- Jest jak archetyp miasteczka. Ma wszystko, co trzeba: stare kościoły, cerkiew i synagogę, XIX-wieczny dworzec Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, niewielki rynek, który łatwo mieści się w kadrze, fotogeniczne, zaskakujące ciekawymi perspektywami uliczki, klimatyczne podwórka. Architektura – jak na polskie warunki – niezniszczona wojną. Wreszcie bliskość Łodzi i Warszawy. To według filmowców główne zalety Piotrkowa Trybunalskiego – czytamy w artykule.
Autorka rozmawiała także z naszą redakcyjną koleżanką Agnieszką Warchulińską, autorką monumentalnej kroniki „Piotrków filmowy”. Piotrkowska dziennikarka wspominała o kulisach powstawania niektórych obrazów. Joanna Podgórska spotkała się ponadto z jednym z piotrkowskich statystów Grzegorzem Kulisiem, który ma za sobą udział w kilku produkcjach. Przytacza również wypowiedzi byłego prezesa PTTK w Piotrkowie Mirosława Ratajskiego (niestety w artykule jest on przedstawiony jako… Ratajczak).
Filmów w Piotrkowie będzie chyba jednak powstawać coraz mniej bowiem, jak pisze autorka, filmowcy narzekają, że trochę im remonty Starówki zaczynają przeszkadzać. – Dopiero kilka lat temu władze wzięły się za remonty na poważnie. Odnowiony rynek wyłożono granitowymi płytami. Dworzec przeszedł remont kapitalny. Kolejne położone w pobliżu rynku kamieniczki zyskują odświeżone elewacje. Oczywiście wystarczy odejść kawałek dalej, by odnaleźć dawny klimat – czytamy w artykule.
Dziennikarce „Polityki” nie umknął też wygląd dawnej restauracji „Europa”, w której filmowcy bankietowali po zakończeniu zdjęć. – Dziś ponury przykryty banerem reklamowym pustostan – pisze autorka. I konkluduje: mieszkańcom Piotrkowa zaczęły przeszkadzać peany scenografów, że ich miasto niemal bez charakteryzacji może grać getto albo XIX-wieczną nędzę.
arwo