontrola. Radziłem nawet pracownikom Piotrkowskich Wodociągów, by wynajęli prywatnego detektywa. On pewnie znalazłby przyczynę w niecały tydzień - kwituje mieszkaniec ul. Wiślanej.
Odpowiedzi na pytanie, co przyczynia się do poniedziałkowego smrodu szukaliśmy w Piotrkowskich Wodociągach i Kanalizacji. Prezes spółki Michał Rżanek przyznaje, że problem zna, ale nie wie, co powoduje tę uciążliwość. - Po pierwsze, nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, dlaczego taka sytuacja ma miejsce w poniedziałek. Natomiast mogę powiedzieć, że ten smród to gaz wydostający się z kolektora głównego, którym płyną ścieki. Ulicą Wiślaną przebiega jeden z większych, o ile nie największy kolektor w Piotrkowie. Prowadzi on ścieki od okolic galerii Focus Mall, aż przez połowę miasta. Zbiera się tam również wspomniany gaz. Problem znamy od roku, co nie znaczy, że nie zrobiliśmy nic, by go rozwiązać. Nasze ekipy często bywały na miejscu i przeglądały sieć instalacyjną - tłumaczy prezes.
Pracownicy PWiK podczas jednej z interwencji przeprowadzili prosty test. Za pomocą urządzenia do zadymiania, wtłaczali parę wodną do rury w miejscu, gdzie jest przyłącze kanalizacyjne, później obserwowali, w których miejscach wydostaje się gaz. Efekt badania prezes Rżanek zaprezentował nam na fotografiach. - Na zdjęciach widzimy, że para znajduje ujście w kratkach w posadzce w garażu, jak również z połączeń rur na ulicy Wiślanej, mimo że budynki są w miarę nowe, to połączenia rur żeliwnych stają się po kilku latach nieszczelne. Najprostszym sposobem, by zwalczyć nieprzyjemny zapach jest nalanie wody do odpływu, który znajduje się w posadzce. Kratki te wyposażone są w syfony. Jeżeli będzie tam woda, gaz nie będzie mógł się przedostać. Instalacja powinna kończyć się „wywiewką" na dachu, a w sprawdzanym budynku takowej nie zastaliśmy. Na zdjęciach widzimy, że para wydostawała się głównie za pomocą rynien. Pozwolę sobie pominąć pytanie, dlaczego instalacja deszczowa jest połączona z instalacją kanalizacyjną - mówi Michał Rżanek.
Mieszkaniec ul. Wiślanej ma swoje przypuszczenia, co może powodować poniedziałkowy odór. - Prawdopodobnie przyczynia się do tego jakiś zakład produkcyjny, który pozbywa się swoich odpadów - tłumaczy mężczyzna. - Poddaję w wątpliwość tezę jednej ze zgłaszających osób, że nieczystości do kolektora miejskiego mogłyby dostarczać jakieś zakłady. Po pierwsze jest to niezgodne z prawem, bo musieliby mieć podpisane umowy, a po drugie musieliby te nieczystości jakoś tutaj dostarczyć - odpowiada z kolei Michał Rżanek.
Jak tłumaczy prezes Wodociągów, trudno powiedzieć, dlaczego taka sytuacja ma miejsce w poniedziałki. Teoretycznie można to wytłumaczyć większą ilością ścieków. - Ludzie robią pranie, weekendy spędzają w domu i stąd taka ilość nieczystości, ale nie powinno to powodować aż takich uciążliwości. Według badań, ilość oraz skład różnego rodzaju odpadów kanalizacyjnych w poniedziałek i wtorek, czy środę są porównywalne – mówi Rżanek.