Pomysłodawcami są politycy PSL. Tysiąc złotych miałoby być wypłacane za każdy rozpoczęty miesiąc pełnienia funkcji w formie pensji. Jeśli pomysł poprze rząd, sołtysi mieliby otrzymywać wypłatę od przyszłego roku.
- Wierzę w to, że rząd, któremu jak twierdzi, tak zależy na polskiej wsi, poprze nasz projekt - mówił w radiowym Maglu Dariusz Klimczak, szef wojewódzkich struktur PSL. - Tak naprawdę chodzi o uregulowanie prawne kompetencji sołtysa. Sołectwo nie ma dziś osobowości prawnej, z kolei wymagania mieszkańców wsi wobec niego rosną. Co prawda dziś sołtys może liczyć na pewien procent opłaconego podatku, który mieszkańcy mogą u niego płacić, ale przecież coraz więcej osób robi to np. internetowo.
D. Klimczak przypomniał też, że podobne działania jego partyjni koledzy podejmowali już za czasów rządów PO - PSL, ale napotykali na opór ze strony ówczesnego ministra finansów. - Mam nadzieję, że teraz się uda, a budżet państwa na pewno to udźwignie - zakończył działacz PSL.
O tym, jak wygląda codzienna praca sołtysa mówiła w Maglu Elżbieta Piątek, sołtyska wsi Bazar w gminie Rozprza. - Obowiązków mamy dużo. Jesteśmy kimś w rodzaju łącznika między urzędem gminy, a mieszkańcami. Zbieramy też podatki, dbamy o oświetlenie wsi, raz w miesiącu uczestniczymy w spotkaniach w urzędzie gminy, gdzie omawiane są sprawy naszej wsi. Sołtysów wybierają mieszkańcy danej wsi, a wybory odbywają się raz na cztery lata.
Pomysł PSL-u ocenia jednak dość ostrożnie. - To klasyczna funkcja społeczna. Sołtysami chcą zostać tylko ci, dla których pieniądze nie zajmują pierwszego miejsca, ludzie-społecznicy. Gdyby miało się to wiązać z określoną wypłatą i to comiesięczną, obawiam się, że odbiór mieszkańców byłby inny. No i czy nasze państwo stać na taki wydatek?
To ważne pytanie. W Polsce mamy ponad 40 tysięcy sołtysów.