- Zespół przez kilka zaledwie dni przeszedł niesamowitą metamorfozę. Od 1:6 w Ostrołęce do 0:0 w Radomiu. Jak to się stało?
- Zagraliśmy taką piłkę, jak reprezentacja Grecji na mistrzostwach Europy w 2004 roku. Zmuszeni jesteśmy grać brzydko, defensywnie, ograniczyć się do przeszkadzania w grze rywalom.
- Dlaczego?
- Nie chcę oceniać pracy swojego poprzednika i nigdy tego w przeszłości nie robiłem, ale uważam, że drużyna nie jest w stanie obecnie nawiązać wyrównanej walki z pozostałymi drużynami w trzeciej lidze. W Ostrołęce chcieliśmy zagrać ofensywną piłkę. Skończyło się na batach i porażce aż 1:6. W Radomiu trzeba było zmienić taktykę.
- Czy to oznacza, że Concordia do końca rundy grała będzie taką pilkę?
- Niestety wszystko na to wskazuje. Wraz z Markiem Pochopieniem chcemy zdobyć jeszcze 7-10 punktów w tych meczach. Grać otwartej piłki nie możemy, więc będziemy grali futbol na tak zwane "zero z tyłu". Musimy jakoś dotrwać do przerwy zimowej.
- A co dalej?
- To niezwykle trudne pytanie. Sytuacja finansowa i kadrowa w Concordii nie jest obecnie dobra. Ja postanowiłem podjąć się zadania aby wyprowadzić ten zasłużony klub z zapaści. Na pewno nie można dopuścić do spadku z ligi. To mogłoby oznaczać koniec. Te zimowe miesiące będą bardzo ważne dla przyszłości klubu.
- Dojdzie do zapowiadanej przez prezesa rewolucji kadrowej?
- Nie sądzę. Zmiany w składzie są potrzebne, ale na rewolucję nas po prostu nie stać. Chciałbym aby zawodnicy, którzy są obecnie w kadrze pokazali, że chcą walczyć na sto procent możliwości. Aby pozyskać nowych piłkarzy, nawet tych z klasy okręgowej, trzeba mieć pieniądze. Tymczasem ich w Concordii obecnie nie ma.
- Czego potrzeba aby Concordia znów była silna?
- Pieniędzy i dobrej atmosfery. W Piotrkowie jest dziwnie. Odnoszę wrażenie, że personalne rozgrywki między niektórymi ludźmi przenoszą się na sport, a to na pewno nie może tak wyglądać. Potrzebna jest współpraca przede wszystkim z prezydentem miasta, który musi zrozumieć, że Concordia jest wizytówką Piotrkowa. Będę chciał w najbliższym czasie spotkać się władzami miasta i porozmawiać na poważnie o przyszłości klubu. Dla mnie nie ma znaczenia kto będzie prezydentem miasta po wyborach. Myślę, że człowiek, który rządził będzie Piotrkowem przez najbliższe cztery lata musi wreszcie dostrzec potrzeby Concordii.