Gdy w ubiegłym tygodniu pytałem o historię i przyszłość stanu piotrkowskich dróg, liczyłem na solidną i merytoryczną odpowiedź z odpowiedniej komórki miasta. Telefonicznie chciałem umówić się z nowym dyrektorem Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji – Krzysztofem Byczyńskim. Sekretariat obiecał zapytać o spotkanie. Za jakiś czas uzyskałem grzeczną odmowę na audiencję z argumentacją nawału obowiązków dyrektora. Szkoda, bo liczyłem na solidne rozwinięcie ostatnio wypowiedzianych na antenie Strefy FM słów pana dyrektora: “Łatanie dziur to wyrzucanie pieniędzy w błoto”. To zdanie dawało nadzieję na poprawę sytuacji. I nadal daje – choć po kontakcie z piotrkowskim magistratem (w tej samej sprawie) już nieco mniejszą.
Lepszy rydz niż nic
Piotrkowski magistrat zgadza się ze słowami dyrektora MZDiK, jednak zaznacza, że budżet miasta to nie worek bez dna. Warto zaznaczyć, że budżet nie został jeszcze uchwalony, dlatego mówienie o kwocie, jaka zostanie przeznaczona na remonty ulic, jest w tej chwili niemożliwe. Wiadomo jednak, że: - Łatanie dziur jest konieczne, ponieważ utrudniają one jazdę po drogach, a po wjechaniu w dziurę może dojść do uszkodzenia pojazdu – tłumaczy Jarosław Bąkowicz z Zespołu Rzecznika Prasowego Prezydenta Miasta.
- W ciągu czterech lat nie da się jednak nadrobić kilkudziesięcioletnich zaległości. W tej materii i tak bardzo dużo się zmieniło i jeszcze się zmieni. Niestety budżet to nie balon, który da się nadmuchać zależnie od potrzeb. Inwestycje w drogi są przeprowadzane sukcesywnie, na miarę możliwości finansowych. Rodzaj zastosowanej technologii zależny jest od ilości posiadanych pieniędzy. Ponadto nie na każdym odcinku należy kłaść od razu nową warstwę asfaltu, ponieważ byłoby to nieekonomiczne. Tam gdzie łatanie dziur mija się z celem, najkorzystniejszym rozwiązaniem byłoby ułożenie nowej nakładki asfaltowej. Takie rozwiązanie wiąże się już z większymi nakładami finansowymi – dodaje.
Co z wielokrotnie i mało efektywnie łatanymi drogami? Roosevelta, Al. Sikorskiego, Dmowskiego? - Na nawierzchnię w Al. Sikorskiego od momentu wybudowania, czyli od lat 70., nie były przeznaczane pieniądze na wykonanie chociażby nakładki – co byłoby dobrym rozwiązaniem (pomijając fakt kompleksowej modernizacji, ale na to potrzeba mnóstwo pieniędzy). Jeśli chodzi o przejazd kolejowy, to są to tereny PKP, więc do nich należy decyzja o ewentualnej poprawie stanu nawierzchni – mówi Bąkowicz.
Widocznie PKP życzy sobie napraw dość często, bo dziury łatane jesienią ubiegłego roku w styczniu znów trzeba było naprawiać.
Piotrkowski magistrat ma jedną dobrą informację dla wszystkich zmęczonych slalomem między dziurami na ulicy Dmowskiego. Gotowa jest dokumentacja techniczna z prawomocnym pozwoleniem na budowę i opracowanym projektem modernizacji tej ulicy na odcinku od Energetyków do Górniczej. Kiedy modernizacja? – tego jeszcze nie wiadomo. I jeszcze jedna, niezwykle ważna kwestia, poruszana przez wszystkich drżących o sposób spożytkowania swoich podatków. Czy łatanie dziur podczas minusowej temperatury jest wystarczająco efektywne? Na początku tygodnia przy 4 stopniach poniżej zera łatano dziury chociażby w Al. Sikorskiego. Specjaliści starają się nas przekonać, że obawy są bezzasadne. - Stosowana obecnie technologia pozwala na łatanie dziur nawet w temperaturze – 8 stopni Celsjusza. Nadmienię, że zanim dziura zostanie załatana, jest ona odpowiednio do tego przygotowana, wyczyszczona i wysuszona - informuje Jarosław Bąkowicz.
W Piotrkowie nadal trwa liczenie strat i szacowanie kosztów remontów nawierzchni. To, ile w tym roku Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji będzie potrzebował na remonty piotrkowskich ulic, okaże się już niebawem.
JK