Przedłużanie rzęs wymaga ogromnej precyzji. Czy stres konkursowy bardzo Pani przeszkadzał?
Stres był ogromny i ręce bardzo mi się trzęsły, dlatego nie mogłam uwierzyć, że moja praca okazała się najlepsza. Musiałyśmy wykonać volume lashes, czyli przedłużanie metodą objętościową. Ja wybrałam technikę 4D, w której czuję się najlepiej. Polega ona na przyklejeniu czterech rzęs sztucznych do każdej rzęsy naturalnej. Wachlarzyki, które wykonujemy z rzęs musiały być bardzo puchate i idealnie przyklejone. Musiałyśmy zwracać też uwagę na symetrię czy odległość od powieki. Kluczowe było zachowanie spokoju i skupienia, co w warunkach rywalizacji jest bardzo trudne.
Tytuł mistrzyni świata to Pani największy sukces, ale wcześniej zdobywała już Pani nagrody na szczeblu krajowym.
Miesiąc wcześniej wygrałam mistrzostwa Polski, które były dla mnie przepustką do Monachium. Z kolei w kwietniu brałam udział w otwartych mistrzostwach Polski na targach kosmetycznych w Poznaniu (Lash Championship 2017 - przyp. red.). Tam próbowałam swoich sił w trzech technikach i wywalczyłam dwa drugie miejsca i jedno pierwsze. To był dla mnie szok, bo moja przygoda z tą dziedziną nie trwa długo, na konkursy zaczęłam jeździć od niedawna.
Wróćmy do początków Pani zainteresowania tym tematem. Skąd taka pasja? Czy zawód kosmetyczki to coś, czym zawsze chciała się Pani zajmować?
To pomysł mojej przyjaciółki. Siedem lat temu kupiła zestaw startowy i poprosiła, bym przedłużyła jej rzęsy. Przestudiowałam instrukcję i po prostu to zrobiłam. Od razu poczułam, że będzie to moja pasja. Na początku przedłużałam rzęsy koleżankom, potem pojawiły się pierwsze klientki. W pewnym momencie stwierdziłam, że chcę doskonalić się w tym, co robię i zapisałam się na szkolenie do Ali Rio, która jest prawdziwą mistrzynią. To właśnie ona pokazała mi, jakie robię błędy i poprowadziła mnie do tego zwycięstwa.
Skoro już o błędach mowa - co jest najtrudniejsze w takiej pracy?
Głównym błędem popełnianym przez stylistki jest nakładanie rzęs tak, że są posklejane. Musimy też zwracać uwagę na dokładne wypełnienie kącików i odpowiednie wymodelowanie oczu. Każde oko i każda twarz jest inna, a dobra kosmetyczka musi się do tego dostosować. Przede wszystkim potrzebna jest tu cierpliwość. Mnie jej nie brakuje, bo wcześniej kształciłam się na technika dentystycznego. To zajęcie w pewnym sensie podobne, bo także wymaga wielkiej dokładności.
Czy planuje Pani dalej rozwijać się w naszym mieście? Piotrkowianki chętnie korzystają z takich zabiegów?
Od kilku lat ta dziedzina kosmetyki wzbudza ogromne zainteresowanie, co jest odczuwalne także w Piotrkowie. Świadczy o tym choćby to, że do końca roku nie ma u mnie wolnych terminów. Chcę dalej tutaj pracować i myślę o otworzeniu większego salonu.
Rozmawiała Milena Nowakowska