Podczas procesu, 31-letni Piotr D. powiedział przed sądem, że zawiadomił szkołę o rzekomym ładunku wybuchowym, bo nie chciał, by jego 7-letni syn dostał złą ocenę za to, że nie nauczył się… pacierza. Oskarżony opowiedział także, że aby zrealizować swój plan, specjalnie kupił nową kartę SIM, „by służby go nie namierzyły”. Udał się więc do centrum Gorzkowic i stamtąd dwukrotnie zadzwonił do szkoły. Sekretarka po otrzymanym telefonie powiadomiła dyrektora, a ten zawiadomił policję. Wtedy zapadła także decyzja o ewakuacji uczniów gorzkowickiej podstawówki i gimnazjum. Mury placówki opuściło niemal tysiąc uczniów. Policja jednak szybko ustaliła sprawcę zamieszania i po trwającym śledztwie, sprawa trafiła na wokandę.
Dziś (w środę) 31-latek usłyszał wyrok. Sąd skazał go na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, dodatkowo musi naprawić szkodę, czyli zapłacić za akcje ratunkową. Łącznie ma zapłacić niespełna 2200 zł (615 zł dla straży pożarnej i 1556 zł dla policji). Ponadto co pół roku Piotr D. musi pisać raporty z przebiegu resocjalizacji.