To dzień zabaw i wody, która lała się wiadrami. Najbardziej narażone były na to panie na wydaniu, które wręcz na to oczekiwały, bo sucha odzież świadczyła o braku powodzenia. Oblewanie wodą pochodzi z dawnych praktyk magicznych, mających na celu sprowadzenie deszczu, a dopiero potem tradycja ta miała wątek matrymonialny - mówi Joanna Rembowska z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi.
Nazwa Śmigus-dyngus kiedyś oznaczała dwa różne obrzędy.
Śmigus to właśnie oblewanie wodą oraz smaganie się witkami wierzbowymi co zapewniało zdrowie. Dyngus natomiast oznaczał pochody przebranych młodzieńców, powiązane ze składaniem życzeń, śpiewem i wypraszaniem darów np. w postaci jaj wielkanocnych. Z czasem te dwa obrzędy zostały połączone i zdominowane przez polewanie się wodą - tłumaczy Rembowska.
Śmigus-dyngus nie jest już tak popularny jak kiedyś. Nie zawsze też pogoda zachęca do oblewania się wodą. Trzeba jednak pamiętać, że oblanie osoby, która sobie tego nie życzy może nas słono kosztować. Policjanci reagują na takie chuligańskie wybryki.
Co za nie może grozić?
Za oblewanie wodą przechodniów grozi mandat w wysokości od 20 do 500 zł, wlewanie wody do mieszkania, klatki schodowej czy np. autobusu - kara do 500 zł, a za oblanie rowerzysty czy jadącego samochodu - mandat do 500 zł.
Ważne jest też to, że jeżeli takich wybryków dopuszczą się osoby małoletnie, do odpowiedzialności zostaną pociągnięci ich rodzice. Wykroczenia popełnione przez osoby w wieku od 13 do 17 lat, kierowane do sądu rodzinnego i nieletnich. Sprawcy chuligańskich wybryków powyżej 17 roku życia natomiast, poniosą odpowiedzialność jak dorośli.