- Wracam do domu i nie wiem, co żonie powiem - martwił się Skowroński, wczoraj po południu opuszczając siedzibę piotrkowskiego WORD. - Wszystkim, którzy zamierzają mnie z tego powodu krytykować, mogę tylko powiedzieć, żeby spróbowali sami. Niektóre pytania są takie, że trzeba być alfą i omegą, wybitnym ekspertem, mieć nie tylko wiedzę, ale wyczuć intencje autora, by na nie odpowiedzieć.
Co konkretnie zaskoczyło szefa łódzkiego ośrodka egzaminowania kierowców?
- Na przykład pytanie o minimalną przepuszczalność światła przez przednią szybę auta, do wyboru były odpowiedzi 65, 70 i 75 procent. Nie spotkałem się z tym w rozporządzeniach, które studiowałem - wyjaśnia.
Zbigniew Skowroński twierdzi, że przygotowywał się długo (sam kurs trwa pół roku) i sumiennie, ale nie spodziewał się, że pytania będą dotyczyć takich - jak to określił - niuansów, a do tego sformułowane będą "w sposób niezrozumiały". - Nie wiem, czy udzielenie na nie odpowiedzi jest akurat wyznacznikiem tego, że się będzie potem dobrym egzaminatorem, ale poległem i wynik ten przyjmuję z pokorą - dodaje. Pociesza się, że z grupy osób, z którą zdawał, część teoretyczną zdało nie więcej niż 15 procent. Pytany o motywy przystąpienia do egzaminu, tłumaczy, że chce zdobyć dodatkowe uprawnienia między innymi po to, by "pokazać swoim współpracownikom, że mają kompetentnego szefa", ale także ze względów praktycznych, bo dyrektorem nie jest się wiecznie, a egzaminator to elitarny zawód, choć trudny, stresujący i wymagający koncentracji.
Dyrektor Zbigniew Skowroński nie zamierza się poddać. Chociaż kolejna szansa przystąpienia do egzaminu pojawi się pod koniec lipca w WORD w Skierniewicach, to swoich sił spróbuje nieco później (2 sierpnia), na egzaminach organizowanych ponownie w Piotrkowie.
Marek Obszarny POLSKA Dziennik Łódzki