Piotrkowscy przedsiębiorcy walczą z samozwańczym „łowcą wykroczeń”

Tydzień Trybunalski Wtorek, 16 kwietnia 2019101
„Wyrok w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej (…) Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim obwinionego (…) uniewinnia od zarzucanych mu czynów, a kosztami postępowania obciąża Skarb Państwa” – to zdanie piotrkowscy przedsiębiorcy i mieszkańcy Rynku Trybunalskiego znają już na pamięć. Od wielu miesięcy muszą się bowiem zmagać z „łowcą wykroczeń”, który robi zdjęcia ich pojazdom, a następnie wysyła je na policję, sugerując, że są nieprawidłowo zaparkowane. Długie godziny spędzone na komisariacie policji czy w sądach to jednak nie jedyne problemy osób, z którymi walczy „łowca”. Być może jednak ich koszmar wkrótce dobiegnie końca.
Piotrkowscy przedsiębiorcy walczą z samozwańczym „łowcą wykroczeń”

- Nie możemy już sobie z tym człowiekiem poradzić. Jeśli nam nie pomożecie, to już nie wiem, do kogo mielibyśmy się zwrócić – mówi pan Włodek podczas naszej pierwszej rozmowy. Okazało się, że przez „łowcę wykroczeń” – którego skali działalności jeszcze wtedy nie znaliśmy – może nie tylko stracić prawo jazdy. Pod dużym znakiem zapytania stoi dalsze funkcjonowanie jego rodzinnej firmy, która w Rynku Trybunalskim istnieje od lat.

 

Dzień później spotkaliśmy się z panem Włodkiem, jego ojcem (Włodzimierzem) oraz panem Markiem, piotrkowskimi przedsiębiorcami z piotrkowskiej Starówki. Wszyscy trzej załamywali ręce. Z rozżaleniem i znużeniem w głosie opowiadali przez kilkadziesiąt minut o tym, jak mocno na ich życie i pracę wpływa działalność „łowcy”. - Po raz pierwszy z tym człowiekiem zetknąłem się prawie 2 lata temu. Wtedy rzeczywiście na chwilę zaparkowałem w nieprzeznaczonym do tego miejscu. Pamiętam, że powiedział do mnie: „Szefie, żeś się rozpanoszył, stajesz gdzie ci tylko pasuje”. Po tych słowach wyjął aparat i zrobił zdjęcie. Od tego momentu się to ciągnie – mówi pan Marek, właściciel jednego z punktów gastronomicznych na piotrkowskiej Starówce. W związku z prowadzoną działalnością musi dość często parkować samochód na jednej z ulic Starego Miasta. Jak sam przyznaje, on i jego pracownicy podjeżdżają pod lokal tylko wtedy, gdy jest to konieczne, czyli na czas załadunku dań gotowych do rozwiezienia i rozładunku produktów spożywczych. Poza tym stroni od podjeżdżania pod swój własny bar, ponieważ męczą go notoryczne konfrontacje z „łowcą”. To o tyle smutne, że... przepisy mu tego nie zakazują.

 

Codzienny plan dnia przedsiębiorców, przez niekończące się wizyty na policji i w sądach, jest wywrócony do góry nogami. - To takie nękanie i dokuczanie właścicielom gastronomii i nie tylko - mówi pan Włodzimierz (ojciec). - Prowadzę działalność rodzinną w jednej z kamienic, w której też mieszkamy. Do naszej posesji nie ma bramy wjazdowej, a zdarza się kilka razy w tygodniu, że trzeba podjechać pod dom, by załadować lub rozładować auto. Wtedy, co oczywiste, zatrzymujemy się na ulicy. Co ważne, znaki przy ul. Rycerskiej nam tego w żaden sposób nie zabraniają (!). Tym bardziej, że przy samym wjeździe na Starówkę mamy informację, że docelowe dojazdy zaopatrzeniowe między 7 a 15 są jak najbardziej zgodne z prawem.

 

- Co jeszcze bardziej niepokojące - dodaje po chwili - „łowca” zapowiedział, że chce zrobić „czystkę” w Rynku Trybunalskim. – Powiedział mi, że chce wykończyć wszystkich przedsiębiorców i osoby prowadzące tu działalność gospodarczą. Jednego pana, który prowadził antykwariat w jego sąsiedztwie rzeczywiście zmusił swoim zachowaniem do wyprowadzenia się – dodaje pan Włodzimierz.

 

Trudy związane z całą sytuacją najlepiej zobrazowały słowa pana Włodka (syna). - Na komendzie musieliśmy się pojawiać wszyscy, nawet moja ciężarna wówczas żona. Ciąża była zagrożona. Raz poszliśmy z tatą do tego pana, żeby porozmawiać i dowiedzieć się, dlaczego tak postępuje. On tylko zaśmiał nam się prosto w twarz, powiedział kilka nieprzyjemnych słów, po czym nas wygonił. Kilka razy zostałem przez niego zaczepiony. Kiedyś zapytał mnie nawet czy "wywalić mi z dyńki". Później jeszcze dodał, że i tak zniszczy mnie i całą moją rodzinę – mówi pan Włodek. Dodatkowo „łowca” oskarżał jego rodzinę o grożenie mu, do czego zdaniem pana Włodka nigdy nie doszło. „Łowca” podczas jednego ze spotkań nazwał go przestępcą, a na pytanie, dlaczego odnosi się do niego w ten sposób skoro nigdy nie był karany, miał odpowiedzieć: „będziesz nim”.

 

Wszyscy nasi rozmówcy podkreślali, że takich jak oni jest więcej. Kolejnym miał być pan Artur, właściciel innego lokalu gastronomicznego, na którego „łowca” poluje. - Uważam, że temu panu na stare lata po prostu zaczęło się nudzić. Nęka przedsiębiorców zdjęciami i różnymi oskarżeniami. Musimy się stawiać na komendzie, w sądach i tracić czas. Musimy pokazywać odpowiednim organom umowy najmu świadczące o tym, że w Rynku mieszkamy lub prowadzimy swoje działalności. Co więcej, ten człowiek sam prowadzi biznes tuż obok nas, ale on może wjeżdżać, a my nie. Dodatkowo stosuje perfidne zagrania. Nie robi zdjęć, gdy kierowca jest w aucie, tylko czeka aż samochód będzie pusty. Później na podstawie takiego zdjęcia oskarża nas, że auto stoi przed restauracją nie wiadomo ile, co oczywiście mija się z prawdą – mówi pan Artur.

 

W czasie pracy nad tekstem, zgłaszały się do nas kolejne osoby, gotowe opowiedzieć, w jaki sposób dotknęła ich działalność „łowcy”. Na prośbę przedsiębiorców z Rynku Trybunalskiego udaliśmy się 3 kwietnia na rozprawę przeciw jednemu z nich, obwinionego o szereg wykroczeń, związanych między innymi z rzekomym niewłaściwym parkowaniem. Właśnie ta rozprawa może być jednak przełomowa. - Oczywiście liczyłem na to, że zostanę po raz kolejny uniewinniony. Cieszę się, bo przedstawiciele policji oraz Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta przesłali do sądu pismo, z którego wynika, że nie popełniamy żadnego z zarzucanych nam czynów – powiedział pan Włodek, przeciw któremu tego dnia toczyła się rozprawa (po nim swoje wyjaśnienia składali również pan Marek i pan Artur). Krótki opis decyzji sędziego Mariusza Wieczorka przestawił nam tego dnia adwokat Janusz Sadura. - Ktoś chciał w sposób bardzo ogólnikowy stwierdzić, że nie można się zatrzymywać na poszczególnych ulicach. Na osiem ulic Starego Miasta, tylko ul. Farna ma zakaz postoju oraz zatrzymywania się. Na pozostałych ulicach zakaz ten nie obowiązuje – mówi mecenas i dodaje, że przy wjeździe na Starówkę widnieje informacja o obowiązującej tam „strefie ruchu", co z kolei oznacza, że wjazd i poruszanie się dla upoważnionych osób nie są zakazane. Jego zdaniem decyzja sędziego była całkowicie słuszna. Zresztą nie po raz pierwszy.

 

Skoro zatem sąd regularnie uniewinnia przedsiębiorców i mieszkańców Rynku, to dlaczego sprawy zgłaszane przez „łowcę” nie mogą automatycznie trafiać do kosza? Okazuje się, że to nie takie proste. – Każde zgłoszenie traktujemy poważnie, bez względu na to, czy jest anonimowe, czy pochodzi od konkretnego obywatela. Wszystkie dokładnie sprawdzamy, analizujemy i prowadzimy czynności o wykroczenie, gdy pisma dotyczą źle zaparkowanych pojazdów. W skali miesiąca mamy kilkanaście tego typu zgłoszeń ze Starego Miasta. To sporo, jeśli mówimy o tym stosunkowo niewielkim obszarze – powiedziała nam asp. Ilona Sidorko, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie Trybunalskim. Od przedsiębiorców, którzy przedstawili nam efekty działań „łowcy” otrzymaliśmy listę kilkudziesięciu wniosków o ich ukaranie w związku z rzekomymi wykroczeniami drogowymi, których mieli się dopuścić. – Nie możemy udzielić informacji, kto konkretnie wysyłał nam te zawiadomienia. Jedyne co możemy potwierdzić to fakt, że pochodzą one od jednej osoby – dodała I. Sidorko.

 

Oczywiście skontaktowaliśmy się też z „łowcą wykroczeń”. Odmówił nam jednak komentarza w tej sprawie.

 

Przedsiębiorcy i mieszkańcy Rynku Trybunalskiego, którzy w ostatnich miesiącach musieli regularnie ścierać się z „łowcą”, zastanawiają się nad podjęciem przeciw niemu kroków prawnych. Niektórzy myślą o założeniu przeciw niemu spraw sądowych między innymi dotyczących uporczywego nękania. Bez względu na to czy do nich dojdzie i ewentualnie, jaki będzie ich wynik, mają nadzieję, że sprawiedliwości stanie się zadość, a polowanie „łowcy” nareszcie się zakończy.


Zainteresował temat?

34

3


Zobacz również

reklama

Komentarze (101)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Cezary Ciesielski Cezary Ciesielskiranga16.04.2019 12:21

Bardzo dobrze panie łowco .... to jest to samo co łażenie z psami gdzie popadnie i nie sprzątanie kupy po psie ... Tak się nauczyli niektórzy dziadostwa ......

1525


bardzo dobrze ~bardzo dobrze (Gość)16.04.2019 11:12

tak trzymać panie łowco , życzę dalszych udanych łowów, nie poddawać się.

1434


gość ~gość (Gość)16.04.2019 11:33

PiSlandia

86


Bronek ~Bronek (Gość)16.04.2019 11:18

Czy to ma być ta wytęskniona wolność? Naród podzielony na frakcje, które skaczą sobie do gardeł; zarobki takie że do pierwszego ledwo starcza; krajowe przedsiębiorstwa niszczone przez krajowy system podatkowy a zagraniczne hołubione? I jeszcze ten, który jątrzy bo przecież wolność słowa i mało, że jątrzy to jeszcze donosy pisze bo on chce zniszczyć, wykurzyć, odegrać się...

222


dyrdymał ~dyrdymał (Gość)16.04.2019 10:48

Mamy w Piotrkowie takiego prawdziwego, nie waham się użyć słowa, rasowego wręcz, sygnalistę. Nie wiem czy koordynator ds. służb specjalnych, nie powinien się o nim dowiedzieć. Toż to pierwszorzędny kandydat na wykładowcę w Akademii Sygnalistów.

225


Romeo ~Romeo (Gość)16.04.2019 08:29

Jest bardzo wiele sposobów na takiego jegomościa... tylko Państwo jesteście za sprawiedliwi, żeby to zrobić. Ostatnio Łódzki łowca się przypadkiem potknął na ulicy....cóż nieszczęście... :)

2810


wojciech ~wojciech (Gość)16.04.2019 10:39

wnieście przeciwko niemu oskarżenie o stalking

256


Karl_Owens_Martens ~Karl_Owens_Martens (Gość)16.04.2019 07:39

A który to "łowca", bo ja nie wiem? Wynika z tego, że jakąś firmę tam prowadzi. Mógłby ktoś polecić "jakąś" firmę żeby wszyscy wiedzieli o kim mowa?

274


januszm ~januszm (Gość)16.04.2019 10:09

łatwo dociec kto ukrywa się pod "łowcą wykroczeń " z tekstu jasno wynika ,ze sąsiad prowadzący obok antykwariat zaprzestał swojej działalności , a sklep był na ulicy szewskiej . Najlepsze jest to ,ze osoba wielokrotnie prawomocnie skazana wyzywa inna osobę od kryminalisty .

253


erwinek ~erwinek (Gość)16.04.2019 08:12

Dlaczego kosztami postępowania obciążony jest SKARB PAŃSTWA. Czy z naszych podatków ma być finansowana określona przypadłość chorobowa tego człowieka . Skoro przegrywa sprawę niech ponosi koszty jej prowadzenie łącznie z kosztami prowadzenia dochodzenia przez Policję. Gwarantuję że po jednej sprawie objawy choroby by ustąpiły.

335


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat