Od kilkunastu dni przed Sejmem odbywają się protesty osób, które walczą z dyskryminacją osób niepełnosprawnych. Protestujący domagają się m.in. dodatku rehabilitacyjnego w wysokości 500 zł. Także piotrkowianie postanowili zwrócić uwagę na ten problem i zorganizowali protest w Rynku Trybunalskim. - Z racji tego, że nie jest łatwo zaplanować tak liczny wyjazd do Warszawy, postanowiłyśmy zorganizować protest na szczeblu lokalnym, bo przecież nas również dotyczy problem dyskryminacji osób niepełnosprawnych. Jest to pierwsze takie działanie w Piotrkowie, ale jak widać mieszkańcy bardzo chętnie zebrali się tu razem z nami. Nasze społeczeństwo jest bardzo obywatelskie i pełne empatii - powiedziała Maria Malczyk, współorganizatorka wydarzenia.
Uczestnicy protestu wymieniali się swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami życiowymi. W spotkaniu uczestniczyli mieszkańcy miasta oraz niepełnosprawni wraz z rodzinami. - Zebraliśmy się tutaj, by dać wyraz poparcia dla osób, które od 18 dni walczą w Sejmie. Chciałbym, aby rząd podszedł rozsądnie do tego tematu. Sam mam niepełnosprawnego syna. Nie zgadzam się z tym, że ci, którzy tam protestują walczą o pieniądze, aby przeznaczyć je np. na wczasy czy lżejsze życie. Ludzie mający w rodzinie osoby niepełnosprawne muszą ograniczyć godziny pracy, bądź w ogóle z niej zrezygnować, a przecież z czegoś trzeba żyć. Mój syn obecnie ma rentę socjalną i zasiłek pielęgnacyjny, co daje niecałe 1000 zł. Moja żona musiała zrezygnować z pracy, aby opiekować się dzieckiem. Sprawą do dyskusji jest to, czy jest to kwota wystarczająca, czy też nie. Ale pamiętajmy, o tym, że osoba niepełnosprawna także potrzebuje odpowiedniego sprzętu, np. wózka inwalidzkiego. To zaopatrzenie nie jest dożywotnie. Z czasem mogą pojawiać się inne dysfunkcje, więc urządzenia trzeba udoskonalić, bądź wymienić - mówi Wojciech Król, uczestnik protestu.